Malborn przysłuchiwał się rozmowie towarzyszy i krasnoludów. Nie w smak mu była rozmowa krzepkiego plemienia o frontalnym ataku na trolla Amosa. Nie rozumiał pędu khazadów do orężnej rozprawy. Po cichu powątpiewał też w umiejętności bojowe krasnoludów, ale nie chciał jawnie urazić pobratymców Mistrza Thyriego.
Na sugestię Gondril o konieczności zawiadomienia Elronda Półelfa o bitnej bandzie z doliny Hoarwell pokiwał głową. - Mistrz Elrond musi przedsięwziąć konieczne środki, aby zwalczyć zło w zarodku. Zastanawiałem się nawet czy nie odwołać naszej wyprawy i powiadomić mieszkańców Imladris o szajce, która napada na podróżnych. Niesława może przecie przyciągnąć inne stwory mroku, co jeszcze ich wzmocni. I jeszcze ten Ogr. To jakaś hybryda, mieszaniec, jeśli dobrze wnoszę? Cień zasnuwa me serce, gdy o nim myślę. Napawa mnie to wielkim niepokojem. Kto wie czy niedobitki nie ściągną nam na głowę tego nikczemnika? Nie można tego tak zostawić. To przecie jasne.
Naradził się po cichu z Gondril odnośnie ziół, które mogły by uśpić Amosa, na czas wystarczający do spenetrowania jego jaskini.
- Pomogę Wam jedynie w potyczce z Trollem, jeśli usypiający wywar zadziała. Nie widzę szans na starcie z rozwścieczonym Amosem w jego pieczarze. Czym innym jest bohaterstwo, czym innym zaś zuchwalstwo i nadmierne ryzyko. Los tej krainy będzie ciążył nam na sumieniach, jeśli Rivendell nie zostanie powiadomione, bo my lekkomyślnie położymy karki u stóp Trolla.
- Dość tego mitrężenia czasu. Pani Gondril pomożesz mi szukać ziół? |