Drizzt
Drizzt wysłuchał cierpliwie przemówienia bosmana, późnie przyjrzał się dyskretnie dla gnoma. - Witaj na pokładzie - pomyślał gorzko.
- Trzeba ustalić kilka nieporozumień - rzekł elf ponuro - Po pierwsze, może i macie w zwyczaju wysyłanie inwitacji mutantom dobrej woli - podjął elf spokojnym tonem, choć w środku wszystko w nim kipiało z wściekłości - lecz gwoli ścisłości, jak widać zaciągacie tutaj nie tylko ludzi. - dodał zirytowany, po czym ciągnął dalej z wyraźnym politowaniem - Po drugie, od kiedy ludzkość wyznacza "optimum potentiae"? I wreszcie - zrobił pauzę, i bynajmniej czakając na odpowiedź, dodał złowrogim tonem - Na to by zostać moją Rodziną, to trzeba sobie zasłużyć... - Drizzt z trudem opanowywał wybuch szału - Jeśli kto mnie poczęstował spaczeniem dla eksperymentu, to może zacząć kopać grób Rodzinny - wycedził elf prowokująco, spokojnie patrząć groteskowej postaci bosmana prosto w oczy.
- Ja im kurwa dam spaczenie! Pomioty jebane! Bękarty chaosu! Ścierwo zasrane! Jak mi na głowie rogi urosną, to uwierzę w takie brednie... - Elf rozglądał się po izbie ocenijąc otoczenie i ewentualne szanse wyjścia z sytuacji - I zobaczysz pokraczna istoto - dodał w myślach patrząc na uzbrojenie bosmana - jak mnie w to wrobiliście, to pierwszy za to zapłacisz człowieczku... |