WÄ…tek: [Kult] KÄ…ty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2007, 16:51   #26
copyR
 
copyR's Avatar
 
Reputacja: 1 copyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znany
Unhappy Matthew Winder

Dwójka strażaków stanęła jak wryta. Człowiek pochodnia to nie było to czego mogli się spodziewać. Poczuli potworny strach. To coś biegło w ich stronę. Było coraz bliżej. Napięcie sięgało zenitu...
W końcu adrenalina zrobiła swoje. Caly strach, zaskoczenie sytuacją, obawa o Audrey po którą przecież tutaj przyszedł... Ten cały stres musiał gdzieś znaleźć ujście. Matt odruchowo chwycił strażacką siekierę, przypiętą do pasa. Nie myślał o Royu. Patrzył na zbliżający się kształt, narastało w nim napięcie, strach i złość. Zacisnął rękę na stylisku. "Podejdź no tylko" - zaszumiało w głowie. Świat zawirował, widział tylko to... coś.
Roy za to kolejny raz już dzisiaj wykazał się opanowaniem. Albo po prostu w sytuacji stresowej sprawiał tylko takie wrażenie? Nie potrafił ocenić jak szybko się to wszystko działo, serce biło mu jak oszalałe, zareagował jednak w porę...
Matt zamachnaÅ‚ siÄ™ tak mocno jak tylko potrafiÅ‚, trafiÅ‚ napastnika w bark. Uderzenie byÅ‚o tak silne, że niemalże odrÄ…baÅ‚o rÄ™kÄ™ od pÅ‚onÄ…cego ciaÅ‚a. Siekiera weszÅ‚a gÅ‚Ä™boko, zachwiaÅ‚a celem, ale nie przewróciÅ‚a go. Albo raczej przewróciÅ‚a – wprost na Matta. RozpÄ™dzony, kryczÄ…cy jeszcze przeraźliwiej ognisty ksztaÅ‚t wpadÅ‚ na strażaka. Uderzyli z impetem o ziemiÄ™. Ciężkie, jak siÄ™ okazaÅ‚o, ciaÅ‚o przygniotÅ‚o Matta. Trzymana przez pÅ‚onÄ…cego butelka pÄ™kÅ‚a. PÅ‚omienie rozlaÅ‚y siÄ™ po podÅ‚odze, wzięły w swoje objÄ™cia dwoje leżących. Matt poczuÅ‚, że pÅ‚onie. OgieÅ„ co prawda nie byÅ‚ w stanie strawić kombinezonu, jednak mógÅ‚ skutecznie usmażyć noszÄ…cego go strażaka... Temperatura podniosÅ‚a siÄ™ momentalnie, ciepÅ‚o zaczęło parzyć. Matt wydaÅ‚ z siebie makabryczny krzyk, po czÄ™sci z bólu, po części ze strachu przed leżącym na nim truchÅ‚em. Nie majÄ…cym już oczu, a jednak Å›widrujÄ…cym spojrzeniem. Nie majÄ…cym już ust, a jednak wykrzywiajÄ…cym je w przerażajÄ…cym grymasie...
CaÅ‚e szczęście Roy zareagowaÅ‚ w porÄ™. ZrobiÅ‚ użytek z podrÄ™cznej gaÅ›niczki, nie pozwalajÄ…c pÅ‚omieniom pochÅ‚onąć jego partnera. SkierowaÅ‚ strumieÅ„ biaÅ‚ej substancji wprost na pÅ‚onÄ…cych. PÅ‚omienie znikaÅ‚y tak szybko, jak siÄ™ pojawiÅ‚y. Agresor zawyÅ‚, Roy potraktowaÅ‚ go solidnym kopniakiem. SzamotajÄ…cy siÄ™ Matt wydostaÅ‚ siÄ™ spod leżącego na nim „czÅ‚owieka”.
- Å»yjesz stary?! – Roy dopadÅ‚ partnera, odciÄ…gnÄ…Å‚ go od wierzgajÄ…cego po podÅ‚odze popalonego ciaÅ‚a
- Mów do mnie! – potrzÄ…snÄ…Å‚ nim lekko, klepnÄ…Å‚ w twarz. We wzroku partnera Roy dostrzegÅ‚ bÅ‚ysk wracajÄ…cej Å›wiadomoÅ›ci.
- Pomóż mi wstać – odezwaÅ‚ siÄ™ sÅ‚abo Matt. Jego twarz wykrzywiÅ‚ grymas bólu, gdy stanÄ…Å‚ na poparzonych nogach – Zabierz mnie stÄ…d, bo zaraz zwariujÄ™.
Popatrzyli na wyjącego potępieńczo i orającego po podłodze zwęglonymi kończynami człowieka.
- Zabierz mnie stÄ…d... – powtórzyÅ‚ Matt. Roy, prowadzÄ…c go pod ramiÄ™, ruszyÅ‚ do wyjÅ›cia.
 
__________________
"Jeżeli zaczynamy liczyć historię postaci w kartkach pisma maszynowego, to coś tu jest nie tak..."
"Sesja to nie wyścig"

+belive me... if I started murdering people, there would have no one been left
copyR jest offline