Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2015, 15:52   #11
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Deszcz, wiatr i upierdliwi strażnicy, którzy za nic nie chcieli wpuścić wędrowców do miasta. A Rathan się zastanawiał, czy to naprawdę ktoś wydał taki rozkaz, czy też może strażnicy chcieli sobie dorobić na naiwniakach z dalekich stron.
Jedno i drugie zdało mu się równie prawdopodobne.

Gdy już się powoli zaczął oswajać z myślą, że jego sakiewka schudnie... i zaczął się zastanawiać, o ile sztuk złota stanie się lżejsza, stał się cud. Czy też raczej sprawiła to działalność Szarańczy, która od tej strony do tej pory nie dała się poznać. Przynajmniej nie Rathanowi.

Podziękował w duchu Tymorze, dzięki której zapewne nie musiał spać gdzieś w lesie pod sosenką, ani szastać złotem, co było bardziej prawdopodobne - w końcu nie wypadało, by byle strażnik zdołał go powstrzymać przed odwiedzeniem miasta.
Złoty klucz otwiera każde wrota - głosiło stare powiedzenie, a Rathan bardzo się cieszył, że nie musiał za pomocą własnej sakiewki dowodzić prawdziwości tego starego jak świat twierdzenia.
A na siłę by nie przeszli. Halabardnika, jak się okazało, prócz krat wspierało coś jeszcze. A raczej ktoś jeszcze... No, powiedzmy kilku ktosiów, z pewnością uzbrojonych po zęby.
Co się działo w tym miasteczku na zadupiu, że warty przy bramie były takie liczne?
I czy miało to coś wspólnego z tym ogłoszeniem? Bo raczej nie z drużyną morderców.

Rathan, który w dyskusji ze strażnikami nie brał udziału, nie zamierzał czekać, aż wspomniani strażnicy się rozmyślą i szybko przekroczył miejską bramę.
- Do tego Ogona jak trafić? - spytał zatrzymując się na moment obok halabardnika.
Fervan coś tam marudził, ale Rathan go nie słuchał.
- Jest tuż przed wami - odparł strażnik, wskazując znajdujący się jakieś dwadzieścia metrów dalej wysoki budynek z szyldem, na którym był wymalowany obrazek świńskiego tyłka. Niezbyt dobrze widoczny w deszczu i mroku nocy, którego nie do końca rozpraszało światło latarni.
- Dziękuję bardzo! - powiedział Rathan, po czym ruszył w stronę wspomnianego przybytku. Co prawda szyld sugerował, że właściciele mają swoich gości w zadku, ale liczył się dach nad głową. Jutro można było się rozejrzeć za innym lokum.
Albo i spać pod chmurką, jeśli przepowiednia Szarańczy przypadkiem się spełni.


Stonebrook okazało się miasteczkiem porządnym. Na tyle porządnym, że ulica nie stanowiła przedłużenia polnej drogi, a wybrukowana była kocimi łbami.
Ktoś się postarał, pomyślał Rathan, omijając sporych rozmiarów kałużę - dowód na to, że tutaj także od dawna pada.

Jeszcze parę kroków i znalazł się przed drzwiami, prowadzącymi do przybytku, który miał im zapewnić kolację, a możliwe że i nocleg.
Dobiegający zza drzwi hałas sugerował, że Świński Ogon cieszy się powodzeniem.
Oby to byli tylko miejscowi, pomyślał Rathan, po czym nacisnął klamkę i popchnął drzwi.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-11-2015 o 15:55.
Kerm jest offline