Walka była czymś, co Randulfowi wcale się nie podobało. Oczywiście walka wewnątrz drużyny, bo z wrogami - to było wiadomo - walka zwykle była jedyną rzeczą, jaka pozostawała by rozwiązać sprawę.
Na szczęście wszystko zakończyło się bezkrwawo, chociaż nie było gwarancji, że przy najbliższej okazji sprawa się nie powtórzy. Tak Karl, jak i Otwin byli zadziwiająco uparci, a niewyparzony jęzor Karla dodatkowo utrudniał sprawę.
- Idźcie spać - powiedział do obu "bojowników".
Nauk moralnych wolał nie wygłaszać. Obawiał się, że nic by to nie dało - najwyżej pogorszyłoby sprawę. |