Will od rana nie czuł się zbyt dobrze. Suchość w ustach i lekka gorączka co prawda nie umożliwiały mu jakichkolwiek czynności, ale odbierały świeżość i rozpraszały. Obawiając się o to, że tym razem szczepionka Barneya nie zadziałała tak dobrze jak dotychczas i to jest powodem kłopotów, chłopak dokładnie opisał Barneyowi swoje samopoczucie i spytał o możliwe powody.
Na śniadaniu chłopak mniej niż inni był zdziwiony pomniejszonymi racjami. Jako główny zaopatrzeniowiec, Will wiedział dokładnie jak wygląda sprawa z pożywieniem, a wyglądała naprawdę kiepsko. I tutaj wina spoczywała głównie na barkach chłopaka - głównie, bo Will znalazł się w pewnego rodzaju pułapce. Musiał pojechać gdzieś dalej po zapasy żywności, nie mógł jednak tego zrobić, ponieważ codziennie musiał przyjmować serum, a Aaron wykradł cały jego zapas.
Dlatego chłopak ucieszył się słysząc słowa Barneya o stabilizatorze - czymkolwiek by on nie był, dawał im dodatkowe 24h, a w ciągu 2 dni szanse na udane zakupy były o wiele większe.
Po skończonej naradzie, Will poszedł do swojego pokoju się przygotować, potem zaś obejrzał zgromadzone przedmioty na handel. Chłopak z radością zauważył, że wśród przedmiotów znalazło się naprawdę sporo różnych przedmiotów. Było tam mniej więcej po równo broni, elektroniki, medycznego shitu oraz codziennych przedmiotów w stylu garnków, ubrań itd. Mogli więc uderzyć z nimi do różnych handlarzy i szanse sukcesu i wynegocjowania lepszych "cen" były o wiele większe.
Po upewnieniu się, że wszyscy są gotowi, chłopak rozdzielił zgromadzone rzeczy na ich trójkę i nie zwlekając wyszedł przez potężne wrota z bunkra i skierował się od razu w stronę osady Indiańców.
Gdy dotarli na miejsce, byli wykończeni - dotarganie takiej ilości rzeczy do Czerwonookich było cholernie ciężkie. Dlatego naprawdę niezbędny był im wykombinowany przez Babę wóz.
Na miejscu chłopak dłuższą chwilę zastanawiał się, czy zaufać przywódcy skośnych i w końcu uznał, że warto zaryzykować. Dlatego też na rozmowie w cztery oczy powiedział mu o celu wzięcia wozu i przedstawił propozycję. Will założył, że mroźna zima i atak gangerów w równym stopniu dowalił każdemu, więc, mimo imponującej sztuce radzenia sobie w trudnych sytuacjach i mnogości sposobów zdobycia pożywienia, również i im głód zaczął coraz bardziej dokuczać. Chłopak zaproponował więc wspólne wyruszenie na zakupy. Ze strony schroniarzy mógł zapewnić wóz oraz atrakcyjną zniżkę wynegocjowaną przez siebie, ze strony Indiańców oczekiwał 2 ludzi którzy by z nimi ruszyli i oprócz zdobycia dla osady pożywienia, mieli by również pełnić rolę przewodników i ochroniarzy. W przypadku umiarkowanego zainteresowania, chłopak był gotów zaoferować komplet garnków, naczyń albo ubrań - w zależności od potrzeby.
Po dojściu do porozumienia, Will wrzucił graty na wóz i ruszyli w stronę wskazaną przez skośnookich. |