Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2015, 17:13   #30
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
ROZDZIAŁ I: Wszystko, na co nie mamy wpływu


Wszystko, na co nie mamy wpływu
Rozdział I




Ruatahl Bellasvalainon, Ellethiel Davar, Treal Naralthir, Feylan Dandradin

Śmierć Głupców sama głupcem nie była.

Ruatahl cechował się szybkością w tej formie, ale stwór zdawał się być zawsze chociaż o jeden krok przed nim. Co gorsza, kluczył między drzewami, jakby starając się zgubić kapłana, jednak ten, ku irytacji bestii, nie dawał za wygraną. Im dłużej trwała ta gonitwa tym bardziej przypominało to granie na zwłokę. Istota czekała najpewniej na coś, a to kluczenie, skakanie i bieg miało przybliżyć ich do tego. Czy miała plan? Możliwe też, że chciała jak najbardziej oddzielić go od sojuszników. W takim razie nawet gdyby ją dopadł, mógł znaleźć się w pozycji, w której nikt nie chciałby się znaleźć - odosobniony, zagubiony, przeciwko komuś kogo sił nie znał. Czy na pewno tego chciał? Mogło to też być zagrożeniem dla jego towarzyszy, którzy pozostali z tyłu, bo nie było pewności, czy Śmierć Głupów działała sama.

I to, a nie bezpieczeństwo własne, było najważniejszym czynnikiem wpływającym na decyzję.


Odejdź... Niewolniku!
Ruatahl usłyszał w głowie wściekłe, jakby wykrzyczane słowa Śmierci Głupców.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Treal również rzucił się w pogoń za bestią podobną wilkowi, a raczej - rzucił się w pogoń za Ruatahlem, jednak nie po to, aby go złapać, a po to, aby mu pomóc. Nie wierzył, że kapłan da sobie sam radę z przeciwnikiem, który wszak nie wyglądał na słabego. Sama natura istoty zadawała wiele pytań. Czy Śmierć Głupców była demonem, a może jednym z duchów lasu wypaczonym przez zło, które się w nim zagnieździło? Jeżeli jednak była duchem lasu, jakie zło mogło ją wypaczyć, aż tak bardzo. Możliwe też, że źle zinterpretowali sytuację i pół-elf zbezcześcił jakieś święte miejsce, a oni przerwali strażnikowi wypełnienie obowiązku? Jaka by nie była prawda, Ruatahl nie powinien gonić sam za bestią.

I Treal miał zamiar uciąć te szaleńcze zapędy.


~~~~~~~~~~~~~~~~

Feylan pozostał z drugim kapłanem przy rannym pół elfie. Jak to w ogóle się stało, że chłopak padł ofiarą tego… czegoś? Czym była Śmierć Głupców? Czy biorąc pod uwagę jej miano można było wnioskować, iż faktycznie mieszaniec był… głupcem? Nie miało to jednak teraz znaczenia, kiedy było trzeba uratować nieznajomego. Nawet jeżeli nie cechowała go bystrość umysłu, to czy zasłużył na śmierć? I czy można było tak szybko go oceniać?

Nie, trzeba było działać.

Feylan szybko zaczął zajmować się rannym, lecz złotowłosy pół elf, który w przeciwieństwie do Treala i drugiego napaleńca pozostał z Feylanem, przerwał mu w pewnym momencie mówiąc:

-Pozwól mi się nim zająć. - odezwał się ciepłym tonem acz wyraźnie był zdenerwowany całą sytuacją, bo głos nieznacznie mu drżał.

Akolita Sehanine wyszeptał modlitwę do swojej bogini prosząc ją o pomoc dla potomka elfów, którego dopadło zło o formie wilka, którego rany mogą zaważyć na jego życiu. Feylan także zdawał sobie sprawę z tego, że nie było pewności, jakie spustoszenie może spowodować ugryzienie, tak głębokie, Śmierci Głupców, która przecież zwykłym mieszkańcem lasu nie była… a przynajmniej Feylan miał taką nadzieję, bo jeżeli by była, oznaczałoby to, że jest więcej takich, jak ona.

Rana ramienia pół elfa zaczęła się zasklepiać wraz z momentem, gdy ostatnie słowa modlitwy akolity przebrzmiały, a złotowłosy położył dłonie na ciele rannego; zaczęła się zasklepiać, lecz paskudna blizna pozostała.

Przypomnienie?

Tylko czego?


~~~~~~~~~~~~~~~~

Ellethiel czuł ból, a ten ból promieniował od ramienia.

Pamiętał więcej bólu, pamiętał strach, pamiętał Śmierć Głupców… ale to musiał być sen, prawda? To musiał być sen… Musiał. Nic takiego mu się nie przydarzyło. Otworzy oczy i będzie bezpieczny, bez podobnej wilkowi śmierci, która na dodatek określała się śmiercią głupców. Nie był głupcem, o nie! Niezależnie co mówili inni - nie był głupcem…

Otworzył oczy, aby natrafić na zatroskane spojrzenie niebieskich oczu złotowłosego pół elfa, którego kojarzył jak przez mgłę. Czy on był też częścią tego snu? Czy Ellethiel wciąż śnił? Spojrzał w bok, aby zobaczyć ramię, które ucierpiało. Aby zobazyć paskudną bliznę, poszarpane ubranie i plamy krwi. Aby zobaczyć, że ten sen był bardzo realny...

Tak jak i ból, który wciąż go prześladował.


~~~~~~~~~~~~~~~~

Ruatahl się zatrzymał. Nie widział sensu w dalszej pogoni, nie jeżeli mogła ona zaważyć na dobru tych, których pozostawił za sobą. Czy czuł się za nich odpowiedzialny? Za nieznajomych, którzy stanęli wraz z nim stanęli w obronie rannego, za tego niebiesko włosego pół elfa i Netlina? Czy podążanie za Śmiercią Głupców mogła dać coś, co przeważyłoby bezpieczeństwo tamtych, którzy zostali?

Czy byłoby to warte?

Usłyszał, jak trzask gałązek za sobą i odwrócił się na raz gotów do starcia. Może Śmierć Głupców przywołała sobie pomoc? Może…

...a jednak był to tylko ten drugi słoneczny elf, który również przybył na pomoc.

Treal dotarł do Ruatahla i zobaczył, że ten zaprzestał pogoni i w pierwszym momencie był gotów do walki, ale rozluźnił się nieco widząc, kto do niego dotarł.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline