Johan siedział pod drzewem . , przynajmiej tutaj było odrobine chłodniej . Otarł pot z czoła rekawem .
Otworzył butelke z woda i pociagnał solidny łyk . Raz po raz spogladał na "kłebiacy sie tłum " ... " Wyprawa , organizowanie sie ... co za głupota " pomyslał . Za kilka godzin napewno znajdzie ich ekipa ratunkowa i jutro rano wyladuja gdzies w ciepłym miejscu " Byc moze wszytskie wielkie plany załamia sie gdy tylko rusza i natrafia na płot jakiejs rezydencji ... Przecierz do diabła nie ma juz bezludnych wysp " przez chwile szukał w myslach odpowiedniego słowa ... " Czas robinsona sie skonczył pewnie ze 100 lat temu , gps , satelity ... a oni sie martwia ... głupcy "
Głod nikotyny zaczał sie odzywac , odruchowo siegnał do kieszeni . Jego dłon "przywitała" papka z bibuły i mokrego tytoniu . Skrzywił sie z obrzydzeniem i szybko wywiijajac kieszen na druga stronę i wytrzepujac mokry i słony "ładunek " .
Wyrzucił wszytsko na piasek i oparł sie wygodniej o pien drzewa . Słyszac wypowiedzi Terrego usmiechnał sie zgryzliwie , widac ten tez nie traktuje tego wszytkiego powaznie ... "Gdzie jest moja czapka ? " zarechotał cicho "Nie ma wiekszych zmartwien "
Spojrzał na wysypany tyton ... chciało mu sie palic ... |