Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2015, 21:54   #270
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Zonju V, Zoronhed, pałac gubernatorski
Donośny, regularny warkot wwiercał się w jego czaszkę. Wookie chrapał w najlepsze leżąc na kanapie. Salon przerobiono na centrum dowodzenia. W tej chwili jedynymi źródłami światła były cztery monitory wokół dużej konsolety. Sięgnął po puszkę z energetykiem, ale był już pusta. Rzucił nią w kierunku zsypu na śmieci. Ta odbiła się od kantu i wpadła do środka. Wcześniej trafiał bez pudła, ale teraz był już zbyt zmęczony. Żadna chemia nie mogła zastąpić kilku godzin snu, a tych Jaroo brakowało od pięciu dni. Pracy jednak było sporo. Kiedy Hernan ogarniał sytuację sukcesji, łowca nagród wraz z Zhorinem i Zerru dopracowywał ich stanowiska wobec karteli Huttów oraz Republiki. To były bardzo delikatne sprawy i nie mogli sobie pozwolić na choćby drobną niejasność.
Spojrzał na wyświetlacz. Obaj przedstawiciele wystartowali godzinę temu. Grozkazza, który ich odprowadzał, potwierdził wieści – plotki szybko się rozchodziły i kto mógł opuszczał Zoronhed. Podobnie, choć na mniejszą skalę działo się w mniejszych kosmoportach Zonju V. Krayt nie odpuści, był tego pewien. Jednak w tej chwili nie pozostało mu nic innego, jak tylko czekać.

Ord Mantell, Dreliad
- … więc ten trup z wczoraj to twoja sprawa? – ton głosu Morna nie pozostawiał złudzeń, że nie był zadowolony z poczynań Zhar-kana. Późniejsza rozmowa sprowadziła się ostatecznie do tego, że arkanianin miał siedzieć gdzieś na tyłku i czekać na informacje. Za to śledztwo nie dostał żadnego wynagrodzenia, bo nie dostarczył mi żadnych ważnych informacji.
Jednak Sol był świadom tego, jak źle to wszystko mogło się skończyć. Upiekło mu się nieźle, choć ewidentnie został odsunięty od innych, prawdopodobnie ciekawszych robót.
W tym momencie nie zostawało mu nic innego jak czekać kolejne dni na powrót Hayes. Z racji braku zainteresowania Randala, wypełniał je treningami. Nie mógł tego wiedzieć, że już wkrótce będzie miał aż nadto możliwości do wykazania się.

Orbita Coruscant
Nefaren wyskoczył z nadprzestrzeni po ponad ośmiu dniach podróży. Zewnętrzne Rubieże były olbrzymim obszarem i powrót do Światów Jądra zajmował naprawdę sporo czasu. Sytuacji nie poprawiał fakt, że ich statek nie należał do najszybszych. Aaron poprowadził statek ku sektorze Senatu, gdzie niedaleko była Akademia Jedi. Ich misja się skończyła, Nelia była już spakowana. Jednak nim wylądowali podeszła do Jona:
- Dzięki za robotę. Jeśli coś ci jeszcze ciekawego wpadnie, to kontakt do mnie masz na swoim dysku – mrugnęła i po raz pierwszy uśmiechnęła się miło.
Rozstali się już na lądowisku, na którym Baelisha ponownie powitał Rav. Od razu poinformował go, że rada oczekuje jego raportu, więc pierwsze kroki skierował właśnie w tamtą stronę. Aaron zarzucił sobie na plecy swój bagaż i tropem Nelii ruszył do postoju taxi, żeby udać się do swojego apartamentu. Kasa wkrótce będzie na jego koncie, a jemu należał się odpoczynek.
Tymczasem Jon szybko wkroczył do pokoju narad. W środku byli mistrzowie Mical oraz Marr i Brianna.
- Witaj Jon – skinął głową Wielki Mistrz. Był bardzo poważny, nieco zmęczony. – Cieszymy się, że wracasz w pełni zdrowia z tak dużymi sukcesami. Jednak nasza praca tutaj się nie kończy. Proszę cię o raport z misji, a później przejdziemy do dalszych spraw.

Gdzieś w przestrzeni kosmicznej, lekka fregata typu XS Nilus
- Wstawaj. Przecież obie wiemy, że dopiero się rozkręcasz – zachęciła ją Yuthura. Tymczasem Laurienn miała już serdecznie dość. Dlatego sama się zdziwiła, gdy mimo wszystko zdołała wstać. Jakby ta fioletowo skóra twilek znała ją lepiej niż ona sama siebie.
Hayes dała im tydzień na przebumelowanie w przestrzeni, zanim będą mogli wrócić na Ord Mantell i zgłosić „wykonanie” zadania. W tym czasie Ban wzięła się na poważnie za bycie Mistrzem. Standardowo chciała zacząć od sparingu na miecze świetlne i wtedy wydały się zdolności, tudzież ich brak, Laurie w tej kwestii. Była największa porażką Brianny na tym polu i twilek mimowolnie skwitowała to lekko drwiącym uśmiechem. Później jednak zaczęły się poważne zawody. Tak bardzo, że raz na rozkaz Emily, HK wpakował się między nie z odbezpieczonym blasterem. Wszystko jednak było pod kontrolą. Choć Yuthura potrafiła być brutalna w swoim nauczaniu, to nigdy nie zrobiła jej krzywdy. Co więcej, bezbłędnie potrafiła ocenić w czym padawan naprawdę była dobra i szybko kierowała tor nauki w tym kierunku. Miała swoisty instynkt, którym wyciągała z swojej nowej uczennicy to co najlepsze.
Betszeba trzymała się przez ten czas na uboczu, jednak Laurienn wyczuwała jej niechęć do ich obojga. Kwestia była jednak drugorzędna. To była pora na powrót. Emily wbiła koordynaty i wskoczyli w nadprzestrzeń.

Coruscant, Senat, biuro Marcusa Hidalgo
- To było raczej oczywiste, że odrzucą ten wniosek. W dodatku tym razem podali racjonalne powody. Flota naprawdę ma pełne ręce roboty w innych sektorach – sekretarz senatora wrzucił właśnie na olbrzymi ekran wyniki głosowania. Nie przedstawiało się ono korzystnie dla małego układu z Odległych Rubieży.
- To już jest bezczelność. Mimo wszystko, oni zostawiają ich na pastwę tych najemników – mruknął rozgniewany senator. Stał przed olbrzymią panoramą Coruscant prezentującą się z jego biura. Nie obserwował ekranu. Wiedział jakie tam wyniki się pojawią. Był doświadczonym politykiem i znał panujące realia. Kiedyś to byłoby nie do pomyślenia, by odmówić pomocy układowi, który chce dołączyć do Republiki. Wojny jednak zmieniły demokrację w żałosny twór, sterowany przez lobby i stojące za nimi pieniądze.
Nie miał żadnych szans, gdyby próbował samotnie walczyć przeciwko temu nurtowi. Utonąłby.
- Na szczęście, nie jesteśmy sami – rzucił do swoich myśli.
- Fhon, ustaw proszę połączenie przez kanał Iluz2. Mam do pomówienia z panem admirałem.

Zonju V, Zoronhed, Pałac Gubernatorski
Hernan uderzył pięścią o stół.
- Kurwa ich mać! – wykrzyczał. – Pierdolili się z tym dwa miesiące, podczas których my czekaliśmy wystawieni jak na strzelnicy!
Informacje przekazane przez Zerru nie napawały optymizmem. Republika oburzała się na takie działania kompanii najemniczych i potępiała je w całej rozciągłości, nawet gotowa była zastanowić się nad oficjalną rezolucją w tej sprawie. W dodatku obiecywali, że jak tylko flota upora się z dotychczasowymi działaniami, to wydzielą odpowiedni oddział, by wspomóc ich w obronie. Ktoś nowy w polityce, mógłby dać się zwieść tej wiadomości. Jednak w praktyce oznaczała ona tyle, że Republika nie ma czasu na zajmowanie się tak drobnymi sprawami na planecie, która w żaden sposób nie przyniesie im zysku. Czyli nie mieli co liczyć na jakąkolwiek pomoc.
W tej kwestii ich stanowisko podzielali Huttowie, jednak ci gangsterzy przynajmniej byli konkretni. Zhorin przekazał, że w żaden sposób fortuna wielmożnych Hutt nie może wzrosnąć w konflikcie z Czerwonym Kraytem. Jeśli jednak Hernan wykaże się nadzwyczajnymi zdolnościami, wtedy są gotowi do zawarcia porozumienia i doprowadzenia do satysfakcjonującej obie strony współpracy. Czyli wyłożą kasę i wznowią ruch, jeśli ekipa z Zoronhed przegoni tych najemników.
Zerru miał jeszcze coś do dodania:
- Panie, dostałem także prywatną wiadomość, że jednak zostanie wysłany do was oddział specjalny. Nie podali szczegółów, ale macie oczekiwać statku o nazwie „Nefaren”.

Ord Mantell, Dreliad
Najemnik zobaczył lądującego Nilusa w trakcie codziennej przebieżki. Automatycznie skierował swe kroki właśnie tam. Kiedy dotarł na miejsce Laurienn już nie było. Jak odpowiedziała Emily, Morn wzywał ją pilnie. To było oczywiste. Natomiast nie tak bardzo jak widok fioletowo skórej Twilek na pokładzie. Hayes przygarnęły kolejną żałosną formę życia. To jednak była ich decyzja, jemu nie było nic do tego. Yuthura od razu do niego podeszła witając się, w przeciwieństwie do Betszeby, która unikała kontaktu z nimi.
- Dobrze widzieć, że nie położyłeś swojej głowy w żadnej nieciekawej bójce w kantynie – mrugnęła do niego. – Dużo się zmieniło od mojego odlotu?
Tymczasem Morn przyjmował Laurie. O dziwo, w kantynie był spory ruch. Sam Randall siedział przy niedużym stoliku przy dużej konsolecie, na której ciągle coś sprawdzał.
- Widziałem informacje o jej statku – odparł mając na myśli Yuthurę.- W sumie to…
- HEJ RANDALL! – donośny głos przypominający grzmot przeszedł nad wszystkimi zgromadzonymi. – TO JEST TA DUPA, KTÓRA NIE LUBI SIĘ PIERDOLIĆ?! W KOŃCU TAK SZYBKO ZROBIŁA SWOJE! – po kantynie rozległ się rechot z tego niezbyt wysokich lotów żartu. Co ciekawe, mężczyzna będący autorem tych słów wcale nie krzyczał. Głos wydawał się dochodzić z jakby z głębi jego wielkiej klaty.
Morn coś wymamrotał pod nosem, ale szybko został zakrzyczany.
- DAWAJ JĄ TU! – po tych słowach momentalnie zrobiono dla niej przejście.
Teraz mogła się mu dokładnie przyjrzeć.

Siedział na jednej z kamiennych ław, zajmując prawie ją całą. Musiał mieć w okolicach dwóch metrów wzrostu, był naprawdę potężny. Otaczały go różne zbiry, ale każdy z nich wręcz płaszczył się przed charyzmą mężczyzny z mechanicznym ramieniem.
- Tak szefie, to ona – wyskrzeczał zza jej pleców Randal.
- CZEŚĆ – wyciągnął mechaniczną dłoń, która mogła zmiażdżyć jej wszystkie kości – SLADEK – przedstawił się. – ZABIERZESZ CZĘŚĆ CHŁOPAKÓW NA ZONJU V, CZEKA NAS TAM ROBOTA.

Coruscant, Akademia Jedi
- Osiągnąłeś niesamowite postępy padawanie. Aż dziwię się, że mistrz Rand mi ciebie wyrwał spod opieki – pochwaliła go Visas. Jon mógł być z siebie dumny. Zdecydowanie łatwiej mu przychodziła kontrola Mocy niż jeszcze dwa miesiące temu. Choć nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą, to najlepsze wyniki osiągał gdy napędzała go euforia.
Lecz nie miał zbyt dużo czasu by się nad tym zastanawiać. Po jego raporcie Rada długo się naradzała. Ostatecznie dowiedział się, że sprawę Czerki przejmuje mistrz Rand, a on sam ma w tej chwili wolne. Mical poprosił go jednak, by ściągnął do Akademii tych najemników, z którymi współpracował. Nefaren też miał być w gotowości do drogi. Na pytanie o kierunek, Wielki Mistrz odparł:
- Dzikie Przestrzenie, Zonju V.
 

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 10-11-2015 o 21:39.
Turin Turambar jest offline