Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2015, 23:16   #18
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Krew?
Nie da się ukryć, że do widoku krwi Raul był przyzwyczajony. Do widoku krwi ludzkiej również. Podobnie jak i do widoku krwi, którą sam rozlał. Jednak widok krwi, którą pokryta była Desire, zdecydowanie nim wstrząsnął.
- Na boga, wykrwawisz się! - powiedział, robiąc krok w jej stronę.
Uniosła zakrwawioną dłoń by go powstrzymać.
- To nie moja - odparła, gubiąc na chwilę skupienie, które z niego przeniosło się na jej dłoń. - Służąca nie będzie już sprawiać kłopotów, mój panie - dodała.
Raul machnął ręką, jakby sprawa służącej niewiele go obchodziła.
- A co z tobą?
Normalnie wezwałby medyka, ale Desire zawsze wolała dyskrecję. Poza tym była lepsza od większości rzezignatów, jakich w życiu widział.
- Ze mną? - zapytała, unosząc dłoń do ust. - Nic mi się nie stało - dopowiedziała po chwili, którą poświęciła na skosztowanie tego co w świecie rzeczywistym zostało po dziewce służebnej. - Będę gotowa do kolacji. Nie wypada by hrabina czekała - na wspomnienie o babce Raula w jej oczach pojawił się zimny, stalowy błysk.
- Co powiedziała? - Raul był lakoniczny w swych wypowiedziach, co bynajmniej nie znaczyło, że go cała sprawa nie interesuje.
- Wskazała na osobę, która winna jest targnięcia się na życie członka swojej własnej rodziny - odparła Desire. - Nie wydawała się jednak wiedzieć dlaczego.
- Kazano, to zrobiła, co musiała. Bez pytania, na które by i tak nie dostała odpowiedzi. Czego użyła? - spytał.
- Tego nie zdążyła wyjawić - padła odpowiedź. - Niestety wino także nie przetrwało - dodała po chwili Desire.
- Cóż... Niepotrzebnie mam za dobre serce. Nie było nigdzie fiolki?
- Nie, acz zapewne znajdzie się ona gdzieś wśród moich rzeczy - co mówiąc skierowała się do wciąż nierozpakowanych bagaży, które stały pod ścianą.
- Ktoś to wszystko przeszukał - uprzedził ją Raul.
- Tego należało się spodziewać w tym domostwie. - Desire byłaby wielce zdziwiona gdyby hrabina nie sprawdziła co też takiego wniesione zostało pod jej dach. Szczególnie zaś co wierna służka jej wnuka ze sobą przywiozła. Znalezienie fiolki, której tam wcześniej nie było, nie zajęło wiele czasu. Nie była nawet odpowiednio ukryta, ot wystarczyło otworzyć kuferek z miksturami by sama wręcz w dłoni się znalazła.
- Wilcza jagoda - stwierdziła po chwili służka, gdy odbezpieczyła naczynie i wpierw zapach sprawdziwszy tego co zawierało, a dopiero później kroplę niewielką na palec uroniwszy, posmakowała specyfiku. - Ciekawa śmierć po niej następuje, acz niezbyt przyjemna dla tego, kto jej posmakował.
Wilcza jagoda... brzmiało to niezbyt miło.
- Ponoć nie wypada oddawać prezentów, nawet jeśli się nie podobają - stwierdził Raul. - Ale mówią też, że za każdy podarunek należy się zrewanżować... W odpowiedniej chwili i w odpowiedni sposób.
- Może być pewien problem ze spożywaniem posiłków, prócz tego, co będzie na wspólnych półmiskach - dodał.
- Najlepiej by było opuścić to miejsce i wynająć pokój w karczmie lub podobnym przybytku - wyjawiła swe życzenie, które bynajmniej nie było pozbawione sensu. Publiczne miejsce znacznie utrudniało dolanie czy też dosypanie czegoś do jadła. Szczególnie gdy nie będzie znane miejsce ani godzina w której owe jadło będzie spożywane.
- Jadanie każdego dnia w innej karczmie też by spełniło swoją rolę - odparł. - Tylko trzeba by jakiś dobry pretekst znaleźć, by wojna w rodzinie się nie zrobiła. Tak od razu.
- Mogłabym próbować potraw jednak i to mogłoby zostać uznane za owej wojny początek - odłożywszy fiolkę na miejsce, tam gdzie ją znalazła, na powrót zamknęła wieczko kuferka. - Nie ma idealnego wyjścia z tej sytuacji. Śmierć hrabiny w tej chwili byłaby wszak zbyt podejrzana.
- Przyjeżdża spadkobierce, a pełna sił i zdrowia Marie de Riquet jak na życzenie przenosi się na tamten świat. Skojarzenia były oczywiste - potwierdził Raul.
- Spadkobierca, który od dawna w Paryżu nie był. To może dać nam nieco swobody. Bale, późne powroty. Śniadaniami jestem w stanie sama się zająć. Zostaje jeszcze wizyta u kardynała i niewiadoma, która za nią się kryje.
Dłuższe pozostawanie w zakrwawionym odzieniu nie było miłym doświadczeniem, toteż Desire zaczęła zdejmować z siebie mokrą suknię. Wyczyszczenie jej nie wchodziło w grę, jednak nic nie stało na przeszkodzie by spalić dowód jej zbrodni.
- W tym tempie... niedługo będę musiał ci kupić kolejny zestaw strojów - stwierdził Raul.
- Hrabina zadbała o to, by takowych mi nie brakowało - odparła z lekkim uśmiechem na ustach. - Postaram się jednak by przy kolejnej okazji wpierw pozbawić się stroju, a dopiero później pozbawiać życia ofiary.
- Takie przebieranie może kosztować nieco czasu. - Raul udał, że się zastanawia. - może jednak lepiej będzie korzystać z łaskawości pani hrabiny i, w razie konieczności, częściej zmieniać stroje.
- Zdecydowanie popieram to ostatnie, tym bardziej że to z jej przyczyny owa potrzeba zaistniała.
To, że kwestie służącej dało się załatwić mniej krwawymi środkami przemilczała. Nie byłoby to godne postępowanie za przewinienie jakiego się dopuściła. Desire nie obchodziło czy wykonywała rozkaz czy działała z własnej woli. Podniosła dłoń na jej pana, a to samo w sobie zasługiwało na śmierć. Krew była zaś jedynie drobną przyjemnością, dla tej, która wyrok wykonała.
Otwarcie szafy nastąpiło z równoczesnym westchnieniem zachwytu. Stroje, które w niej się znajdowały nijak do roli służącej nie pasowały. Zdobne, uszyte przy użyciu delikatnych tkanin, które niczym woda przepływały pomiędzy palcami dziewczyny. Jak niby miała w tych rzeczach być zdatna do którejkolwiek z ról jakie na nią zrzucono? Czyżby hrabina kolejną dla niej szykowała? Jak niby miała pogodzić je wszystkie i jednocześnie wziąć na swe barki winę za śmierć Raula?
Przymknięcie oczu niewiele pomogło. Nie rozumiała postępowania tej kobiety i nie wiedziała jak winna się przygotować na kolejne niespodzianki jakie przed nią zamierzano postawić.
- To nie ma sensu - powiedziała na głos, odwracając się plecami do szafy. - Te stroje nijak się nie zdają do moich obowiązków. Potrzebuję czegoś prostszego, wytrzymałego, a nie sukien balowych…
Szczęściem, jak wkrótce miała się o tym przekonać, zakon zadbał o takową sytuację. Kufer, ku któremu w następnej kolejności się zwróciła, zaoferował jej rozwiązanie problemu. Gorset z wszytymi w niego pochwami na ostrza, rękawice pełne długich, cienkich igieł, które idealnie nadawały się do zabijania bez bycia dostrzeżoną. Garota będąca jednocześnie częścią naszyjnika, który mogła nosić przy każdej z okazji. Trzewiki z pochwami na sztylety. Pierścień z ukrytym pojemnikiem na truciznę… Desire wykładała kolejne rzeczy na łoże, z uśmiechem na ustach, który porównać dało się tylko do tego, jaki posiadać mogło dziecko w chwili otwierania bożonarodzeniowych prezentów.
Na samym dnie znajdowała się suknia wierzchnia. Nie była w niczym podobna do tych, które wisiały w szafie. Czarna, długa i skórzana, kryła w sobie liczne kieszonki i skrytki na ostrza wszelakie. Bez wątpienia krew nie była problemem w owej kreacji… Idealne odzienie dla kata.
- Nasz pobyt w tym mieście nigdy nie miał być pokojowy, prawda? - Rzuciła to pytanie ni to do stroju, który w dłoni trzymała, ni to do Raula, który wszak wciąż w pokoju przebywał. - Czyje jednak rozkazy przyjdzie nam wykonywać?
Raul, który oparty o futrynę przypatrywał się działaniom Desire, pokręcił głową.
- W tej chwili dość trudno to ocenić - powiedział. - Można przyjąć, że po spotkaniu z kardynałem dowiemy się czegoś więcej.
Jeśli, oczywiście, do tego spotkania dojdzie, bowiem Raul podejrzewał, że podczas pobytu w Paryżu wiele ciekawych rzeczy może się zdarzyć.
- Oczywiście - zgodziła się z nim Desire, która na chwilę porzuciła szperanie w darach zakonu i na powrót uwagę swą zwróciła na Raula. - Dojdą także nowe pytania. Obawiam się, że w tej grze nie zajmujemy zbyt wysokiego miejsca. To zaś musi się jak najszybciej zmienić.
- Będziemy się wspinać po drabince kariery, zdobywając wiedzę, czy też eliminując tych, co stoją wyżej?
- Wszak jedno nie wyklucza drugiego - odparła, uśmiechając się uśmiechem, który nie wróżył najlepiej tym, którzy postanowią stanąć im na drodze. - Najpierw jednak wypadałoby zdobyć nieco informacji o celach naszych przeciwników. Szczególnie hrabiny.
- Z własnej i nieprzymuszonej woli mało kto się z nami zechce dzielić wiedzą. Warto by się najpierw zastanowić, kogo na początek, hmmm, poprosimy o przekazanie nam garści informacji.
Desire miała na myśli taką osobę, jednak wątpiła szczerze, by Raul się na to zgodził.
- Na początek warto posłuchać co mówi służba i sprawdzić, które z pokoi mają tajemne przejścia, skrytki i korytarze.
- To trochę potrwa, ale w końcu dwa dni mamy. Z pewnością coś znajdziesz.
- To akurat nie podlega wątpliwości - odparła, zrzucając maskę powagi na rzecz czegoś znacznie mroczniejszego. - Teraz jednak pora by przygotować się do kolacji.
- W takim razie wybierz coś z zapasów dostarczonych przez hrabinę. - O tym, że powinno to być coś z długimi rękawami nawet nie wspomniał. - I przyjdź, gdybyś potrzebowała pomocy przy zawiązaniu gorsetu.
Raul zniknął za drzwiami, by samemu się ubrać odpowiednio do skromnej kolacji w rodzinnym gronie. Czyli, jak by to określiła jego rodzona matka, nad wyraz uroczyście.
 
Kerm jest offline