Chłopak myślał, że przeciwnicy okażą się mniej pewni siebie i czujni. Został jednak zatrzymany w najgorszym możliwym miejscu, wystawiając się na ostrzał z każdej strony. Przeciwnicy mieli przewagę liczebną i taktyczną.
No cóż - dla tych kilku gambli nie warto było ryzykować życiem swoim i innych. Zwłaszcza, że oszczędzili pare centów nie wynajmując ludzi do ochrony. W sumie to pewnie wyszło właśnie na to samo. Chłopak miał tylko nadzieję, że w przyszłości nie będzie kolejnych nieprzyjemności - a na pewno nie powinni dawać się łapać w taką pułapkę...
Chłopak opuścił broń i pokojowo wyciągnął rękę w kierunku przeciwników.
- W porządku - zapłacimy - odezwał się do brodacza. Po czym podszedł do wozu i z powrotem na niego się wspiął.
Pytająco spojrzał się na weterynarkę, która chyba również niezbyt paliła się do walki, orientując się, czy zapłaci swoją część. Potem wyjął z wozu parę gratów, które oszacował, że zadowolą intruzów i podszedł do nich z nimi.
- Łapcie - powiedział podchodząc do nich po tym jak wcześniej schował broń
Miał nadzieję, że nie będzie więcej problemów - załadują się z powrotem na wóz i ruszą dalej. |