Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2015, 05:33   #37
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację

Panna Oldbuck wiedziała, że wrota do jaskini, choć wielkie i solidne, to jeżeli miały kogoś powstrzymać to raczej tych co chcieli grotę zdobywać, niż na odwrót. Kilka dziur i szpar w poszyciu dawnego pokładu nie znaczyły wcale, że drewno łatwo da się sforsować dla krasnoludów. Owa sztaba, która Amos założył na żelaznych uchwytach wyglądała bardzo solidnie. Nie bardzo rozumiała dlaczegóż Mistrz Thyrii takim pewnym był, że drzwi nie puszczą, gdyby troll chciał wydostać się na zewnątrz. Przysłuchiwała się więc więcej niż zabierała głos, bo ze słuchaniem było tak jak z wiadomo czym. Nie trzeba było wiedzieć czego się szuka, żeby coś znaleźć.

- Otwierać nie musisz. Nie prosimy o to. Wiemy jak to zrobić sami. – Vidar siedział przy ogniu posilając się. – Mamy jeszcze kilka godzin do zmierzchu. Czar zdejmiemy i ogniem tego pasożyta z jamy wygarniemy. Słońce naszym sojusznikiem będzie.

Hilly słyszała o magii i czarodziejach. Gandalf Szary wszak gościł w Shire czy tego wszyscy mieszkańcy chcieli, czy nie. Czyżby Mistrz Thyrii i inne krasnoludy były również zakłócaczami spokoju? Z pewnością potrafili zakładać czary, a to samo w sobie czyniło je niezwykle niezwykłymi w porównaniu z Hobbitami.

Panna Oldbuck opowiedziała wszystkim, co widziała w grocie, a potem zastanowiła się jeszcze nad tym, czy czegoś nie przeoczyła w pamięci. Prawdopodobnie nikt nie wiedział, prócz może leśnych zwierząt, że rysa w skale wiodła do groty Amosa. Gdyby było inaczej, wszak ktoś mógłby chcieć ukryć ją listowiem lub wypełnić głazami. Troll zamienił jaskinię w swój dom nie dzisiaj i nie wczoraj, lecz dawno temu. Jak dawno to nie wiedziała, ale nie wierzyła, że taki bałagan i smród można zapuścić w kilka dni. Czy mógł zgromadzić tyle złota, w krótkim czasie trudno było jej orzec. Wszak nie znała się na krasnoludzkich karawanach, lecz słyszała, że lud ten wyjątkowo zamożnym był. Vidar, Anar i Ginar nie wdawali się w szczegóły dotyczące ładunku, który przewozili. „Rodowe pamiątki z Żelaznych Wzgórz w drodze do Gór Błękitnych.” I do drążenia tematu szczególnie się nie kwapili.
Z zadumy wyrwał ją powracający z do obozu Malborn z Gondril. Prowadzili za uzdy kuce z ich podróżnymi tobołami.

- Powiedz panie Vidarze więcej o tych bandytach. – poprosiła elfka. – To niesłychane, aby trolle wraz z ludźmi zawierali zbójeckie sojusze. Lordowi Elrondowi raport złożyć trzeba. Położyć temu procederowi kres należy i Póelf z pewnością nie zawaha się tego dopilnować.

Krasnoludy spojrzały po sobie a potem zapatrzyły w ogień.

- Kilka było trolli, więcej ludzi, może z dwa tuziny. - zaczął Vidar. - I był z nimi wojownik, wielki i straszny… - Thyrii nie lubiła patrzeć na strach w oczach pobratymcy, więc odwróciła wzrok na pozostałych, lecz i u nich widać było ten sam wywołany wspomnieniem lęk. – Wielki Cień był ich sojusznikiem. Ten, którego ludzie zwą Kapitanem, a ten durny Amos „Kapem”, nie był ani człowiekiem, ani trollem. Nie był też orkiem czy inszym pomiotem Nieprzyjaciela. Dopóki nie włączył się do boju, mieliśmy szansę pokonać wroga. Lecz on… Był nie do zatrzymania… Nie do pokonania… Czy to czarna magia za nim stała, nie wiem… Jakby nie był z tego świata, lecz rodem z dawnych opowieści…

- Aye. – westchnął Anar – To móg być Ogr. Nikt od dawna o nich nie słyszał, lecz to mógł być Ogr… - pokiwał zasępioną głową.

Gondril zapatrzyla się w te same płomienie co krasnoludy.

- Ten trol mógłby nam coś więcej powiedzieć. - odezwała się w końcu przenosząc wzrok na zaczarowane wrota.

- Rozmawiać z nim inaczej nie będziemy jak stalą. - Vidar był zdecydowany. - Chcecie, to próbujcie. Proponuję zanim my się za niego weźmiemy, bo potem, to on już nie pogada, chyba, że po naszym trupie.



 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline