Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2015, 12:34   #393
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Cas siedziała na parapecie zaledwie jednym uchem słuchając zgromadzonych mężczyzn. I myślała.
Na chu.... cholerę Adrian wysłał taką ekipę na poszukiwania jakieś dwójki niewiadomokogo? Jakaś laska i jej facet zaginęli i nagle tworzy na to międzyrasową kuwa jego mać ekipę pieprzonych błędnych rycerzy? Przecież to nie ma żadnego sensu. Nagle się okazuje, że w to wplątani są fomorzy, fomorowie, fomory? A pies im mordy lizał jak się to odmienia. Do tego nagłe zaciekawienie z zewnątrz, porypane wróżki, robiące jakieś przekręty u siebie na podwórku plus pieprzone grecki Furie. Za chu... cholere nie rozumiem o co tu chodzi. Jak to się wszystko ma tej zaginionej dwójki?
Im bardzej dumała, tym bardziej wkurzona była na Adriana. Taki z niego cwaniak i twardziel, ale żyje jakimiś pieprzonymi mżonkami, kuwa Utopią. A w dodatku znowu czuła, że traci tę niewielką kontrolę, jaką udało jej się załapać w końcu po śmierci rodziny. Śmierć Jacoba, rany Billa. I to wszystko przez kogo? Przez imć jego wysokość. Cassey nieco podświadomie czuła, że to nie do końca prawda, ale teraz to nie było ważne. "Kto to wogóle jest? Dlaczego niby mam go słuchać? Ani ja garou ani on corax."
Coraz bardziej się napuszała, czupurniała i nabzdyczała na parapecie, kręcąc się i przekrzywiając głowę co i raz na boki jakby nasłuchując czegoś. W końcu prowadziła wewnętrzny monolog. Głupio by było nie słuchać samej siebie. Poruszyła parę razy nerwowo ramionami i w końcu wbiła zadziornie ręce w bluzę z gniewnym wyrazem na buzi. Oczka groźnie łypały spod nastroszonej grzywki.
- "Już ja mu nagadam!" – obiecała sobie.

Pytanie Jaya wyrwało ją nieco ze skupienia:
- Co? Ta, wszystko ok. – powiedziała roztargnionym tonem – Numer telefonu do tej wampirzycy to... – podała Wypłoszowi – może warto sprawdzić. Chociaż i tak pewnie lewy. Tak jak jej van. – Cassey opisała van i podała nr rejestracyjny. – Ta wampirzyca niby bezklanowiec. Ale cholera ją tam wie. Strasznie ciekawska była. Wypytywała co szeregowcy sądzą o układzie w mieście.
Zamilkła.
- A wogóle to w tym instytucie ostro nie gra. – wybuchła – wokół niego też, zero duchów, zmor. Pająk pilnuje instytutu ale raczej nie jest elfi. Nie właził przez mur wokół instytutu. Za dużo nitek porozplatanych w cholere w Umbre. Telefony padły i do nikogo nie można się było dodzwonić.
Znowu zamilkła.
 
corax jest offline