|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
15-04-2007, 23:13 | #31 |
Reputacja: 1 | Otto Shuttenbach Gnom zareagował instynktownie dwoma krokami wstecz i wyszarpnięciem sztyletu. To, co zobaczył wstrząsnęło nim… niepokój spowodowany przebudzeniem na nieznanym statku przerodził się w przerażenie. Wyobraźnia galopowała już na całego… statek wypełniony zmutowanymi ludźmi hołdującymi mrocznym bogom… wzdrygnął się na samą myśl. ‘’Nie zabili mnie we śnie’’ – pomyślał biorąc to za dobrą monetę. ‘’Służyłem już dla różnych ludzi i nieludzi…ale to…co to do cholery ma znaczyć?’’. Kobieta mimo swej odmienności nie budziła w nim obrzydzenia… samego go to dziwiło. Wciąż nie mogąc oderwać od niej wzroku powiedział: - Zdaje się, że nie mam innego wyjścia... Opuścił sztylet, ale go nie schował i mając się na baczności ruszył w kierunku wskazanym przez kobietę-wilka. ''Pięknie...poprostu pięknie...'' Ostatnio edytowane przez Dunadan : 15-04-2007 o 23:20. |
16-04-2007, 16:48 | #32 |
Reputacja: 1 | Kiedy wszyscy (prócz nawigatora- on ma swoje wkręty) znaleźli się w mesie bosman rozpoczął: - Wiem, że to, co powiem, może wydać się dziwne, ale żadne z nas nie hołduje chaosowi, ba, niektórzy są gorliwymi Sigmarytami. Widzicie, organizacja zwana Rodziną odkryła, że niektóre zwierzoczłeki i mutanci mają więcej „ludzkości” w sobie niż inni. Niektórzy z nich zostają przywódcami band, inni są gnębieni i dręczeni. Tych ostatnich właśnie Rodzina odbiła i zbadała- okazało się, że posiadają dużą dozę wolnej woli, o czym mało kto wie. Otóż oni utworzyli zalążek tej załogi. Rozpoczęły się badania nad lekiem na mutacje Chaosu. Osiągnięto pewny wynik, jednak tylko na zwierzoczłekach. Ale on nie jest na razie ważny. Teraz Rodzina próbuje wyłapać wszystkich możliwych mutantów i zwierzoludzi, którzy robią użytek z woli. Poza tym… cóż, zaciągamy ludzi, którzy mieli kontakt ze spaczeniem. Niestety, panowie, to jest powód waszego pobytu tu. Mesa była sporym pomieszczeniem ze stołami, ławami i kuchnią. Żadnych innych mebli czy przedmiotów. Bosman wyposażony w kord i pistolet spogląda na was smutnym wzrokiem. Felix: - Oho, ruszyliśmy. Zgodnie z planem. Teraz możesz wiedzieć. Popłyniemy na południe do Arabii, gdzie zakupimy antidotum na spaczeń. Tak, jesteś zarazony spaczeniem, jak my wszyscy.- z tymi słowy kapitan wstał i wyszeł przed biórko, głośno tupiąc kopytami.- Tylko bez paniki.
__________________ Chcesz grać,a le nie znasz systemu WFRP II? Szkoda, co? Wal na 7704220 i opowiedz o postaci, zmienimy ja na liczby! Ostatnio edytowane przez kayas : 16-04-2007 o 20:13. |
18-04-2007, 17:39 | #33 |
Reputacja: 1 | Otto Shuttenbach Gnom powiódł oczyma po zgromadzonych w mesie. Zauważył, że nie był jedynym, do kogo były skierowane słowa bosmana. Trochę mu to poprawiło humor… tylko trochę. Spaczeń? – parsknął zwracając na siebie uwagę. Zamyślił się jednak tracąc pewność siebie. Ileż to razy wykonywał dziwne zlecenia dla podejrzanych ludzi... przez jego ręce przewijały się najróżniejsze przedmioty, bywał w wielu miejscach, także tych, do których nie chciał nigdy wracać. Poprawił biały okazały kołnierz wystający spod podniszczonej skórzanej kurtki. - Skąd przekonanie, że mieliśmy kontakt z tą przeklętą substancją? Chcecie powiedzieć, że tajemnicza ‘Rodzina’ – wymawiał to słowo specjalnie akcentując – wie, kto jest spaczony? Otto uśmiechnął się krzywo. - Łowcy czarownic…inkwizycja nie potrafią szybko do takich ludzi dotrzeć, ale ‘Rodzina’ potrafi. Pięknie - coraz weselszy staje się ten rejs… Biedni zaszczuci mutanci śmiechu warte – pomyślał. Mało to razy widział ludzi rozszarpanych na strzępy przez zwierzoludzi? Przypomniał sobie też kilka zleceń…tych wyjątkowo paskudnych. Pamiętał śniadego szlachcica płacącego sowicie za zamordowanie własnego brata. Pewnej nocy braciszek poderżnął gardła całemu domowi i uciekł pośród panujących ciemności. Szlachcic utrzymywał, że chłopaka opętały złe moce, ale po wizycie w dworku Otto miał swoje zdanie. Mało, kto mordercę widywał – ponoć ciężko chorował. Otto doszedł do wniosku po jakimś czasie, że rodzina maskowała prawdziwy powód izolacji młodzieńca. Łuski na jego klatce piersiowej i boku twarzy oraz rozwidlony język potwierdzały to całkowicie. Ledwo przeżyłem to spotkanie… Ostatnio edytowane przez Dunadan : 18-04-2007 o 22:09. |
19-04-2007, 08:41 | #34 |
Reputacja: 0 | Drizzt Drizzt wysłuchał cierpliwie przemówienia bosmana, późnie przyjrzał się dyskretnie dla gnoma. - Witaj na pokładzie - pomyślał gorzko. - Trzeba ustalić kilka nieporozumień - rzekł elf ponuro - Po pierwsze, może i macie w zwyczaju wysyłanie inwitacji mutantom dobrej woli - podjął elf spokojnym tonem, choć w środku wszystko w nim kipiało z wściekłości - lecz gwoli ścisłości, jak widać zaciągacie tutaj nie tylko ludzi. - dodał zirytowany, po czym ciągnął dalej z wyraźnym politowaniem - Po drugie, od kiedy ludzkość wyznacza "optimum potentiae"? I wreszcie - zrobił pauzę, i bynajmniej czakając na odpowiedź, dodał złowrogim tonem - Na to by zostać moją Rodziną, to trzeba sobie zasłużyć... - Drizzt z trudem opanowywał wybuch szału - Jeśli kto mnie poczęstował spaczeniem dla eksperymentu, to może zacząć kopać grób Rodzinny - wycedził elf prowokująco, spokojnie patrząć groteskowej postaci bosmana prosto w oczy. - Ja im kurwa dam spaczenie! Pomioty jebane! Bękarty chaosu! Ścierwo zasrane! Jak mi na głowie rogi urosną, to uwierzę w takie brednie... - Elf rozglądał się po izbie ocenijąc otoczenie i ewentualne szanse wyjścia z sytuacji - I zobaczysz pokraczna istoto - dodał w myślach patrząc na uzbrojenie bosmana - jak mnie w to wrobiliście, to pierwszy za to zapłacisz człowieczku... |
19-04-2007, 11:26 | #35 |
Reputacja: 1 | Felix <Wygląda na to, że na tym statku jest spaczeń inaczej nie miał bym jak się zarazić.> Człowiek gorączkowo myślał. -Niech ktoś zaprowadzi mnie to mojej kajuty i da mi mapy wyznaczę trasę. Człowiek przypatrzył się dla kapitana i już zdecydował, co będzie chciał jako nagrodę od Rodziny.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
22-04-2007, 09:53 | #36 |
Reputacja: 1 | Drizzt, Otto, Edward Bosman z miną pt. ‘co ja mam wam powiedzieć’ westchnął ciężko. - Posłuchajcie, nie wiemy, jak nastąpił wasz kontakt ze spaczeniem, ale jak wiemy nie ma leku na spaczeń. Możecie albo wrócić, a to odradzam, albo spróbować się przystosować. Rodzina wciąż poszukuje tego leku, jednak bezskutecznie. W Arabii istniej jednak koridał pozwalający podobno na objawowe leczenie mutacji. Być może zadziała, jeśli zostanie podany szybko. Możecie się jeszcze wycofać. Felix - Zejdź pod pokład. Dokładnie pod nami jest twoja kajuta, wyposażona we wszystko, co ci potrzebne. Płyniemy do… e… tego, Copher. Bylebyśmy zdążyli. Pamiętaj, jeszcze Możesz się wycofać.
__________________ Chcesz grać,a le nie znasz systemu WFRP II? Szkoda, co? Wal na 7704220 i opowiedz o postaci, zmienimy ja na liczby! |
22-04-2007, 11:18 | #37 |
Reputacja: 1 | Edward Straco Otrząsnął się z szoku spowodowanego wcześniejszymi wydarzeniami. Cofnął się krok do tyłu. Z lekką odrazą spoglądał na spaczone miejsca na ciałach załogi. Po pewnym czasie odzyskał mowę. -Nie wiecie kiedy nastąpił.... Co kurwa?! Czyli chcesz mi powiedzieć, że wyrośnie mi jakiś pierdolony ogon?! Czyli mogę albo zostać i kurwa twoja mać zapierdalać po świecie za jebanym cudownym lekiem którego do chuja wołu nikt nie widział, albo zostać na lądzie prowadzić krótkie życie zaszczutego kurwa wilka?! - Wyciągnął scimitar i wykrzywił twarz w szaleńczym grymasie - To wy podaliście mi ten jebany spaczeń. Bo jak niby mieliście się tego dowiedzieć? Ed przypominał beczkę prochu, spoczywającą obok kominka.
__________________ . . . . . Zwierzątka . . . . . |
24-04-2007, 13:46 | #38 |
Reputacja: 1 | Otto Shuttenbach Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć...to jakiś koszmar, jakieś pijackie delirium tremens. ‘’Zaciągnąłem się na rejs, którego celem jest odnalezienie rzekomego leku na objewy mutacji chaosu i dyskutuję sobie o dylematach moralnych mutantów z ośmiornicorękim bosmanem’’ - ciężko wskazać najbardziej absurdalną część tego zdania. Otto uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na pozostałych towarzyszów niedoli... Młody człowiek, który dobył przed chwilą broni wyglądał jakby za chwilę miał wyrąbać sobie drogę spowrotem na ląd. Jego opalenizna i sposób ubioru sugerowały, że niejeden rejs ma za sobą. Ten jednak miał być raczej szczególny... I elf. Otto widywał elfów, szczególnie tu w Marienburgu było ich sporo. Z jego smukłej twarzy, spoglądały błyszczące, czarne oczy. Muskulatura i wystająca znad ramienia rękojeść budziły respekt. W ciekawej kompanii przyszło mi się znależć – pomyślał gnom. Przerywając niezręczną ciszę powiedział: - Cóż panowie...zdaje się, że razem tu utknęliśmy... jeśli o mnie chodzi, to mimo wszystko nie uśmiecha mi się szybki powrót na ląd. Wolę poczekać i zobaczyć gdzie nas kapitan i wspaniała ‘Rodzina’ zawiodą. Jeśli w tym gadaniu o cudownym medykamencie jest choć ksztyna prawdy, to możemy nieźle zarobić. Jednak, żeby było jasne – odwrócił się do bosmana – mordować niewinnych nie zamierzam. ‘’Nie za te pieniądze – pomyslał’’. Przydało by się też usłyszeć kilka konkretów co do trasy naszego rejsu i naszych ewentualnych obowiązków, |
24-04-2007, 14:10 | #39 |
Reputacja: 1 | Felix Nawigator nagle roześmiał się i powiedział do kapitan: -Rzeczywiście na pewno mam po co wraca z tego co mówisz zaraziliście mnie spaczeniem, grozicie śmiercią mego przyjaciela a teraz kiedy już odpiliśmy proponujesz mi powrót.-człowiek nagle spoważniał.-Zostanę teraz idę do swojej kajuty wyznaczy trasę. Felix skinął jeszcze głową dla kapitana i wyszedł z kajuty. Na pokładzie odnalazł bez problemu zejście pod pokład i swoją komnatę. Po wejściu do komnaty zabrał się za wyznaczanie drogi Cophera.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
24-04-2007, 22:12 | #40 |
Reputacja: 0 | Drizzt Drizzt przysłuchał się przekleństwom Edwarda ze smutnym uśmiechem, gdyż były one echem jego myśli. Wypowiedziane elfie myśli w ustach człowieka pozwoliły mu nabrać dystansu do problemu. - Muszę zaryzykować – pomyślał nakazując sobie rozwagę i spokój – Bo jeśli już jestem zarażony, to nie mam już nic do stracenia, a zyskać mogę leczenie. Jeśli wierzyć tej teorii – elf próbował znaleźć logiczne wyjście z sytuacji. – Tylko jak im zaufać – patrzył tępym wrokiem na niby przyjacielskiego, z piekła rodem bosmana. – Zostanę – postanowił – gdy prawda pokryje moje przypuszczenia, to zemsta będzie krwawa... Zostanę, ale nie dla pieniędzy. Jeśli się mylę i ich intencje są słowami bosmana, to lepszy pożytek ze mnie na tej łajbie, niż gdziekolwiek indziej... – ciągnął rozmyślania Drizzt – Tak, zostanę. Nigdy nie przypuszczałem, że w walce z chaosem, przyjdzie mi żyć tak blisko niego. – Elf z odrazą wzdrygnął się na samą myśl, że jest zarażony. – Teraz niby mamy wybór. Ciekawe – elf kpiąco wydął wargi - A próba powrotu się skończy krawą jatką! Coś za szybko wyszli w morze jak oparzeni, jak opętani. Realnie, z całą załogą nie mamy większych szans. – pomyślał ponuro - Zaryzykuję! – ostatecznie stwierdził elf i postanowił nie wdawać się w dalsze podchody z bosmanem. – Pokraka zna juz moje stanowisko w tej śmierdzącej sprawie... Elf popatrzył na gnoma, który wyraził swoją opinię, lecz nic nie powiedział, poza krótkim - Zostanę! – Po czym ciężko opadł na ławę, kładąc wciąż zaciśnięte pięści na stole i czekają na rozwój wydarzeń. - Za pieniądze, sprzedałby własną żonę - pomyślał z odrazą wyobrażając sobie niezbyt urodziwe „krasnoludowate”. Niewinnych zabijać nie będzie, to już jednak coś... Tak ciekawa kompania. - Pomyślał elf starając nie pokazywać po sobie zaciekawienia. - Spotkałem kiedyś gnoma, starożytna rasa – pomyślał Drizzt z szacunkiem dla przeszłości – tyle , że alchemika. Ten raczej na inżynierka nie wygląda. Raczej na wychudzonego krasnoluda, choć logiczne myślenie zawodzi na tej "krypie". Cóż, Chaos i ludzie zmienili oblicze świata. Żeby na otwartym morzu spotkać gnoma na kacu? - Drizzt przeklął w duchu tajemniczą Rodzinę - Muszę się napić. Najlepiej zalać w trupa – dodal w duchu sfrustrowany. |