- Sorry - wymruczała Cassey nieco się kuląc - Nie możesz złapać taksówki? A opatrunki możesz załatwić z apteki po drodze, co? Bill chyba jest ok, ale te rany się nie chcą goić ani zasklepiać. Podobno wy się goicie szybko, a to tak nie wygląda, on teraz poszedł spać ale gadał coś o jakieś Szmacie czy coś, ja nie wiem kto to jest. Marcus, no weź przyjedź szybciej, co? W końcu to Twój kumpel też, a ja nie mogę się włamać do pubu bo tu jakieś kamery są. Nie chce się stąd ruszać, żeby nie zostawiać Billa samego... - trajkotała półszeptem jak nakręcona. |