Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2015, 15:02   #44
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Rozpraszamy się dwójkami i chowamy za drzewa - warknął Harp - Maarin z Pierzastym, Elin z Valem, Dia z Baylem, Kass ze mną! - Miejmy nadzieję że zadowoli się tym maluchem.
Jak ruszy na którąś dwójkę, ci których nie widzi krzyczą i atakują z dystansu, przestają gdy idzie na nich. Alan, przywiąż to coś - tu wskazał na jaszczuroprosię - do gałęzi i zaszyj się tak, by nie przeszkadzać. Wszyscy przygotować pochodnie, mogą się przydać do odpędzenia tego czegoś jako plan awaryjny. Wykonać!
Harp generał wrócił w całej wkurzającej okazałości.
-A niby czym? - warknął półork. Pomysł Harpagona był w jego opinii zupełnie oderwany od rzeczywistości, zresztą jak każdy poprzedni który słyszał. Tak wielkie zwierzę połknęłoby przynętę na raz, a potem... Jak mogła polować taka bestia? Za pomocą wzroku? Wątpliwe, dżungla była zbyt gęsta by można było coś łatwo wypatrzeć. A zatem słuch albo węch. -Sam to sobie wiąż - dodał, gorączkowo starając się przypomnieć czy mijali jakieś przewężenia terenu. Różnica rozmiaru była jedyną szansą, jaka przychodziła mu na myśl. Po prawdzie pochodnie nie były akurat ze strony Harpagona zupełnie bezsensowne, ale Alan nie miał ani pochodni ani niczego, czym mógłby ją rozpalić.
Przewężeń nie było, były natomiast wykroty, małe wąwozy, gęste i wielkie drzewa, skały, skalne nawisy i małe zagłębienia w nich. Bayle słysząc rozkazy nie zastanawiał się i nie dyskutował, uznając, że nie ma na to czasu. Klepnął Dię w ramię i pobiegł w stronę wielkiego drzewa widzianego w pewnym oddaleniu od polany. Rudowłosa zawahała się, zerkając na małe stworzenie. Pozostali nie ruszyli się od razu, nie dając się w pełni przekonać sensowności tych poleceń.
Bitaan pierwsze co zrobił słysząc dudnienie sięgnął po bułat. Gdy jednak zobaczył pysk monstrum spojrzał na swój oręż, a potem raz jeszcze w stronę, z której nadbiegał przerośnięty jaszczur. Odruchowo chciał zaprotestować, ale nie względem pomysłu Harpa, a względem okrucieństwa losu. Zamiast tego skoncentrował swoje myśli na mocy muzyki. Nieświadomie wsunął pazury do sakiewki chwytając za kostkę wosku. Instynktownie nadał swoim myślom formę. Wpompował w nie strach, który w tym momencie szarżował przez jego głowę, z impetem rozjuszonego dzika. Zaklęcie było proste, ale tętniło mu w skroniach wraz z krwią. Posłał je jak najdalej w bok od miejsca w którym aktualnie się znajdowali. Gardłowy ryk rozniósł się pomiędzy drzewami. Bard był zbyt słaby by wyczarować duchowy dźwięk, który mógłby przestraszyć nadciągającą bestię, ale miał nadzieję, że może odwróci jej uwagę.
- ”Dostaniecie przewodnika, nie puściłabym was bez kogoś. “...Nawet dwóch… szkoda, że bezużytecznych.- burknął sarkastycznie zaklinacz pocierając podstawę nosa i w duchu przeklinając niekompetencję przewodników. Po co im ta dwójka, była potrzebna… skoro ich po prostu nie było. Równie dobrze mogli się iść sami kierując się amuletem Maarin.
- Lepiej kryć się tam gdzie nas nie dosięgnie, a nie za drzewami… w dwójkę… to nie zabawa w chowanego, ani czas na obściskiwanie się… będą inne okazje, lub nie- mruknął na koniec Valerius wybierając ten wąwóz który jego zdaniem był za wąski dla bestii i jej paszczy. Samotnie… jakoś nie chciał, by Elin była w pobliżu niego..-Lepiej wykorzystać naturę do kryjówek i bezpiecznego wycofania się… niż stać za drzewami w miejscu, jak kołki.
Maarin wybauszyła oczy słysząc słowa Harpagona. Przestraszone stworzenie schowało się za nią, a on chciał je poświęcić? Może nie była druidem, ale nie widziała powodu dla którego miała by zostawiać malucha na pastwę drapieżnika. Niemal natychmiast przytuliła do siebie małego dinozaura wrogo patrząc na wojownika. Nie traciła czasu na żadne paplaniny, tłumaczenie, kłótnie, tylko postarała się zabrać maleństwo ze sobą w gęstwinę roślin i drzew. Najchętniej to skryła by się w wodzie, ale nie słyszała pośród tych ryków szumu strumyka bądź rzeki.
Zaklinacz westchnął pod nosem zmieniając kierunek ucieczki i zbliżając się do Maarin. Powinien to przewidzieć, ale cóż… Nie zrobił tego.
- Zakryj mu pysk płaszczem, może jak nie będzie widział to się uspokoi nieco.- rzekł zaklinacz dobiegając do kapłanki, zamiast ją zganić za to że podążyła za głosem swego serca, narażając całą misję na szybki koniec w zębatej paszczy jaszczurzego drapieżnika.
Skalne zagłębienia, o których przypomniał sobie półork zdawały się być w miarę bezpieczne. Nawet tak wielka paszcza nie przegryzie przecież skały. Nie marnując dłużej czasu ruszył w ich kierunku. Zatrzymał się jednak na krótką chwilę, gdy zobaczył jak kapłanka tuliła znalezione zwierzątko. Jeśli ogromna bestia umiała węszyć.
-Uważaj Maarin. Jeśli to... - machnął ręką w kierunku zagrożenia -węszy, ruszy za tobą!
Harpagon zaklął szkaradnie, widząc jak dobre serce kapłanki rozkłada jego plan na kawałki. Będzie musiał zrobić wszystko sam, jak zwykle.
 
Asderuki jest offline