Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2015, 15:27   #92
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
No i se pojechali… Tina nie tracąc czasu na zabawę w skradanki, wstała z ziemi i rozejrzała się kontrolnie po dordze. Machnąwszy na siostrę, by ta w końcu ruszyła swoje cztery litery, przeszła na szosę, kierując się do obozowiska.

Doszła do znajomego znów zakrętu. Tam ponownie musiała się skitrać, bo zauważyła już zebranych mniej i bardziej nieznajomych w komplecie. Najbliżej stał ten czarny mesio. Stał tyłem, jakby kierowca zatrzymał się tak jak jechał. Silnik też wciąż warczał na jałowym biegu. Najwyraźniej nie planowano dłuższego postoju. Drzwi od strony pasażera były otwarte i widziała plecy jednego z garniaków. Stał za drzwiami, które dawałyby mu nieco osłony, w razie strzelaniny, przed ostrzałem z obozowiska karawaniarzy. Stał i na głowie miał kapelusz a w łapie Tommy Gun’a z lufą skierowaną w pochmurne niebo. Choć dość łatwo było mu wrzucić ją do środka albo oprzeć o drzwi i strzelać. Na razie wpatrywał się chyba gdzieś w głąb obozowiska i wyglądało, że czeka na coś.

Potem, wokół i za merolem, stały Dzikuny wciąż na swoich motocyklach. Wyglądało na z grubsza standardową obstawę i mięcho do przemielenia. Od strony obozu stanowiliby pewnie główną siłę bojową ale cel dla karawaniarzy. Mieli broń w łapach i siedzieli na swoich maszynach z nogami opartymi o mokry i ubłocony asfalt lub pobocze. A jeszcze kilkadziesiąt metrów dalej widziała część ich obozowiska. Wyglądało na to, że ci karawaniarze jakich zauważyła pokitrali się to za wóz, to za jakiś kamień czy drzewo i też mieli broń w łapach. Nigdzie z wierzchu nie widziała Szczoty, ani tych pazer od motocykla. Ale z zakrętu widać było tylko część obozowiska, najbliższą drogi, a reszta była skryta za drzewami.

Ogólnie jakby zrobić teraz fotkę i szukać tytułu to coś w stylu “Nim zaświszczą kule” byłby pewnie jak najbardziej na miejscu. Walkę było czuć w powietrzu i najwyraźniej obie strony się jej spodziewały, a przynajmniej liczyły. Ale też chyba załapała się by ujrzeć jakieś rozmowy czy negocjacje. Coś musiało być na rzeczy, bo trochę trwało odkąd gangerzy zniknęli im z oczu za zakrętem, a one już doszły z buta i nadal się nie strzelali. Jakby chcieli to już mogli i zacząć i skończyć.

Skitrana rangerka, czujnie obserwowała spotaknie ‘szeryfów’ z bezpiecznej kryjówki, jakim był goły krzak na środku pola. Od czasu do czasu przykładała do oczu lornetkę, by móc wypatrzeć ciekawy szczególik zaistniałej scenki. Wprawdzie, potrzeba dopadnięcia Hildy była paląca ale dziewczyna dobrze wiedziała by nie rozpoczynać samemu strzelaniny.

Kilkadziesiąt metrów od stanowiska Tiny nastąpiło jakieś poruszenie. Ukazał się ten cały Szuter w tym dziwnym ni to płaszczu, ni pancerzu o uroku zarzyganego gówna. Szedł powoli i z oszczędnymi ruchami, najwyraźniej nie chcąc sprowokować żadnej ze stron do otwarcia ognia. Potem wręczył coś jednemu z ganerów na motocyklach i chyba coś powiedział czy coś takiego. Zostało przyjęte chyba dość znośnie, bo po chwili widziała jak gruby ganger przypalił mu fajka swoją zapalniczką. W międzyczasie podjechał do nich inny motocyklista i załadował to coś co dał im Szuter do plecaka.

No niech ją kurak kopnie! Jeszcze się okaże, że obie ekipy rozjadą się w pokoju. O nie… to musi mieć jakiś głębszy sens… “Oni” mają plan, wiedzą, że Tina o nich wie i są ostrożni… Dziewczyna, węsząc poważniejszy spisek, postanowiła być cierpliwa, wszystko dokładnie obserwować, przeanalizować i zapamiętać. Nawet jeśli obie grupy nie wymienią ani jednego strzału między sobą, ona, będąc na straży ludzkości będzie czujna… a gdy dopadnie Hilde w swoje ręce…
-Już ja cię mała dziwko przemagluję… - syknęła niczym wściekła żmija, wbijając okulary lornetki w swoje oczodoły - Gdzie jesteś??!! Czaisz się pewnie w moim plecaku… może bombę konstruujesz, he? - pogrążona w swoim odrealnionym świecie, czekała na dalszy ciąg wydarzeń.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline