Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2015, 16:13   #49
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Ryk wściekłej bestii wypełniał dżunglę i trwał jeszcze przez chwilę po zamilknięciu głośnych dźwięków przywołanych przez Bitaana. Wypełniał uszy tak bardzo, że aż bolały. Słychać go mogło być w promieniu kilku kilometrów, oznajmiając wszystkim zwierzętom i innym mieszkańcom Chult, że drapieżnik szuka ofiar. Pożywienie przestało być ważne, szał ogarnął umysł stworzenia, które machało wściekle ogonem i szarpało głową. Trzasnęły łamane gałęzie i tratowana roślinność. Harp przez swoją oporność ponownie stał się głównym celem, najłatwiejszym do spostrzeżenia i najgłośniejszym. Tym razem stanowił go razem z Elin, która jak tylko to zauważyła, szarpnęła wojownika mocniej.
- Rusz się ty twardogłowy, uparty trollu! - zwymyślała go, wybierając najbardziej zarośniętą i zadrzewioną ścieżkę w stronę skał.

Potwór był tuż za nimi. Szczęka zamykała się na gałęziach, ziemia się trzęsła, a ryk powtarzał raz za razem. Było prawdziwym szczęściem, że skały znajdowały się nieopodal i to coś miało aż taki wielki pysk! Strażnik i półelfka wpadli pod skalny nawis, tuż przed tym jak wielki łeb bestii przygrzmocił w niego. Z góry posypała się ziemia, lecz nawet tak wielki stwór nie dał rady sforsować przeszkody. Stworek w ramionach Alana szarpał się szaleńczo, czując obecność wielkiego drapieżnika tak blisko. Drapieżnika, który zionął swoim śmierdzącym oddechem, próbując ukąsić znajdujące się tuż poza zasięgiem małe przekąski. Sięgnąć próbował nawet niedługim w porównaniu do swojej wielkości językiem, ale pokłuli go i potłukli tak, że błyskawicznie się wycofał, wyprostował i wydał jeszcze jeden wściekły ryk.

Pozostali nie dali rady schować się już pod największą skałą. Mniejsze kryjówki nie wyglądały na takie bezpieczne, wybrali więc niewielki wąwóz, który nawet jeśli nie zapewniał całkowitej osłony, to pozwalał się znacznie skuteczniej bronić. Bayle i Dia całkiem gdzieś zniknęli, nie odważając się przebiec w zasięgu potwora, który zauważył Bitaana, Valeriusa i Maarin. Albo usłyszał. Zbliżał się już do swoich nowych celów, wielkie ślepia śledziły ich, małe istotki mające za ochronę zaledwie ziemne ściany…

Wtedy rozległ się inny ryk, dość odległy, ale wyraźny. Ryk czegoś stawiającego wyzwanie “ich” bestii. Ta odwróciła się i odpowiedziała własnym.
I szybko oddaliła się w tamtym kierunku.


Kiedy wydawało się, że zrobiło się bezpieczniej, przyszli Dia i lekko utykający Bayle. Jiiiya pojawiła się wkrótce potem.
- Chodźcie! - syknęła, pokazując drogę i nie dając im nic powiedzieć. - Lon odciągnie go na tak długo jak będzie umiał.
Poprowadziła tak jakby znała tę okolicę, do znacznie większego zgrupowania skał. Zsunęła się po niewielkim urwisku, prowadzącym wprost pod potężny nawis skalny przechodzący w jaskinię. Alan szybko poznał po śladach łap i zapachu, że miejsce to odwiedzane było przez jakieś stworzenia. Nie większe od dużego psa, ale raczej mu nieznane. Jaskinia miała sporą pierszą komorę, ale ciągnęła się dalej, lekko w dół, gdzie nie docierało już światło. Nie wiadomo co mogło się tam czaić.

- Ta bestia pojawiła się znikąd - odezwała się znowu przewodniczka. I było to chyba coś na kształt przeprosin. - Zazwyczaj nie powinna interesować się takimi istotami jak wy. Nie wszystko było z nią tak jak powinno. To Rex, największy z drapieżników. Sądzę, że to… strażnik.
Popatrzyła w stronę, z której rozległ się jeszcze jeden przytłumiony ryk.
- Strzeże swojego terytorium, lub tak mu się wydaje. Nie znam nikogo, kto byłby w stanie kontrolować to stworzenie, lecz potrafię sobie wyobrazić oszukanie go. Nie jest zbyt mądre. Nadrabia wielkością. Widzę kilka wyjść z tej sytuacji. Najłatwiej byłoby przejść koronami drzew, ale nie dacie rady tego zrobić. Pierwsze wyjście to poczekać do nocy. Rex nie poluje nocą, za bardzo polega na wzroku. Ma dobry słuch, ale słaby węch. Narażamy się wtedy na inne niebezpieczeństwa. Drugie wyjście to okrążenie tego obszaru, kosztem nadrobienia drogi i wejścia na wyjątkowo zdradliwe bagna. Trzecie to próba przejścia za dnia, po cichu. Może macie inne propozycje?
 
Lady jest offline