Opowieści z Reikvaaldu - Uwięziona księżniczka "I w noc czarną czarniejszy od niej smok zaryczał wściekle..." Kliknij na smoka, by posłuchać trupy "Jaskry&Chabry"
Karczma pękała w szwach! Dziewki nie nadążały nosić zamówień, a przychodziły następne. Temu daj piwa, temu usmaż kiełbasę, tamten wodę tylko chciał do swych ziółek. Nie dla tego kiełbasa, nie temu piwo, a woda gorąca miała być, bo inaczej przecież nie zaparzy się wywar.
Ala kto by się tym przejmował? Pierwsze dni wiosny! Wolność! Nawet człek z dalekiej północy rozumiał co ludziom w duszach gra! Z kudłatej mordy wyrwało mu się: "Kaeine grentzenn!"
Choć po prawdzie, to taki zawód skalda. Zglądać w ludzkie serca i grać własnym. Cyraneczka wirowała wokół swego chłopa przebierając zgrabnymi stopami.
-
Z duchem! - zawołał wąsaty blondyn porywając w tany piszczącą z uciechy towarzyszkę. Kolejna para poderwała się z miejsca. I jeszcze jedna! Stoliki pustoszały. Nawet miejscowa zielarka u kresu wieku średniego wywijała z niemiejscowym kupcem. Nawet Johim zataczał się przy szynku ze swoją pracownicą.
Tym bardziej widoczny był jeden z nielicznych nadal siedzących. Smętny mieszkaniec Aldvaardu zapijający się na umór. Zapewne dotrzymywał tempa krasnoludom, choć nie trzymał się tak dobrze jak oni. Co chwila ocierał nos rękawem.
-
Co? Nie słyszę! A... Smok! Na bok nam trzeba, bo tu ledwie co słychać! - wydarł się i faktycznie należało wytężać słuch, by zrozumieć poszczególne słowa.
Zatrzymał się nieopodal zaplecza, gdzie klapnął na krzesło tak ciężko, że zajęczało żałośnie.
-
Zabić Radamenta chcecie? Jako wójt chwalę to niezmiernie, ale jako gospodarz uprzedzam, byście uważnymi byli. Drzewiej bez liku chętnych było. Jedni władać Reikvaaldem chcieli, a inni za wolność księżniczki Fiorelli i smocze truchło po prostu złota chcieli. Nikt nie wrócił. Część pewnie dotrzeć nawet nie zdołała - jego westchnienie zaginęło pośród śmiechów i tupania, po czym wyciągnął kartkę zza pazuchy. Widniała na niej treść ogłoszenia, lecz z drugiej strony znajdowała się mapa.
Wedle niej na wschód od Aldvaardu znajdował się masyw górski. Po obu jego stronach znajdowały się obszerne przełęcze przypominające wyrwy w pierścieniu, wewnątrz którego znajdowała się kropka z napisem "Radament". Usytuowana była przy wschodniej granicy gór od wewnętrznej strony. Johim pociągnął nosem.
-
Dalej zainteresowani czy mam języka nie strzępić? - zapytał Wolfsberg.
Drzwi karczmy uchyliły się. Do środka wślizgnął się dziad w łachmanach.
-
Bo drogi do Radamenta są trzy - kontynuował karczmarz.