Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2015, 13:55   #1
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
[PFRPG, FR] Oko Talony

Oko Talony
Akt I: Niepokoje w Stonebrook


Muzyka

Ta opowieść, podobnie jak wiele innych jej podobnych, rozpoczyna się w karczmie. No, może nie dosłownie w karczmie, bo swój początek ma nieco dalej - na brukowanym gościńcu prowadzącym w stronę niewielkiej osady, położonej na skraju przepastnych borów, za którymi niczym odległy cień widnieje pasmo górskich szczytów. To właśnie do Stonebrook, bo tak się nazywa owa przytulna mieścina, zmierza w strugach deszczu i przy akompaniamencie nieodległych gromów, grupa strudzonych podróżą poszukiwaczy przygód. Dlaczego więc ta opowieść miałaby zaczynać się w karczmie? Ano, cóż… dokąd indziej mogliby się udać przemoknięci, głodni i opadnięci z sił wędrowcy? Któż inny jak nie żądny złota karczmarz ugościłby znużonych podróżą awanturników w swym przytulnym przybytku? Ma to też drugie dno - to właśnie w karczmach Faerunu, działo się najwięcej ciekawych rzeczy. To właśnie tam swój początek miało wiele wspaniałych, barwnych i godnych pergaminu, na którym zostały spisane, przygód. Takich jak ta…


Deszcz nie ustawał. Słońce już dawno schowało się za linią horyzontu, skrywając w ciemnościach resztę cywilizowanych krain południa. Tylko kilka rozpalonych pochodni, podążających starym kupieckim traktem, z trudem rozświetlało mrok nocy. Grupa zmęczonych podróżą poszukiwaczy przygód, mozolnie posuwała się przed siebie, modląc się do wszystkich znanych im bogów, aby otoczona murem osada, do której zmierzali, pojawiła się za następnym wzniesieniem.
Smagani przez silny wiatr i lodowate krople deszczu, mimowolnie przyśpieszyli tempa. Ich podróżne ubrania, choć podobno przeciwdeszczowe, już dawno przemieniły się w mokre szmaty, które bardziej przeszkadzały niż pomagały w tych trudnych warunkach. Taka pogoda nie wspomagała optymizmu, wręcz przeciwnie. W gęstych strugach deszczu wszystko wydawało się pozbawione życia, obdarte z kolorów, ukazane w barwach szarości. Twarze wędrowców wykrzywiał grymas zmęczenia oraz upór, który był jedyną rzeczą wciąż trzymającą ich na nogach. Pozlepiane ze sobą kosmyki włosów przylegały do ciała, zaś skórzane zbroje i ubrania przesiąkły charakterystycznym zapachem mokrego psa.
Wielu na ich miejscu już dawno by się poddało. Skuliliby się w trawie, modląc się o nadejście dnia, lecz chłodnego poranka już by nigdy nie doczekali. Choć wiosna chyliła się ku końcowi, to nocą w tych rejonach temperatura często schodziła poniżej zera, a to w połączeniu z przesiąkniętym wilgociom ubraniem i brakiem dachu nad głową, było jednoznaczne z wychłodzeniem organizmu i szybkim zgonem, jeszcze przed nadejściem świtu.


Gdzie okiem nie sięgnąć, w okolicy nie było widać schronienia przed burzą. Stary, brukowany gościniec ustąpił miejsca błotnistej brei, zaś krajobraz z początku nizinny stał się mocno pagórkowaty. W oddali majaczyły górskie szczyty, a po prawej stronie od ścieżki rozciągał się w nieskończoność gęsty las, porośnięty niezwykle starymi drzewami, których szerokie konary chyliły się ku ziemi - było w nim coś osobliwego, coś co zniechęcało nawet najbardziej zrozpaczonych podróżnych do zapuszczania się w jego głąb. Zmęczeni długą wędrówką awanturnicy mieli nieodparte wrażenie, że jakieś skryte wśród cieni prastarego boru istoty, obserwują każdy ich ruch. Co jakiś czas udawało im się dostrzec spomiędzy gęstych krzewów, wpatrzone w nich wygłodniałe, czerwone ślepia, które zaraz szybko i bezszelestnie znikały w ciemnościach. To również nie wspomagało optymizmu, na tyle bardzo, że po pewnym czasie poszukiwacze przygód przestali zaglądać w tym kierunku, w obawie przed postradaniem zmysłów.

Brodząc z uporem w błocie, gdy nadzieja na znalezienie dachu nad głową powoli wygasała, wędrowcy spostrzegli połamany znak graniczny leżący na skraju drogi. Był cały zapaskudzony błotem i nierozpoznawalną cieczą, która swym szkarłatnym kolorem przypominała krew, lecz po przetarciu bez trudu dało się odczytać napis zapisany we Wspólnym: “Witamy w Stonebrook”.


 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019

Ostatnio edytowane przez Warlock : 12-11-2015 o 21:51.
Warlock jest offline