Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2015, 14:40   #48
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Zmasowany atak wypełnił dżunglę prawdziwą kakofonią dźwięków. Cokolwiek znajdowało się w okolicy, dawno musiało już uciec. Potwór ryczał, trafiony przez Valeriusa białym ogniem oraz kolejnymi strzałami Dii oraz przewodniczki, która pojawiła się nagle na jednym z pobliskich drzew. To już nie były kąsania komarów, a odczuwalne ugryzienia. Nie mogły zabić tak wielkiej istoty, ale radziły sobie z odciąganiem jej od obiadu. Maarin widziała jak z ziemi unosi się człekokształtny duch człowieka w długim płaszczu. Wykonał polecenie kapłanki, lecz stwór nie znał lęku albo osiągnął zbyt ogromne rozmiary, aby uciec. Głośne, irytujące dźwięki przywołane przez Bitaana wywołały kłapnięcia paszczą, jak gdyby gad próbował połknąć źródło dźwięku.
Wszystko to sprawiało, że potwór stał w miejscu i nie zaatakował nikogo, choć jego wielkie łapy i ogon poruszały się, same w sobie bardzo utrudniając podejście bliżej. Otoczona połyskującą delikatnie barierą Elin wyskoczyła zza jednego z drzew i chwyciła Harpa za ramię.
- Uciekaj! Za mną! - pociągnęła go w stronę skał i wąwozu.
Bestia stała pewnie na nogach i nie wyglądało na to, aby ich ataki miały ją wkrótce przewrócić.

Mordine przez chwilę przyglądał się sytuacji w miarę usatysfakcjonowany jej rozwojem.Bayle był bezpieczny, pozostali w miarę też. Może czas by się ewakuować?. Obserwując cały czas potwora zaklinacz zaczął się wycofywać gotów podesłać kolejną porcję magicznych pocisków w razie próby ataku ze strony bestii.
Harp opornie dał się ciągnąć Elin, cały czas czujnie spoglądając czy bestia nie dopada kogoś z grupy, mimo ran gotów rzucić się z pomocą. Ale wyglądało na to, że wszyscy zdołają się wycofać.
Zabiję tego cholernego zwierzaka, pomyślał o małym prosiakojaszczurze, który powinien był skończyć w brzuchu tej bestii, gdyby nie ingerowała Maarin.
Bitaan kraknął zadowolony. To działało! Pozostawało teraz dać dyla całą grupą.
- Zwiewamy, zwiewamy - nawoływał.
Rzucał raz za razem Dźwięki wokół głowy jaszczura. Noga za nogą wycofywał się w kierunku skał wśród których krył się Alan. Gdy miał już pewność że drużyna ucieka, odwrócił się na pięcie i zaczął uciekać. Zamierzał po drodze zawołać półorka i pomóc mu jeśli trzeba z małym zwierzęciem.
Alan poczuł ulgę widząc, że jego kompani wreszcie zaczęli uciekać i szukać dla siebie kryjówek. Odruchowo głaskał łeb trzymanego mocno zwierzaka i zastanawiał się, czemu taki wielki potwór połasił się na coś tak małego. Głód jawił się jak oczywista odpowiedź i mógł działać na ich korzyść, jeśli każdy wciśnie się gdzieś, gdzie bestia nie będzie w stanie go wyłuskać. Coś tak ogromnego zgłodnieje szybciej od nich i będzie musiało poszukać pożywienia gdzie indziej. Tymczasem jednak półork czekał na rozwój wypadków.
- Bayle! Dia! Wycofujcie się! - zakrzyknęła Maarin w ślad za Bitaanem. Zwierz był za duży aby przewrócić go uderzeniem wody. Dlatego też wraz z resztą po prostu zaczęła uciekać. Miała nadzieję, że tamta dwójka również ucieknie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline