Ulli rozmawiał z szewcem, nie mając pojęcia, że jego towarzysze niedoli uciekają właśnie przed parą orków. Na zawezwanie do boju o Imperium Philipp chciał coś odpyskować, ale popadł nagle w zadumę. Po chwili rozmyślań pokiwał głową. Potem rozmowy potoczyły się na zupełnie inne tory, a Ulli, wypytując o zainteresowania, usłyszał bardzo ciekawe zdanie.
–
Właśnie, szlachcicu – zaczął Huber, kiedy wypili po kielichu wina. –
Słyszałem od myśliwego, że dostrzegł za zachodnią drogą harpie. Wierzyć mi się nie chce w to co powiedział, ale… Zawsze intrygowały mnie te stworzenia. Może, jakbyś także je dostrzegł, to powiedziałbyś mi o nich co nieco? A jako pamiątkę przyniósł pióra z ogona albo jakiś inny fragment poświadczający prawdziwość twoich słów? Byłbym w stanie zapłacić za to dobrych kilka koron. A jeżeli byś tu jakoś żywą sprowadził! Byłbym chyba twoim dłużnikiem do końca życia… – W oczach Philippa błysnął jakiś dziwaczny płomień.
Oglądając się przez ramię, uciekający dostrzegli, że orkowie podjęli pogoń. Jednak w miarę wypoczęci i z pewnością mniej obciążeni elf, krasnolud i człowiek utrzymywali dystans. Orkowie, pomimo wysiłku i zagrzewania się porykiwaniem, nie potrafili zbliżyć się do ofiary i po pewnym czasie zaprzestali pogoni.
Wyczerpani dość niespodziewaną ucieczką, dostrzegli niedługo potem światła w oddali. Wyglądało na to, że za niedługo dotrą do upragnionej cywilizacji…