Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2015, 20:32   #22
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
W tym czasie Antonio skłonił się przed Aliarą i rzekł.- To… zbrodnia, że tak piękny kwiat nie zdobi jeszcze swą urodą parkietu. Pozwól więc, że cię poproszę do tańca, signora.
- Wyjątkowo Signore dam się porwać, aczkolwiek proszę nie oczekiwać cudów, marna ze mnie tancerka. -
odparła zagadnięta.
- Nie szkodzi… Też nie czuję się tak zwinnym tancerzem jak moja przyjaciółka.- Antonio co prawda pozwolił sobie na zerknięcie na Danikę, ale cały czas miał spojrzenie utkwione tylko w rzymiance. - Z pewnością był to jeden z powodów, dla których to zostawiła mnie dla twego przyjaciela.
Wyciągnął dłoń ku kobiecie.- Niemniej będzie to zaszczyt i przyjemność poprowadzić cię w tym tańcu.
- W takim razie prowadźcie, jeno żebyście później o zdeptane obuwie pretensji nie mieli. -
wampirzyca wyraźnie nie pozwalała Antonio na dłuższy kontakt wzrokowy, chociaż jej odpowiedzi brzmiały niezwykle uprzejmie. Stojący obok niej postawny mężczyzna w masce chrząknął głośno.
Ravnos tym się nie przejął specjalnie. Pociągnąwszy Tiberi na parkiet ruszył w tan zagadując przy okazji niezobowiązującym tonem.- Często pani odwiedzasz Wenecję, skoro wiesz jak zwykle wygląda przyjęcie. Więc jakie jest to miasto w oczach stałej bywalczyni tutejszych placów?
- W porównaniu z czym Signore? Widziałam już niejedno miasto na świecie, ciężko jest oceniać miejsca wyjątkowe. A takim na pewno jest Wenecja. - kobieta unikała konkretnych odpowiedzi.
- W porównaniu z rodzinnym miejscem. Nawet wiekowy podróżnik ma miejsce, które zwykł nazywać... domem?- zapytał Antonio z ciepłym uśmiechem.
- Mówisz Panie o Paryżu czy Rzymie? - roześmiała się Alliara - Uwielbiam zabawy w podchody... - ton głosu wampirzycy nieznacznie się zmienił, nie brzmiał już tak niewinnie.
- W Rzymie nigdy nie byłem, więc nie jest to dla mnie porównanie. Paryż… któż nie kocha Paryża. Bywałaś w nim moja piękna?- Antonio nie zmienił zaś tonu, ani nie wyraził ni miną zaskoczenia. Przecież spodziewał się, że ta dziewuszka nie jest małoletnim niewiniątkiem.
- Nie, nigdy jeszcze nie gościłam w mieście miłości. Czy to właśnie Paryż nazwałbyś Panie swoim domem? - odparła zaciekawiona kobieta - A jaki jest Paryż w porównaniu do Wenecji?
- Bardziej suchy to na pewno.-
stwierdził z uśmiechem Antonio.- I bardziej spokojny, bardziej akademicki. Co do miłości… cóż… nasz stan ogranicza jej doświadczanie. A i Paryż nie jest moim domem. Do niego próbuję wrócić. Do Verony. Niestety, ponoć wieści z tego miasta nie są zbyt… dobre.
Beztrosko oddając się tańcowi, spytał.- A jaki jest więc Rzym, skoro już rozmawiamy o innych miastach?
- Stary, konserwatywny … i szczerze mówiąc, już trochę nudny. -
zaśmiała się ponownie Alliara - Hmmmm….Verona dostała się jakiś czas temu pod wpływy Republiki Weneckiej. O ile mi wiadomo, nie zostało to dobrze przyjęte przez tamtejszych zarządców. Więcej więc ugrasz Signore tutaj, wkupując się w łaski Doży - skrzywiła się na te słowa.
- Czyli zostanę dłużej w tym mieście, ale za to w jak uroczym towarzystwie.- odparł uprzejmie Antonio. A następnie spytał. - A ty pani, jakiż to ciebie pomyślny wiatr zagnał w te strony?
Co prawda della Scala się domyślał, ale ciekaw był jej wymówki.
- Cóż, podobnie jak i Signore odwiedzam starego znajomego, a przy okazji jak każdego roku świętujemy małe polowanie związane z karnawałem. Trudno byłoby sobie odmówić świeżutkiej vitae. - uśmiechnęła się nieco drapieżnie.
Muzyka cichła… czas który miał wampir na spytki kończył się wraz ze słabnącymi akordami.
A szkoda… Parę intrygujących wieści udało się wszak wycisnąć od Aliary.
- Polowanie… na co?- zdziwił się Antonio zaskoczony jej słowami.- To musi być jakieś wyjątkowo łowy, bo od przemiany mnie polowania zaczęły nużyć. Brak im… wyzwania.
Prowadząc ją do jej wampirzego towarzysza.- Zaintrygowałaś mnie. Kim jest ów twój stary znajomy, jeśli można spytać? I kiedy odbywa się to polowanie?
- Obawiam się, że moja odpowiedź rozczaruje Signore. Polowanie odbywa się przez cały karnawał. Ze względu na tłumy ludzi ściągających do Wenecji Doża ogłasza specjalne łowy. -
opowiadała - Każdy ze Spokrewnionych może zapolować na wybrane przez siebie okazy. Im ciekawszy wybór, im trudniejsza ofiara tym lepiej. Interesująca jest cała otoczka. Później trofea prezentowane są na balach, a łowca popisuje się swoim kunsztem, opisując jak udało mu się złowić zwierzynę i tak dalej i tak dalej . Na zakończenie karnawału wybiera się zwycięzcę i nagradza go. - i na koniec dodała z szerokim uśmiechem - Oczywiście samo polowanie musi się odbywać przy zachowaniu tradycji. Jeśli myśliwy ujawni w jakikolwiek sposób istnieniu naszego... gatunku, to niezależnie od statusu… spotyka się ze słońcem.
- Intrygujące.-
rzekł z uśmiechem Antonio, choć miał na myśli inne słowo. “Odrażające”. Della Scala nie był niewiniątkiem. Potrafił zabijać bez mrugnięcia okiem, ale pomysł polowania na ludzi jak na zwierzęta wydawał mu się niegodny cywilizowanej istoty. Jak mógłby patrzeć z góry na dzikusów z muzułmańskich ziem czy pogan ze wschodu, jeśli zachowywałby się bardziej barbarzyńsko niż oni?
Kainitka spojrzała bacznie na swojego rozmówcę i dodała:
- Jeżeli zechcesz Signore wziąć udział, zgłoś się do Alberto Giovanni, łównego łowczego. On poinformuje cię co do szczegółów.
- Z pewnością tak uczynię.
- uśmiechnął się Antonio.

Brujah odczekała aż Antonio będzie już wolny i nie podchodząc pomachała mu dyskretnie.
Gdy Ravnos do niej podchodził, wybił zegar. Czas Nosferatu minął i Antonio zatrzymał się w pół kroku oczekując zjawienia Salvadore… Na próżno. Trędowatego nigdzie nie było widać, co podsumał della Scala mówiąc do Daniki.- Nie podoba mi się to.
- Wracajmy, dość mam balu.
- rzuciła Danika - Bal raczej nie pomoże posunąć się nam dalej. A mamy plany. Czegoś się dowiedziałeś, Antonio?
- Tylko tyle, że potwierdzili to co mówił o nich Salvadore. Wspominali też o jakichś łowach na ludzi… ale to w ramach maski, kryjącej prawdziwe ich intencje.-
stwierdził cicho Włoch.- Owszem… możemy już opuścić bal, ale co dalej. Bez Nosferatu, jesteśmy jeszcze dziećmi we mgle.
- Zatem musimy szybko dorosnąć -
powiedziała z nietypową do tej pory stalą w głosie - im szybciej załatwimy to co mamy załatwić, tym szybciej będziemy mogli się wynieść. Nosferatu sobie poradzi, skoro tu się osiedlił, zna teren. Nie podoba mi się to, że aresztowanie. Mam listy polecające, ale nie wiem co w nich jest. Do tej pory nikt o nie prosił. Nie jest to dziwne? - wsunęła dłoń pod ramię Antonia i powoli ruszyła ku wyjściu lawirując w tłumie gości aby nie wyglądało to na bezpośrednią rejteradę z ich strony.
- Rzecz w tym, że to Salvadore wiedział w jakiej to kamienicy Borgia dokonał swego zabójstwa. Bez niego, nie wiemy gdzie się udać. Pozostało więc pewnie nam zawrócić do jego posiadłości i… odpocząć?
- zamyślił się della Scala wyprowadzając dziewczynę poza obszar balu.- Może jutro spotkamy się z ambasadorami Verony, albo...Sprawdzić czy na balu jest jeszcze… Elizabeta Orsini i jej towarzysz. Wspominała o odwiedzeniu ciekawego miejsca przed świtem. Może skłonna byłabyś skusić się na przyjęcie ze mną jej zaproszenia? Skoro i tak nie możemy pomyszkować na własną rękę?
Danika skinęła głową:
- Dobrze. Lepiej byśmy się nie rozdzielali więcej. Dwójka to niewiele, ale zawsze więcej niż pojedyncza osoba. Nie tak łatwo zatuszować aresztowanie dwójki, lub też przypadkowe zniknięcie. - spojrzała na Antonio. - Chyba, że to zaproszenie hmm… natury nieco intymnej? - wahanie w jej głosie było doskonale słyszalne.
- Nie wiem jakie to zaproszenie… ale z pewnością zazdrosny partner Orsini utrudni wszelkie intymności.- uśmiechnął się Antonio po czym dodał ciszej.- Zresztą… mamy za sobą czasy, których rozkosze cielesne są naszymi rozkoszami. Acz nie będę kłamał, jako koneser piękna.- wampir przytulił Danikę delikatnie i przesunął zimnymi ustami po jej alabastrowej szyi.-... nadal doceniam urodę kobiecego ciała. Choć raczej bardziej estetycznie niestety.
Gdy Antonio przytulał Danikę, ta nachyliła się bliżej sądząc, że chce szepnąć jej coś ważnego do ucha. Zaskoczona poczuła jego pocałunek na szyi. W oczach błysnął gniew:
- Antonio - syknęła - tuszę, Signore, że to był wypadek. I że więcej ten wypadek się nie powtórzy. - ściągnęła brwi. - Nie jestem waści zabawką!
Twarz jej się wypogodziła i uśmiechnęła się do Ravnosa, jakgdyby sytuacja nie miała miejsca:
- Wiesz, kiedy to przyjęcie ma się odbyć?
- Nie składam żadnych obietnic.-
zażartował Antonio, po czym spokojniejszym głosem dodał.- Nie wiem ile lat już jesteś po tej stronie śmierci. Powinnaś jednak zdawać sobie sprawę, że rozkosze cielesne żywych… cóż… nie są już dla nas dostępne. Nie odczuwamy z nich przyjemności i satysfakcji. Jesteśmy martwi. Pozostały mam rozkosze estetyczne, intelektualne i sztuka… I właśnie w tą ostatnią celują oboje Toreadorów z Verony. A w razie kłopotów… nie jesteś moją zabawką, ale wspólniczką i razem opuścimy gospodarzy jeśli sytuacja zrobi się niekomfortowa dla ciebie.
- Antonio, czy uważasz, że rozmowa na temat rozkoszy cielesnych lub ich braku tudzież mego w nie zaangażowania, to sprawa niecierpiąca zwłoki? - Danika zmierzyła Ravnosa rozbawionym spojrzeniem - Do omówienia tu i teraz? - pokręciła głową - Męskie spojrzenie na świat nie zmienia się po śmierci. - dodała wybuchając nieudawanym śmiechem.
- Cóż poradzić… winem się nie upiję, ale krwią jestem w stanie. Natomiast intymność została nam odebrana.- westchnął teatralnie Antonio, po czym poważniej dodał.- Tej nocy wiele już nie zdziałamy. Możemy się tylko zamknąć w zamtuzie Nosferatu lub poszukać Toreadorów i niczym ciekawscy goście z daleka, zapoznać się z nocnymi atrakcjami Wenecji.
Danika mruknęła pod nosem:
-Mów za siebie, Antonio… - po czym szybko dorzuciła z niewinnym uśmieszkiem - Chodźmy zatem do Toreadorów.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline