Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2015, 23:23   #384
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



Jay właśnie przeżywał kolejny etap huśtawki nastrojów. Najpierw czekanie aż Steve wystawi tego cwaniaka na zewnątrz, potem zaskakująca zmiana planów, nerwowość improwizacji, kompletnie zaskoczenie przebiegiem wypadków w sali głównej, pościg za porywaczem, krótkotrwały rozbłysk radości gdy udało mu się odbić kumpla, nerwowość by nie skończyć jak on, niespodziewanie miła i ładna blondzia od robienia kawy no i te ściany co się wcale nie okazywały takie filmowe nawet po zarzyganiu. No i ta ekscytacja.

Jak słyszał pękające drewno mebli, słyszał huk uderzeń o ścianę, o spadające naokoło i jego samego odłamki tego wszystkiego. Taaak, Godzilla silniała w nim z każdym rozsianym gramem i decybelem hałasu i chaosu. Już czuł jak zaczyna się rozbudzać coś co mogło się przerodzić w rzucanie samochodami i łamianiem ścian. Ale niestety została już tylko jedna, ostatnia szafka. Ale metalowa dla odmiany. Metalowej dzisiaj jeszcze nie rozwalał.

- Hej, nie musisz dziękować. Dzięki nam wreszcie zamówią ci nowe zabawki bo stare właśnie się zużyły jak widać i zobaczysz, wszyscy w firmie będą ci zazdrościć. No ja też nie wiem co byś bez nas zrobiła w tej sprawie ale z nas pomocne chłopaki to korzytaj z okazji póki się nadarza. - rzekł do osłupiałej dziewczyny w objęciach kumpla i w międzyczasie spokojnie podchodząc do ostatniego, dużego mebla w pomieszczeniu. Musiał coś powiedzieć bo zaczynało go już nosić. Rosła w nim chęć destrukcji, niszczenia, rozrywania pazurami, rozszarpywania zebami, rozchlapującej się wokół posoki, gorących wnętrznościach spływających ochłapami wzdłuż gardła i pyska... Dłonie dotknęły chłodnej i płaskiej powierzchni metalu. Przyszło opamiętanie. Sapnął i chwycił cały, metalowy słupek wraz z zawartością i tym razem nie cisnął tylko ruszył używając go jako tarana celując w osłabione już miejsce poprzednimi uderzeniami. Wrzasnął przy tym, nastąpił kolejny huk i wreszcie odgłos pękającego ostatecznie muru. Jay puścił zdeformowany słupek i w chmurze odłamków drewna, kawałków metali, szybujących kartek, sypiącego się tynku wylądował na zewnątrz. Okazało się że KITT już na nich czekał więc zatrzymał swój skok opierając się dłońmi o maskę supersamochodu.

Odwócił się i wrócił na chwilę do otworu w ścianię machając na kumpla, że droga wolna. - Hej, maleńka, nie płacz kiedy odjadę bo mi serce pęknie! - krzyknął na koniec do wciąż chyba oniemiałej blondynki stojącej w głębi pomieszczenia i już po chwili siedzieli obaj w samochodzie i ku zdziwieniu Atkinsona był tam już Chris. - Hej a gdzieś ty się podziewał? Znów cię masa ciekawej zabawy ominęła. - mruknął wcisjakąc gaz do dechy i razem z KITT'em dali popis zakręcając bączka w miejscu aż zadymiły opony zostawiając spaloną gumę na parkingu. Jay był święcie przekonany, że właśniena pewno tak superagenci powinni odjeżdżać z miejsca akcji. Zresztą zbliżające się psiarskie syreny skłaniały do całkiem solidnego pośpiechu.

Musiał się na tym nieco skupić, no i jeszcze raz przęzyć to co się właśnie przydałzyło no i kurde zastawnowić się nad tym no a potem Steve zaczął nawijac i też mówił całkiem ciekawe rzeczy.

- Kurde, Steve co tam się stało? Miałeś go wyprowadzić na zewnątrz a wyglądało, ze cię zdjął w mgnieniu oka. Gdyby nie KITT to nie wiem kiedy bym skumał, że coś nie tak. - zaczął od początku by się nie pogubić. Ponadto ciekawiło go co się tam właściwie stało. Bo wyglądało przez moment, że Wypłosza wcięło bez żadnego ostrzeżenia tak samo jak młodych.

- I kurwa... Widziałeś tego w drzwiach? Ja pieprzę to był cholerny fomor na moje oko. Dobrze, że cię nie zgarnęli bo cholera wie gdzie by cię powieźli. Może tam gdzie i młodych... Bo coś mi się widzi sporo podobieństw. - pokręcił głową znów przeżywając to co się dopiero stało. Dopiero teraz tak na dobre zaczynało do niego docierać gdzieś tam głębiej, że naprawdę mógł stracić kumpla. Wcześniej jakoś rozważał to jedynie jako jedną z opcji jako reakcję na wydarzenia ale zbyt wiele się działo by to mogło się jakoś ukorzenić głębiej ale teraz to już robiło na nim wrażenie.

- Ktoś nas zhakował? Podsłuchiwał co sobie gadamy? I to mówisz tak sprytnie? To chujowo... Mogli wiedzieć gdzie i kiedy będziemy... Hmm... No to chyba najważniejsze sprawy trzeba by zacząć obgadywać twarzą w twarz i ugadywać się tylko na jakieś spotkania... Albo jakiś szyfr wymyślić... - Jay już się uspokajał i zaczynał na gorąco główkować nad tym co powiedział kumpel z tylnego siedzenia.

- A z Billem nie ma co dumać, jedziemy do niego i zobaczymy jak im poszło. - rzekł kierując KITT'a na wspomiany adres klubu Jacob'a. - I właśnie Chris, nawijaj bo sam widzisz co się wokół dzieje. Trzeba zgarnąć do kupy wszystkie puzzle to może coś się zacznie wyłaniać na obrazku. - poparł pytanie Wypłosza i zerknął nieco na siedzącego obok kotołaka. Prowadził już spokojnie i zgodnie z przepisami by nie rzucać się w oczy. Męczące i irytujące i prawdziwe marnotrastwo talentów i możliwości i Kierowcy i Samochodu ale jednak musieli się wszyscy stosować do jakiś priorytetów.


- Cas? Tu Jay, Słuchaj jedziemy do was z KITT'em, Steve'm i Chris'em. Musimy pogadać. Wszyscy. Sprawy się pokomplikowały. - zadzwonił do ich niedużej i opierzonej. Wiedział, że KITT i tak się z nimi już skontaktował no ale jednak chciał i jej i reszcie dać znać, że nie tylko KITT o nich pamięta. No i właśnie musieli pogadać.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline