Cassey odstawiła talerz z nietkniętą jajecznicą i wzruszyła ramionami:
- Twoje plecy. Nie moja chata, a kibelek jest tam.
Wcisnęła się na parapet okna, podciągnęła kolana pod brodę i otoczyła ramionami. Jakby się kto przyjrzał dokładniej, w tej swojej za dużej bluzie z nastroszoną szczotką dosychających, sterczących uparcie włosów, przypominała nabzdyczałego godnie kruka. Przysłuchując się rozmowie i dźwiękom pożeranego jedzenia, obserwowała senną uliczkę.
W pewnej chwili jakby przypomniała sobie o czymś i wyciągnęła swoją komórkę. Jedną z trzech już jakie nosiła. Komórkę Billa położyła na stole, żeby nie zapomnieć mu jej oddać.
Ze swojej nastukała smsa do Adriana, pocierając po ptasiemu policzkiem o ramię:
"Możliwe szybkie spotkanie? O której? Cassey."
Ostatnio edytowane przez corax : 16-11-2015 o 13:04.
|