Zamek, walący się im na głowy, to był pierwszy powód, by jak najszybciej opuścić Cyth. Kto bowiem chciał oberwać w głowę cegłą, albo i, w najgorszym razie, żyrandolem.
To, co spotkało Elissę, dowodziło tylko, że sprawę Darkara należy jak najszybciej załatwić, zanim przeklętemu Władcy Ciemności wpadną do głowy jeszcze gorsze i tragiczniejsze w skutkach pomysły.
No i jeszcze dochodziły do tego spojrzenia tak do niedawna entuzjastycznie nastawionego tłumu, które w tym momencie jeśli zawierały jakieś uczucia, to tylko takie z gatunku negatywnych. I nie potrzebne były żadne podpowiedzi ze strony Ulrii by wiedzieć, co w tym momencie należy zrobić.
- Jeśli ktoś chce, to niech zostanie tu dłużej - rzucił Twem w stronę stojących obok Wybrańców tudzież wszystkich towarzyszy. - Ja idę w ślady Hassana, zanim ktoś zrobi ze mnie kozła ofiarnego.
Skierował się w stronę stajni. By jednak niepotrzebnie nie zwracać na siebie uwagi, zastosował swe zdolności, by zniknąć z oczu większości zebranych. Podobnie zniknęli towarzyszący mu Nivio i Lorett, która bez wahania ruszyła za swoim Wybrańcem. |