Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2015, 22:33   #37
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
"Nieposkromieni" odnieśli kolejne zwycięstwo. Co prawda niektórzy jak Grimo, czy Kitaan prawie przypłacili to życiem, ale horrory w którymi walczyli i ich sługa skończyli o wiele gorzej. Szczególnie zadowolony był Bluszcz, który nie mógł się nachwalić przewag jakie niby miał poczynić w walce z wrogiem wszystkich dawców imion. Wietrzniakowi nie można było odmówić odwagi, ale jego udział w zwycięstwie był raczej znikomy. Niemniej towarzysze przyzwyczajeni do jego temperamentu nie wyprowadzali go z błędu. Bogatsi o górę srebra opuścili przeklętą chatę. To co zwróciło ich uwagę to brak kruków, które gdy wchodzili krążyły nad domostwem. Widać ze śmiercią władcy zwierząt zniknęła więź jaka łączyła je z tym miejscem.

Droga z powrotem do traktu była za sprawą dźwiganego srebra jeszcze bardziej męcząca niż ta, którą pokonali do chaty. Po czterech i pół godzinie dotarli do pozostawionych koni i Keiry. Kobieta dość nieoczekiwanie wybuchnęła płaczem na ich widok. Przypadła do Kitaana przytuliła się do niego i przez chwilę szlochała.

- Martwiłam się, że już was nie zobaczę- powiedziała gdy w końcu udało jej się opanować.

- Kitaanie jesteś ranny?- spytała widząc zaschniętą krew na ubraniu zbrojmistrza.

Uspokojona, że to nic poważnego poprosiła by opuścić to miejsce jak najprędzej.

- Ranai pochowana. Wyprzęgnijmy konie z wozu, by nie zginęły z głodu w zaprzęgu i ruszajmy jak najprędzej. Nie przejedziemy pewnie do zmroku więcej jak dwóch - trzech mil, ale to lepsze niż nocować tutaj.

Wszyscy się z tym zgodzili. Z wozu zabrano tylko część prowiantu i ruszyli. Tak jak przypuszczali po około godzinie zapadły ciemności. Tym razem Bluszczowi nie chciało się ruszać na polowanie. T'skrangi też wolały pozostać w obozie. Fechmistrze przeżywali jeszcze niedawną walkę. Kitaan zajęty był doprowadzaniem do porządku swojego odzienia i zbroi, podobnie Grimo. Wystawiono warty a reszta zasnęła niespokojnym snem. Keirę szczególnie męczyły koszmary. Kilkukrotnie budziła się z krzykiem. Przez sen zdarzyło jej się mamrotać coś o Tisoarze, strażniczce i krysztale. Zbudzili się skoro świt. Keira w nie najlepszym nastroju.

Po śniadaniu ruszyli w dalszą drogę. Krajobraz uległ dużej zmianie. Skończył się łańcuch górski Tylonów, który do niedawna towarzyszył naszym wędrowcom. Klimat uległ znacznemu ociepleniu, w powietrzu czuć było wilgoć. Raz po raz byli nękani przez przelotny deszcz bądź mżawkę. Zmieniała się także roślinność. Była coraz bujniejsza. Zostali otoczeni przez dźwięki typowe dla tropikalnej dżungli.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=rOR8p_xMczg[/MEDIA]

Wkrótce krzewiaste zarośla przeszły w regularny las, wędrowcy zaś dotarli do długo oczekiwanego rozwidlenia traktu. Odnoga północna prowadziła na sawannę i dalej do Iopos, południowa do Przełęczy Szponu i dalej do odradzającego się orkowego królestwa Kara-Fahd.

Nieoczekiwanie powstało małe spięcie co do tego jaką drogę wybrać.

- Mylisz się wietrzniaku! Ruszyli na północ ku Iopos- przekonywała zdezorientowana Keira.

- To ty się mylisz KOBIETO! Czyżbyś się znała na tropieniu? Mówisz do największego eksperta w dziedzinie tropienia w Barsawii! Ruszyli na południe, choć zaczęli zacierać ślady. To jednak za mało jak dla mnie- argumentował purpurowy z wściekłości Bluszcz.

- A co jeśli się mylisz? Stracimy szansę na dogonienie ich.

- Nie mylę się na wszystkie Pasje!

Nie wiadomo jakby się to skończyło, gdyby tej wymiany zdań nie przerwały dziwne śmiechy i chichoty, które zaczęły dobiegać z przydrożnych zarośli. Wkrótce uszu wędrowców dobiegł delikatny dźwięk fletu. Zafrapowany Bluszcz zamilkł by po chwili ruszyć w tamtą stronę. Gdy już był całkiem blisko, nad głowy drużyny wystrzeliły spomiędzy roślin dziesiątki wietrzniaków. Roześmiane, tańczące ze sobą, niektóre grające na instrumentach muzycznych. Rozśpiewane, dokazujące towarzystwo zaczęło wirować nad ich głowami. Niektóre przedrzeźniały niedawno kłócących się Keirę i Bluszcza. Bluszcz natychmiast dał się porwać, wzbił się w powietrze i przyłączył do powietrznego tańca. Po mniej więcej minucie od grupy oddzieliła się wietrzniaczka. Jak na resztę towarzystwa wyglądała wyjątkowo statecznie.


-Witajcie w Puszczy Liaj! Zwę się Iantris i jestem starszą osady. Wybaczcie moim krewniakom, ale nieczęsto widujemy tu podróżnych a już zupełnie wyjątkowo wietrzniaki. Wierzymy, że to znak od Pasji. Zechciejcie przyjąć dzisiaj naszą gościnę. Obiecujemy dobre jedzenie, opowieści i muzykę. Jeśli macie ochotę możecie wziąć udział w konkursie obelg. Jeszcze raz zapraszam.


Kobieta - wietrzniak uśmiechnęła się do was tajemniczo i wykonała zapraszający gest. Zaraz też podleciał Bluszcz i zaczął was przekonywać.

- Proszę, proszę, proszę! Tak bardzo chcę się trochę zabawić! Jeden dzień niczego nie zmieni.

- No nie wiem Bluszczu- ostrożnie zaczęła Keira- pamiętaj, że podróżujemy z misją ocalenia Barsawii przed wielkim niebezpieczeństwem. Nie mamy czasu na zabawę. A co wy myślicie?- zwróciła się do reszty "Nieposkromionych".
 
Ulli jest offline