Cassey opiekuńczo położyła dłoń na głowie Billa, odruchowo gładząc go.
Ucieszyła się jak nigdy, gdy w końcu usłyszała odbierane połączenie.
- NO W KOŃCU!!! - wrzasnęła satelita - ILE MOŻNA DZWONIĆ!
Westchnęła głośno mrucząc coś pod nosem i dodała:
- Gdzie jesteś? Bill jest ranny, Jacob nie żyje. Jesteśmy pod pubem Jacoba. Za ile możesz tu być? - dodała prosząco lekko drżącym głosem - Przynieś jakieś opatrunki, ok? |