Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2015, 15:41   #378
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
- W końcu jesteś. Nie z grabiami, ze zmorą. Pająk zeżarł Jacoba, zmora chciała zeżreć mnie, ale Bill mnie uratował. Miejscówkę mam od Guerrero, safehouse z zapasem leków i wogóle. Czekamy na transport, mój znajomy już jedzie, powinien być za parę minut. Tyle, że to mortal.

- I nie, u mnie nie bardzo - dorzuciła ze złością. Wyluzowany Marcus zaczął jej grać na i tak napiętych już nerwach. - Myślisz, że jakby było bardzo, to siedziałabym koło śmietnika, a on leżałby na kartonach?

Dopowiedziałaby parę innych słówek, ale akurat Sean napatoczył się u wyjścia uliczki. Cassey pomachała mu z dala.

Gdy Sean podszedł bliżej przestawiła:
- To Sean, a to Marcus, a to... Bill - wskazała na śpiącego na jej kolanach wilka. - Zobacz jaki poraniony.

Sean wyciągnął dłoń do Marcusa na powitanie i zrobił wielkie oczy na widok wielkiego psa. Odruchowo zatkał nos ramieniem.

- Przecież trzeba go do weterynarza zabrać - zaczął.

Cassey w miedzy czasie delikatnie zaczęła tarmosić Billa, próbując go dobudzić.
- Hej, śpiochu, wstawaj. Transport przyjechał. Marcus też jest. Chodź, wstań, szczeniaku. - czochrała Billa zdecydowanymi ruchami na karku. - Nie, musimy go tylko zawieźć do domu, opatrzeć. Marcus się nim potem zaopiekuje.

- Sean, Marcus, weźcie przygotujcie auto, tutaj są worki, żeby nie zakrwawić bryki.

Sama poczekała aż Bill się ruszy.
- Zostań w wilczej formie, ok? - wyszeptała mu do ucha, gdy Sean odszedł kawałek.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 12-11-2015 o 16:08.
corax jest offline