Cassey kazała Billowi wskoczyć na stół w kuchni, wywalając Marcusa i Seana z pomieszczenia. Opatrzyła Billa jak umiała, pierwszy raz w życiu zszywając komuś skórę na grzbiecie. Zapewne przy większej wprawie, nie zmarnowałaby aż tylu produktów, ale teraz to nie miało znaczenia. Zakleiła pozszywane rany i dała mu się napić i naszprycowała środkami przeciwbólowymi. Zaprowadziła Billa do salonu i opatuliła tak, żeby przypadkiem go już bardziej nie urazić. Pogładziła go po głowie i odsunęła się.
- Marcus, zostań z nim, daj mu wody i jedzenia jak się troche obudzi. Zadzwoń do mnie za parę godzin, ok? Ja muszę wracać na plebanię. Sean mnie podwiezie. - rzuciła proszące spojrzenie na kumpla i ruszyła ku drzwiom. |