Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2015, 00:51   #42
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację

Tak. Punkt do zapamiętania. Jeśli mistrz Thyri twierdzi, że danych drzwi nie da się otworzyć, to tychże drzwi napewno i bezwzględnie nie da się otworzyć. A, że można je wyrwać wraz z kamienną ościeżnicą czyniąc tym samym skalny zawał i generalnie potworne zawalisko to już zupełnie inna historia. Historia, która na nieszczęście Hilly przytrafiła się właśnie jej. I to trochę na własne życzenie. Nie wzięła przecież ze sobą ani liny, którą powinna się obwiązać na taką okoliczność, ani Malborna, na którego wówczas była obrażona, a którego widok w tej konkretnej chwili powitałaby z najszczerszym entuzjazmem. Szybko więc po drugim już locie w dół jaki przytrafił się jej w ciągu ostatniej godziny, uświadomiła sobie, że po pierwsze jest sama. Po drugie łupie ją w kościach, kłuje w żebrach i tak dzwoni w uszach, że nie do końca wie gdzie jest góra, a gdzie dół. Po trzecie w końcu, że nie ma pojęcia co się stało z trollem. Mimo ciszy jaka zapadła, mógł przecież w tym garnku jak w hełmie wpaść na zupełnie zaskoczone krasnoludy i podjudzony jej słowami wywrzeć na nich swój gniew i głupotę… Tę drugą to zarówno swoją jak i jej… Na samą myśl czego, tak struchlała, że na dobrą chwilę pozostała w bezruchu.

Gdy w końcu zebrała się na odwagę i upewniła się, że napewno jeszcze żyje, czemu dowodziły liczne źródła bólu, otworzyła oczy i z bólem odkaszlnęła skalny pył. Elfi kamień nadal był tuż przy niej. I nadal świecił nikłym niebieskawym światełkiem. Dodając dziewczynie tej samej otuchy, którą odebrał trollowi.
Ciężko oddychając trzymała go blisko twarzy lustrując już na spokojniej swoje położenie i możliwości.
Nie była wszak pierwszą lepszą hobbitką z Hobbitonu gdzie kamizelki zawsze swą nienagannie wyszorowane, a mankiety proste i wyprasowane. Była Oldbuckiem. A to znaczyło wieczne zmagania z zapadającym się w trzcinowisku smajalem, w którym trzeba było sobie umieć radzić w razie obsunięcia się stropu, czy wtargnięcia wody rzecznej. Bez trudu więc Hilly rozpoznała najpotrzebniejsze kierunki i oszacowała swoje możliwości samodzielnego wydostania się spod zawału na zatrważająco niedostateczne. Nim jednak w pełni ta ostatnia myśl przywiodła ją do paniki, zza kamieni dał się jej słyszeć głos. A nawet krzyk. Krzyk mistrza Thyriego! Nawoływał jej!
- Tuuuuu jesteeeeem! - odkrzyknęła uradowana.
Pozostało czekać na odgrzebanie.



Miała gotową przemowę na temat tego jakim to zbiegiem okoliczności trafiła do rysy, gdy Amosowi zaszkodziła jego własna zupa. Ponieważ jednak Malborn nijak się dociekaniem winy nie zajął, a wręcz przeciwnie pośpieszył ją opatrzeć, a także krasnoludy bez ogródek wypaliły z pytaniem jak ona zamierza podzielić łupy, zaniechała swojego planu. Po czym sycząc i pokrzykując z bólu podczas pierwszych lekarskich zabiegów, zakomunikowała, że skarby krasnoludów są wyłącznie ich skarbami. I że jeśli wszyscy będa cicho to usłyszą dochodzące z głębin bębnienie, które ona słyszała już od dobrych kilku chwil, a które z każdą chwilą staje się głośniejsze.
Co spowodowało nową naradę, w której zdanie Hilly było takie, że należy stąd co rychlej zwijać. A że mistrz Thyri miał nawet do tego bardzo zabawny plan jak dopomóc ich szczęściu nie pozostało nic innego jak przyklasnąć i zamajtać nogami.


 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline