Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2015, 13:04   #21
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Rzeka płynęła swoim zwyczajowym torem, ani szybciej, ani też wolniej niż miała w zwyczaju o tej porze roku. Jej brzeg, w miejscu, które wybrał Litwor, był dość stromy i porośnięty licznymi krzakami. Z jednej strony ułatwiało to zejście, z drugiej - utrudniało znalezienie śladów. Im zaś bliżej było mostu, tym zielenina zdawała się gęstsza i bardziej przeszkadzająca w owej wędrówce magobójcy. Most zaś… Most był jak to mosty miały w zwyczaju, w owych okolicach. Kamienny, solidny, z lekka tylko upiększony magicznymi ornamentami, które lśniły w porannym słońcu niczym krople rosy na trawie.
Wokoło panował spokój. Wciąż i wciąż od nowa rozbrzmiewał śpiew ptaków, szum wody i szelest liści poruszanych lekkim wiatrem. Słońce wznosiło się leniwie na swej błękitnej drodze, nie zważając na to co działo się pod jego stopami.
Dziać zaś nie działo się nic. Nawet magia Twema nie wywołała oczekiwanego efektu. Kopia Litwora weszła na most, przeszła go, a następnie zniknęła po drugiej stronie.
- Ciekawa sztuczka - pochwalił Sitar, który podobnie jak Litwor i Hassan, dobył łuku.
Ulria natomiast, podeszła do agracha.
- Wyczuwa zagrożenie po drugiej stronie mostu. Znajome zagrożenie, z którym miał już styczność - odpowiedziała, ostrożnie dotykając boku bestii i nucąc cicho. - Powinniśmy zawrócić i wybrać inną drogę. Agrach nas nie przepuści, podobnie ten pies, prawda?
W odpowiedzi rozległo się potwierdzające warknięcie Nivio.

Zawrócić jednak nie zdążyli. Nim bowiem słowa jej na dobre przebrzmiały, coś poczęło dziać się po drugiej stronie mostu. Las, który do tej pory wyglądał przyjaźnie, zielono i zapraszająco, wypełniać się począł mgłą. Niby nic dziwnego, mgła wszak jest naturalnym tworem zdarzającym się dość często w pobliżu wody. Ta jednak była gęsta i szara niczym dym, jednak nigdzie płomieni widać nie było. Nie unosiła się także, a wiła niczym wężowe cielsko, otulając pnie drzew, krzewy i trawę. To zaś co dotknięte nią zostało - umierało. Śmierć widoczna była nawet z takiej odległości w jakiej znaleźli się wybrani. Począwszy od ziemi, pnąc się ku górze, wreszcie dotykając koron drzew. Ptaki tłumnie wzniosły się ku niebu tworząc hałaśliwą chmurę, która unosiła się nad traktem, nad rzeką i nad drużyną. Także bezskrzydłe zwierzęta uciekały w popłochu, aczkolwiek żadne z nich mostu nie wybierało, preferując rzekę, dodatkowo wzmacniając chaos, jaki zapanował.
Agrach zawył unosząc łeb do góry niczym wilk wyśpiewujący swą pieśń do księżyca. Wkrótce dołączył do niego Nivio.
- Musimy…
Ulria jednak nie zdążyła dokończyć tego, co chciała przekazać. Z jej ust wydarł się bowiem krzyk bólu, który zastąpił jej słowa. Sitar natychmiast znalazł się u jej boku.
Litwor, który najbliżej rzeki się znajdował, jako pierwszy dostrzegł ludzką sylwetkę wśród uciekającej zwierzyny. Chłopiec stał wśród mgły i przyglądał się osobom zebranym na jej drugim brzegu. Magobójca wzrok miał dobry, jednak nie był w stanie dostrzec ani zarysów twarzy dziecka ani tym bardziej jego oczu. Przynajmniej do chwili, gdy chłopiec nie spojrzał wprost na niego. Chłód przybył z tym spojrzeniem i to nie taki przyjemny, który powitać można z otwartymi ramionami, ale taki który mrozi kości i odbiera oddech.
- Wycofaj się! - Nymph, która do tej pory obserwowała wszystko z bezpiecznego siodła, zeskoczyła na ziemię i biegiem ruszyła w stronę Litwora. Ściana wody wzniosła się przed nim, odcinając go od owych oczu płonących zimnym błękitem. Most rozpadł się, zamieniając w drobne kamyki, które opadły na dno suchego koryta. Kwik topiących się zwierząt wzniósł się ku niebu, niemal zagłuszając przy tym śmiech, który dotarł do nich zza wodnej tamy.

W takiej to właśnie chwili Kred wraz z Oren, wyłonili się zza zakrętu drogi. Wierzchowiec na którym siedziała dziewczyną szarpnął się i stanął dęba, gdy ta mocno ściągnęła wodze.
- Odrodzony - rzekła z dość niezwykłym dla tej istoty, przestrachem, jednak na tyle głośno, że jej towarzysz był w stanie usłyszeć ją pomimo panującej wrzawy.
W tej samej chwili rozległ się głos, który dochodził zza wodnego muru.
- Zniszczcie naczynie dla mocy tej krainy, a pozwolę wam przejść i dokończyć waszą misję.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline