Pomysł ruszenia do zamku miał tylko jedną przewagę. Można było wyspać się jak człowiek w wielkim łóżku, zamiast na posłaniu, czy z głową na korzeniu. Tutejszy gaj zapewne byłby ciekawym miejscem dla Litwora, zwłaszcza że w lasach Endary spędził sporo czasu. Wir wydarzeń jednak porywał go ostatnio w dość niecodzienne dla Aigama miejsca.
W opowieściach starał się być oszczędny. Miał dość niewyparzony język, a biorąc pod uwagę, jak ponure były ostatnie wydarzenia. Co prawda udało im się odnowić filar, ale w trakcie powstało sporo napięć. Ot chociażby puszczanie Kreda przodem, tak żeby nie mieć go za plecami zbyt często. Sama kolacja i pobyt u namiestniczki były zadziwiająco przyjemne.
Magobójca starał się nie próżnować, mimo że przemęczać się nie zamierzał. Część zdobycznych kleinotów zainwestował w ziemię, konkretniej wioskę ze sporym lasem i pobliskim jeziorem. Cena była zawrotna, ale nie rujnująca, a więcej nie potrzebował. Pompa i wystawne życie zostawiał innym. Obecnie miał plan na hodowlę magicznych stworzeń, nie był jeszcze pewien czy pegazów, jakichś wodnych lub leśnych, ale w tym miał wprawę. Chociaż musiał znaleźć też odpowiednich ludzi.
W międzyczasie oddał również do sprawdzenia magiczne bronie znalezione u nekromantki. Co prawda na niego nie działały, ale mogły być przydatne. Zwłaszcza, gdyby niszcząco działały na wrogów. Dokładne wybadanie tego zostawił jednak Yurze. Na koniec, udało mu się nabyć zajazd w połowie drogi do swoich włości. Tu nie miał zamiaru niczego zmieniać.
Sprawienie sobie odpowiednio mocnej skrzyni na kosztowności, było sensownym rozwiązaniem. Cztery takie, z czego trzy puste, zakopał, zaś ostatnią, wypełnioną głównie brązowymi i srebrnymi rivami, umieścił w swoim nowym domu. Co prawda mógł zawsze wrócić do Veronii, ale miło było czasem wrócić do czegoś swojego, przynajmniej z nazwy.
Śmierć Elissy posłała ciarki po kręgosłupie. Skoro Darkar mógł ich wyłuskać w ten sposób i to tak łatwo, czemu nie zrobił tego wcześniej. Co ważniejsze, jak duży był jego wpływ, skoro udało mu się tu, pod samym nosem arcykapłanki Tahary i całej reszty. Rodzaj śmierci może był okrutny, ale przynajmniej za długo nie cierpiała, nie miała jak. – Chyba pora ruszać odnowić kolejne filary i to jak najszybciej. – Powiedział głucho Aigam.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |