Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2015, 21:53   #23
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Panie, oni jeszcze dychają! I ciepli są!- krzyknął jeden z nich sekundy po wsunięciu ręki do kieszeni munduru trupa, odskakując i momentalnie celując bagnetem w leżących. Raport żołnierza wydawał się … przesadzony. Ciała jak leżały tak leżały dalej, a z odległości kilku metrów bynajmniej nie było widać unoszących się klatek piersiowych.

Magos nie wyglądał na wstrząśniętego tymi wiadomościami, już na odprawie Misjonarz wspominał o możliwości, że członkowie załogi mogą zostać spaczeni przez siły Immaterium. Skinął głową na dwójkę swoich podwładnych którzy nosili Ciężki miotacz, a ci natychmiast stanęli po prawicy Eredina.

- Cofnij się - powiedział do żołnierza który podszedł do spoczywających na korytarzu ciał - Ci załoganci zostali spaczeni przez Pustkę - mówił niby sam do siebie nie patrząc nawet na resztę oddziału - wiecie co robić - a zaraz gdy skończył mówić z miotacza wystrzeliła struga ciekłego ognia i ogarnęła wszystkich lezących

Przez pierwsze kilkadziesiąt sekund nic się nie działo; lepkie promethium obejmowało kolejne i kolejne ciała, spokojnie paląc się jasnym, czystym płomieniem. Nagle, jakby wyrwani spod jakiego uroku wszyscy ożyli; przeraźliwy krzyk wzbił się pod sklepienie. I, równie nagle jak się pojawił, zginął w huku nawałnicy ołowiu.

Żołnierze stali w półokręgu, w ciszy spoglądając na dzieło zniszczenia którego dokonali; żaden nie był w stanie zrobić nawet kroku w kierunku resztek ciał. Ci nieliczni którzy byli w stanie oderwać wzrok od makabrycznej sceny, zerkali w kierunku nawigatora po pomoc.

Nawigator spojrzał po ludziach i syknął, ale tylko w duszy. Nie należał do tych co dwoma słowami potrafią poderwać ludzi. On prowadził okręty w gwiazdy, nie ludzi na front.
- Jeśli oczekujecie ode mnie pocieszenia to nie liczcie na to. Spaliliśmy naszych towarzyszy. To fakt. Jeśli to był błąd… to niech Imperator nam wybaczy. Ale wątpię w to. Cokolwiek ich tu poukładało dołożyło do tego starań i miało jakiś plan. Jakiś cel. My temu przeszkodziliśmy. Byli spaczeni. Tknięci nieludzką mocą. Splamieni. Ale eklezjarchat uczy, że ogień oczyszcza. Oddaliśmy im przysługę, bo teraz mogą stanąć przed Imperatorem czyści jak łzy, a my i tak nie mogliśmy ryzykować. Pamiętajcie, że jedną z możliwości było to, że ich wszystkich opętały demony, a my mamy tu ważne zadanie. Nie rozważajcie co się stało. Rozważajcie o tym co się stanie. Techkapłanie… możemy kontynuować? Masz zadanie do wykonania -

- Tak, chodźmy - odparł krótko Eredin, kłamał jednak głos wydobywający się z respiratora był pewny i mocny, nogi kute w kuźniach Omnimesjasza stąpały pewnie, a prawa cyber ręka dzierżąca przyrządy nawet nie drgnęła. Inaczej jednak było z ludzkimi komponętami jego ciała lewa wciąż wykonana z ciała ręka drgała jak w febrze, a słabe człowiecze oczy co chwilę traciły ostrość i zachodziły łzami myśli krążyły po pozbawionych logiki pętlach. Stał się zbyt dawno nie odwiedzał świętach przybytków swych szkarłatnych braci. Pozwolił by zalęgła się w nim słabość, by zaczął kwestionować wybory zgodne z prawem Logi.
~ Ciało jest słabe ~ powiedział Eredin tak cicho, że nikt inny nie miał prawa tego usłyszeć i postąpił krok naprzód, a stalowy stukot jaki wydawały jego dolne kończyny przynosił powoli ukojenie.

Resztki dopalających się ciał Eredin i reszta oddziału zostawili za sobą. Stojąc u wielkich wrót prowadzących do pomieszczeń sterujących Melodium Magos ponownie przyjrzał się układowi herubów, narzędzi rytualnych i lamp jasno wskazywało na to, że nie zostało ono otwarte siłą jednakże jako, że wróg potrafił zawładnąć słabymi umysłami istniała szansa, że otwarto je i zamknięto ponownie zgodnie z rytuałem. Z syntezatora Eredina wydobyła się seria zgrzytów i pisków tech zaśpiewu, a dwa Serwitory bojowe które dotychczas bezwładnie podąrzały za odziałem obudziły się do życia. Dwójka stalowych kolosów ustawiła się tyłem do drzwi i zaparła je swoją masą tak, że gdyby wewnątrz napotkali opór wroga można było zatrzasnąć je bądź uniemożliwić ich pełne otwarcie. Kilku tech adeptów których zabrali ze sobą stanęła przy swym przełożonym i zaczęła odprawiać krótki rytuał.

Dwie minuty drżącego zaśpiewu później, wrota wciąż były zamknięte. Coś co byłoby codziennym niuansem w tej sytuacji urosło do rangi palącego problemu. Duchy maszyny były ospałe - nawet bardziej niż można by oczekiwać w sytuacji kiedy wydano polecenie odcięcia ich od darów Omnimesjasza. Nie miały dość sił żeby otworzyć potężną gródź; potrafiły jedynie przejawiać swoją złość błyskami lamp sygnalizacyjnych.

Nawigator na kilka sekund przed meldunkiem wiedział że coś się stało; subtelne zafalowanie rzeczywistości na granicy percepcji. Chwilę później żołnierz dźwigający olbrzymi vox obrócił się do niego i zameldował
- Panie...straciliśmy piątkę w straży tylnej. Korytarz O24, sekcja 2. 600 metrów -

Nerwy puszczały każdemu z żołnierzy. Było to widać po nerwowym sprawdzaniu bezpieczników, przeliczaniu amunicji, ostrożnych zerknięciach czy przypadkiem kolega nie próbuje mu wbić noża w plecy...

- Ustawcie obronę tej pozycji Nawigatorze - powiedział krótko Eredin, a z Mechadendrytu dźwigającego potężny palnik plazmowy wystrzeliła fala błękitnej plazmy. System chłodzenia wył opętańczo utrzymują grot palnika w temperaturze w której mógł on bezpiecznie operować. Magos zaczął wypalać trzy precyzyjne otwory wskazując swym adeptom dwa kolejne punkty w których mieli zdjąć pokrywy i odbezpieczyć piny blokujące jedną ze stron mniejszych grodzi serwisowych kolejne znajdowały się po drugiej stronie grodzi i Eredin właśnie je wypalał. Tech kapłan pracował najszybciej jak potrafił i dziękował Omnimesjaszowi, że zdecydował się na ten właśnie model mechadendritu.

Nawigator zagryzł wargę. Żałował, że nie ma teraz swojego pancerza, ale ten dopiero się robił. Wyszedł do przodu. Skoro nie potrafił motywować słowami to musiał próbować przykładem. Korytarz nie był dobry do walki. Zbyt łatwo było w nim wejść do zwarcia, a raczej tego się spodziewał
- Ciężkie flamery! Kryć się za figurą! Spopielić cokolwiek spróbuje wejść. Po CKMie w połowie pomieszczenia - wskazał ściany na wysokości figury - pozostałe w tylnych rogach pomieszczenia! Reszta rozstawić się by wystrzelać wszystko co odważy się wejść, ale nikt nie wychodzi przede mnie! -


Przerażająco piękny zew uderzył w ich uszy; ciche, podniecone jęki, słodkie szepty, gorące serenady...to wszystko zakotłowało się w głowach obrońców. Dźwięki nadlatujące korytarzem były jak legendarny syreni śpiew - każdy słyszał coś innego, coś bliższego jego sercu. Nikt nie wiedział jakie były pragnienia żołnierza obok Magosa Eredina, ale padł na ziemię i zaczął się trząść w ekstazie

Fałszywe, złowieszcze nuty już po ułamku sekundy wytrąciły obu oficerów z transu; trzeźwym wzrokiem zauważyli kilku żołnierzy którzy, tak jak oni, wciąż opierali się zewowi, desperacko zasłaniając uszy przed nienaturalną pieśnią

Środkiem korytarza, otwarcie i bez żadnej broni w rękach kroczył jeden z żołnierzy Dynastii; zatrzymał się w odległości kilkunastu metrów od sali. Purpurowy frak załopotał, a wysokie wypastowane buty strzeliły hołubca. Ostatni przytomny operator ciężkiej broni zawahał się, i zamiast otworzyć od razu ogień zerknął na nawigatora. Ta chwila zawahania pozwoliła przybyszowi krzyknąć

- Moja Pani chce paktować! -

- Wstrzymać ogień! - Kael zwalczył ochotę uwolnienia tego nieszczęśnika z jego niedoli. Wyszedł mu naprzeciw.

- Jaka jest jej propozycja? -

- Jej...MOJA wolność za opuszczenie waszego okrętu - głos który przebił się po pierwszym słowie był jak szept zza zasłony...o głośności agonalnego krzyku.

W spojrzeniu Kaela nie było przyjaźni.
- I jak chcielibyście opuścić okręt w środku immaterium? -

- Mówi że jeżeli zniszczycie tą która je tutaj trzyma, będą mogły same odejść, tą samą drogą którą weszły….A jak się tu dostałyśmy, Nawigatorze? -

- Kim jest ta którą mielibyśmy zniszczyć? -

- Demonem, jeżeli wierzy.. Demonem -

- Gdzie możemy ją znaleźć? - Pytania Kaela były szybkie, proste.

- Musicie otworzyć te drzwi - wskazał na gródź którą Magos Eredin otwierał przed atakiem

- I tam będzie demonica, której zabicie pozwoli wam opuścić okręt, dobrze rozumiem? -

- Czy jest tu jakiś światlejszy umysł? Ktoś kto podejmie decyzję, zamiast grać na zwłokę? - głos przybrał szyderczy ton

- Jeszcze jedna nuta tego tonu, a przysięgam, że ze zwykłej buty i dumy każę ci się samej wydupczyć, a potem cię znajdę i wyrzezam twoją spaczoną duszę tak, że już nigdy się do kupy nie pozbierasz - odwarknął - więc? Chcesz jeszcze coś dodać? - zapytał wyzywającym tonem.

W odpowiedzi wycie które dotychczas omijało mistrza Weyrlocka, uderzyło w niego z całą siłą. Całą potwornością. Całą wspaniałością. Zewem morza Spaczni, nieskończonych fal Immaterium... ale żelazna wola po chwili wzięła górę

- Potrafisz? Potrafisz to zrobić? Potrafisz podnieść rękę na jedną z nich? - w głosie żołnierza nie było drwiny...był strach. - Nie potrafi, tak jak nie potrafił jej powstrzymać przed wdarciem się tutaj. Przeklęci, wszyscy będziemy przez to przeklęci-
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline