Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2015, 20:56   #31
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
- Od kiedy to można wymagać ZBYT wiele od najlepszego zwiadowcy w Barsawii? - odpyskował zbrojmistrz wietrzniakowi, pokazując że cięty język bynajmniej nie jest zarezerwowany dla tskrangów i skrzydlatych.

-Zamiast się przemądrzać weź lepiej zawiń w coś ciała, zanim złożymy je do mogiły. To pomoże im zapewnić niezakłócony spoczynek. - zawołał t’skrang pomiędzy wymachami łopatą. Wiedzał że nawet prowizoryczne całuny dodatkowo zatrzymają zapach rozkładu, co zwiększy prawdopodobieństwo, że padlinożercy nie wywąchają nieszczęśników.
-A tak przy okazji, uważam że Ranai nie powinna iść z nami. - dodał swoje trzy miedziaki do tematu - My zmierzamy w stronę niebezpieczeństwa, a ona jest brzemienna. Niech rusza w przeciwną stronę, a potem do wioski Irrerda Kamiennego Łba. Niech tam powoła się na nas, powinni się nią zaopiekować. - zaproponował.

Keira spojrzała wyraźnie wzburzona na Ss’arisa.
- Nie spodziewałam się tego po tobie t’skrangu. Chcesz zostawić kobietę w takim stanie samą sobie? Ona nie jest w stanie powozić. Przeżyła szok. Sądząc zaś po tym jak trzyma się za brzuch i jęczy źle znosi ciążę. Nie wyobrażam też sobie jak by miała znaleźć tą ukrytą ścieżkę. My jej nie wypatrzyliśmy. A co jeżeli wóz nie będzie w stanie nią jechać? Ma iść, być może wiele dni, na własnych nogach? Nie pozwolę na to. Zabieramy Ranai i wóz z nami. Zostawimy ją w pierwszej napotkanej wiosce. Nie sądzę byśmy stracili więcej niż dzień. Tyle można odżałować.

Keira odwróciła się od Ss’arisa i przemówiła do kobiety.
- Dokąd wędrowaliście? Gdzie jest jakaś twoja rodzina?

Ranai łkając wydukała.
- Za Tylonami szlak się rozwidla. Północna droga wiedzie do Iopos. Mieliśmy osiąść w pierwszej wiosce na tym szlaku. Mieszka tam brat mojego zmarłego męża.

- Czekaj czekaj! - drugi T’skrang nieelegancko wtrącił się Keirze między słowo, energicznie wymachując rękoma - Może pojedź z nią, zadbaj o wszystko, a my zajmiemy się naszym zleceniem? Chcesz byśmy ich odnaleźli, to pozwól działać. Phr!

- Jak sobie to wyobrażasz Nui? Mam was puścić samych a potem uwierzyć wam na słowo, że wykonaliście zadanie? Wybacz, ale to zbyt poważna sprawa bym mogła zrezygnować z uczestnictwa w niej. Poza tym co byście zrobili gdyby zaszła konieczność wykonania kolejnego rytuału krwi? Nie macie o tym pojęcia.

- Na jedno wychodzi! Z tobą i tak nam się nie uda. Wasza arcymagnificencja nie ma pojęcia o pościgach. Czas nagli, czas goni, czas upływa!

- Jest mi bardzo przykro, że tak mnie oceniasz. Widać już zapomniałeś, że mówiłam, że jestem iluzjonistką dziesiątego kręgu. Widziałam prawdopodobnie więcej niż wy wszyscy razem wzięci. Ja po prostu się nie godzę na nieludzkie potraktowanie tej kobiety. Martwi mnie też twa mała wiara. To przecież absolutnie nie przekreśla naszych szans. Wioska tej kobiety jest po drodze. Nieznacznie tylko zwolnimy. Nic się nie stanie jeśli dotrzemy do Iopos dzień później.

- No ja nie mam siły! S’Saris trzymaj mnie bo padnę! Dzień zwłoki nic nie zrobi. Przecież oni tylko wiedzą, ze ich ścigamy, przecież zaczekają!

Keira westchnęła ze smutkiem.
- Zajmowałam się kryształem całe swoje życie. Wierz mi w jeden dzień nic nie zrobią. Najpierw Veneron będzie musiał zgromadzić w bibliotekach i u mędrców Ioppos odpowiednią wiedzę. To zajmie nie jeden a być może kilka dni. Akurat tyle byśmy zdążyli ich dopaść. Więcej wiary, także we mnie.

- Pamiętaj pani dziesiąty krąg, że musimy ten kryształ jeszcze odbić. A w jeden dzień problem może znacznie urosnąć. Ale co ja tam wiem. Phr!

Keira prychnęła rozdrażniona.
- Mówisz Nui jak stara baba w jakiejś wiosce na sawannie nie jak żądny przygód adept. Naturą spraw jest to, że lubią się komplikować. Po to macie swoje talenty by te problemy rozwiązywać.

- Słuchaj Keira - głos Nui wyraźnie spoważniał i słychać było weń groźną nutę - Dopiero co straciliśmy Yandii po takiej... Phr! przygodzie. Nie jestem żądnym przygód adeptem. Nie. Już nie. Wykonuję to zadanie, bo oni je wykonują - wskazał resztę Nieposkromionych Pogromców - nie chcę komplikacji. Dlaczego nie może polecieć na S’Sarisowym fotelu? Po co targać ten wóz? Pojadę na zmianę z S’Sarisem na którymś z tych koni - wskazał zwierzęta przy wozie. - To wszystko - Nui wbił ze złością kolejną łopatę w ziemię, a wysypując urobek nie omieszkał przysypać nóg iluzjonistki.

Keira odskoczyła prychając gniewnie.
- Nie zamierzam się o to kłócić. Musicie wziąć pod uwagę, że to co znajduje się na tym wozie to cały dobytek tej kobiety. Jeśli jej go pozbawimy zostanie z niczym. Poza tym brałam pod uwagę, że żaden z was nie jest kawalerzystą. Utrzymanie się na koniu bez siodła w dodatku koniu pociągowym, nieprzyzwyczajonym do jeźdźca, może się dla was okazać wyzwaniem ponad siły.
No i wygodniej byłoby Ranai gdyby mogła leżeć na skrzyni wozu. Jednak jeśli stawiacie sprawę na ostrzu noża nie będę się upierać przy wozie. Zależy mi jedynie żebyśmy nie zostawiali jej na pewną śmierć na pustkowiu.
- rozejrzała się po reszcie drużyny- a wy co sądzicie? Też jesteście tak nieprzejednani?
Bluszcz, który do tej pory przysłuchiwał się z zainteresowaniem odchrząknął i przemówił.

- Keira mówi całkiem do rzeczy. Moim zdaniem dla tak wielkich bohaterów jak ja żadnym problemem jest jednoczesne uratowanie Barsawii i tej kobiety.
Wietrzniak uśmiechnął się szeroko i ponownie splótł ręce na piersi. Emanował pewnością siebie i zadowoleniem.

-Źle mnie zrozumiałaś. - Ss’aris uniósł głos - Uznałem że podróż w naszym towarzystwie może narazić ją na dodatkowe komplikacje, a w najgorszym wypadku nawet utratę dziecka. Ale skoro tak bardzo nalegasz, niech jedzie z nami.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 02-11-2015 o 21:00.
Rewik jest offline