Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2015, 17:14   #117
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Thumbs up

Świr nie dawał po sobie poznać, że był zmęczony. Przebijanie się przez górne poziomy cytadeli były ekscytujące, acz męcząc. Żołnierze Zagłady jechali w zasadzie tylko na stymulantach, Sztuce i głębokim przeświadczeniu o tym, że byli największymi rozkurwiaczami w galaktyce. Wraże mendy pokładły się po klepisku, zmożone potęgą Wpierdolu, jaki (słuszni w swym mniemaniu o sobie) sprzedała im ekipa wojowników Ludzkości.

Wszystko szło gładko aż do przeklętej sali tronowej Nefarytów Algerotha. Rewelacje, jakie uświadomiła im Golgotha oraz śmierć westalki z ręki zdradzieckiego kundla (odpowiedzialnego w dodatku za ostatnie kwasy międzykorporacyjne i śmierć olbrzymiej ilości Capitolskich chłopaków) sprawiły, że przez moment Wilson Maddox prawie poddał się rozpaczy i dał skazić się wszechobecnym pływom Mrocznej Harmonii. Jednak bitewna kapłanka w chwili swej śmierci poczyniła ostatni, najważniejszy gest. Tchnęła ostatnie siły w Sztukę, która przywróciła umysły drużyny do porządku. Nawet Maddox, zdawałoby się idealny kandydat na heretyka od Muawijhe, wziął się w garść. Odrzucił złowieszcze, kuszące szepty. Pomogła mu w tym gwałtowna i jednoznaczna eksplozja czynu, jaką zdetonował Barak Haxtes.

Cortez miał rację w jednym - nie można było tej skurwycórce pozwolić na wykorzystanie ich na otwarcie jakiegoś szamba. Ale w jednym nie miał racji. Służba w tej drużynie nie była zaszczytem. Zaszczytem było zapierdolenie Golgothy i jej posuwaków u progu jej własnego, pożal się Durandzie, sukcesu.

Muzyka: Metallica - Memory Remains (S&A live)

Kiedy Rura zgniótł zdradziecką, imperialną glizdę, Maddox wykorzystał osłonę ażeby spuścić na łby golgotowych sykofantów istną nawałnicę. Dwa granaty - HE i napalmowy - pomknęły ku nim. Do przyspieszonej w tym roku Gwiazdki dorzucił się też Tatsu, miotając swoje własne owoce Wpierdolu. Cztery eksplozje zadudniły i zabłysnęły pośród przyjaciół cycatej suki. Zaraz potem tak Tatsu, jak i Wilson zaczęli walić ze swoich spluw. Samuraj szybko jednak wypstrykał się z pestek i puścił pędem, dzierżąc oburącz katanę, tnąc i wrzeszcząc jak oszalały. Atakował z innej strony niż Rura, chcąc oskrzydlić wroga w iście samobójczej szarży. Maddox zaś osłaniał ich obu, napierdalając z obu luf strzelby pełnymi seriami. A miał czym. Wewnątrz magazynków były bowiem najlepsze naboje. Potężne brenneki - pociski o grubszym śrucie i znacznie większych ładunkach prochowych w jednym, mordercze "Smocze Oddechy" - śrut oblepiony napalmem. Kombinacja obydwu była druzgocząca i stanowiła jego własne, wilsonowe trzy grosze w tej walce. Wydał przy tym potężny, bojowy okrzyk.

- Chuj!

Na pohybel Legionowi, skurwycórce i jej gangbangersom.

- Wam!

Na chwałę Ludzkości, Duranda i Capitolu.

- W dupę!

Ku szerzeniu esencji Wpierdolu i dobrej zabawy.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline