- Masz bogatych sąsiadów - zauważył Messer, jedną ręką wołając ludzi do zabrania ciała. Przyszli po chwili i pakowali je ostrożnie do worka, kładąc na noszach. Dowody musiały pozostać nienaruszone aż do dotarcia do kostnicy laboratorium kryminalnego.
- Nie dziwne, tam gdzie mieszka sami tacy - odpowiedział technikowi Ferro. Skan już miał gotowy, nowoczesny sprzęt radził sobie z tym bardzo szybko.
- No no - Danny uniósł brew, a potem wrócił do spraw bardziej bieżących. - Przesłuchania to już wasza działka. W kuchni znajdziecie otwarte wino i dwa kieliszki. Tylko jeden używany. Doskonały rocznik, żaden sikacz o tyle ile się na tym znam.
Istotnie, Bordeaux sprzed kilkunastu lat. czerwona ciecz wypełniała ciągle większość butelki, wypito z tego zaledwie jeden kieliszek.
Wyniesiono już ciało denatki. Danny zajął się zbieraniem innych śladów, Scott też zaczął wykorzystywać resztę swojego arsenału. Żadne z nich nie potrafiło stwierdzić, że w mieszkaniu był ktoś jeszcze w chwili śmierci Alexis. Nie pozostał nawet pyłek na podłodze, co mogło nic nie znaczyć.
- Po monitoring ktoś się zgłosił - tłumaczył Messer nie przerywając pracy. - Budynek jest niezły, ale zbyt nowoczesny na zwykłego ciecia i recepcję. Pełna elektronika. Ta sama elektronika, która utrudnia mi robotę. Mieszkanie zostało w międzyczasie dokładnie wysprzątane, zanim zdążyliśmy wyłączyć te wszystkie pieprzone roboty. Jakimś cudem android najpierw zgłosił śmierć, a dopiero zabrał się za sprzątanie reszty.
Tej reszty nie było wiele. Mieszkanie naprawdę posprzątano. Ani odrobiny kurzu, nie mówiąc już o śmieciach. Garderoba Alexis - eleganckie, równo powieszone ubrania, mnóstwo butów i jeszcze więcej bielizny - także wyglądała na nietkniętą. Kobieta miała na sobie wieczorową sukienkę, wszystkie pozory czekania na kogoś lub na coś. |