18-11-2015, 01:10 | #391 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli Droga na złomowisko Jay'a - O matko jak mnie takie typy wkurzają... - wycharczał przez zaciśnięte zęby Jay gdy ruszali po awanturze z bastetem. - Normalnie jak nie trzaśniesz, nie czai, że się do niego gada na poważnie i serio... - pokręcił głową w końcu przestając się wgapiać w tylnym lusterku w sylwetkę Chris'a przy automacie komunikacji publicznej. - Widać trzeba go trzaskać na powitanie by skumał, że się zaczyna o poważnych sprawach gadać. - podsumował swoje wnioski jakie wyniósł z właśnie zakończonej kłotni z bastetem. - Ale kurwa! No chłopaki, mówię wam! Jak mi jebany sierściuch jeszcze raz przerwie albo zacznie zlewać jak ja do niego mówię to kurwa sam się prosi o łomot! - nie wytrzymał i aż uderzył ze złości w kierownicę gdy wyrzucił z siebie co mu leżało na wątrobie. Nie był tak opanowany i łagodny jak Steve to i nad takim zachowaniem jakie sprezentował mu właśnie kotołak nie mógł przejść do porządku dziennego. - A jak coś zrobi któremuś z was to tak samo. Ostrzegałem go jakby co sami widzieliście. - olbrzym za kierownica spiął się i wyciągnął swoje długie nogi i ramiona jakby miał zamiar siłą swoich pleców odsunąć fotel do tyłu. Ale jak wyrzucił swoje, i za kierownicą KITT'a i zbliżając się do znajomego terenu stopniowo złość i wzburzenie mu przysychały. Choć nie ukrywał, że kotołak zalazł mu za skórę i na pewno o tym nie zapomni ani dziś ani jutro ani nie wiadomo czy kiedykolwiek. Złomowisko Jay'a - Angie! Heeej, ślicznotko wreszcie do nas wróciłaś! - na złomowisku czekała ich miła niespodzianka. Na jej widok od razu się rozpogodził ciesząc się, że Muszkieterzy znów są w komplecie. Ale wieści jakie im sprzedała nie były zbyt wesołe a troska o kumpelę i robota do której zagnał ich Steve znacznie przytłoczyły złość na kotołaka. Dlatego gdy już tym razem turkusowym KITT'em pędzili na kwadrat gdzie mieli być młodzi i spotkanie był już skupiony na tym co ich czeka. Robota pozwoliła mu nieco spojrzeć z dalszej perspektywy i uznał, że nie warto się uzalac nad sobą z powodu jakiegoś sierściucha choć nie omieszkał poskarżyć się blondynie, że Chris go wkurzył po drodze niepomiernie. Ale detale zostawił na inna okazję. Safe House - Uuu, nieźle oberwałeś. Ale spoko, Steve się zaraz tym zajmie. Czasem jak coś z KITT'em odwalimy i trzeba cos potem palnikiem przyspawać... Eee... Znaczy się Steve się zna więc będzie spoko. - przywitał się z pozostałymi członkami grupy. Gdy wszedł do środka widział już jak jego kumpel zajmuje się ranami Bill'a a więc i same rany. Chciał więc dodać jakoś otuchy skoro fizycznie nie mógł pomóc ale się zająknął przy palnikach. Steve na pewno był mistrzem Miami albo i całej Florydy w posługiwaniu się tym narzędziem ale dopiero jak powiedział na głos zorientował się, że palnik i opatrywanie ran może zostać trochę źle zrozumiane więc spróbował jakoż wybrnąć z wtopy. - A ty Cas? Jak się czujesz? Jesteś cała? Słuchajcie cieszę się, że udało wam się wrócić. - rzekł do drugiej uczestniczki akcji w umbrze lustrując ją przy okazji jak ona wygląda i się trzyma. - Marcus? Co u ciebie? Miałeś jakieś przygody? - na koniec spytał drugiego wilkołaka bo niezbyt się orientował co się u niego działo od ostatniego spotkania a w końcu to on zwołał te spotkanie. Wszyscy pewnie mieli do pogadania a i szykował się im grubszy numer więc trzeba było się przygotować by nie leźć na głupa i w ciemno.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
18-11-2015, 11:18 | #392 |
Reputacja: 1 | Bill wyszedł z łazienki w ubraniu sztywnym od zaschniętej krwi, która co chwila osypywała się z niego niczym tynk w starym budynku. Jego krok był raczej chwiejny, widać było, że nie zna się na opatrunkach obwiązał sobie plecy tak mocno, że ledwo mógł oddychać, ale rzeczywiście przestał "przeciekać z ran". Gaia widać sprzyjała głupim, bo udało mu się doczłapać do fotela bez padania na pysk i zaczął wcinać jajecznice z pajdą chleba prezentując, co w praktyce oznacza "głodny jak wilk". - Dzięki, Cassey pyszne żarełko od razu poprawia humor - Powiedział pięć minut po rozpoczęciu posiłku. Pokiwał głową na słowa Wypłosza i Jaya, po czym z uśmiechem stwierdził - Rób, co możesz, jeżeli trzeba z użyciem palnika. Twardy jestem wytrzymam ostatni raz taki wpierdol to dostałem jak miałem z osiem lat i podskakiwałem starszym w bidulu, ale odkąd uruchomiło się wilcze leczenie nie miałem z tym żadnych problemów. Cass zrobiła wczoraj, co mogła, ale te rany się jakoś paprzą, rozwaliłem te jej szwy z wczoraj, bo musiałem wrócić do ludzkiej postaci żeby z wami pogadać - Wyjaśnił nieco rozwlekle. - Nie spodziewam się cudów do walki się pewnie nie nadam, ale tym się zajmie Jay Jakbyście wzięli mnie ze sobą to wciąż mogę węszyć, wypatrywać gniew rozmówców no i mam we łbie taki szósty zmysł, co ostrzega mnie przed zagrożeniem. Nie mam czasu na chorobowe Kiedy pojawiło się nieuniknione pytanie o powód jego ran radosny do tej pory Arnul posmutniał - Zgodnie, z czym co ustaliliśmy sprawdziliśmy Umbrę wokół miejsca, co smarki zginęły, ale nic tam nie było żadnych duchów spotkaliśmy tylko jedną zmorę, więc podążyliśmy jej śladem ja w formie bojowej, bo miałem robić za ochronę. Zmora zaprowadziła nas przed instytut, elficy który w Umbrze wygląda jak coś wyjętego z pieprzonego horroru i tam zjadł ją gigantyczny pająk, który chyba pilnował wejścia. Jacob zagadał robaka a nasza kruczyca poleciała na przeszpiegi - Wilkołak przerwał na chwilę, zanim podjął wątek ciężko westchnął. - Pajęcze bydle było nawet inteligentne chyba, bo Jakie z nim rozejm wynegocjował. Ale Cassey zaczęła drzeć się o pomoc jakby ktoś ją obdzierał ze skóry Jacob rzucił się do walki i kazał mi ratować młodą za wszelką cenę to były jego ostatnie słowa... - Bill przerwał i w napadzie wściekłości uderzył fotel, po czym wypluł z siebie całkiem barwną wiązankę przekleństw. - Zawaliłem po całości! To Jacob powinien ją ratować a ja powinienem tam walczyć z pająkiem i zdechnąć za stado w razie potrzeby! Jestem CHOLERNYM POMIOTEM FENRISA i Arhunem! To nasz obowiązek żeby zdychać na polu walki! - Bill poczuł jak ogarnia go furia mięśnie powiększyły się i rozerwały bandaże oraz ubrania a oczy zaczynała mu przysłaniać czerwona mgła... ~USPOKÓJ SIĘ SZCZENIAKU!!!~ - Ryknął w jego głowie wujek Arnul, co podziałało jak zimny prysznic wściekłość zmieniła się w smutek a z jego oczu popłynęły łzy. Sam siebie strzelił dwa razy w twarz z liścia i wytarł zaczerwienioną mordę kawałkiem bluzy zostawiając wzdłuż policzka ślad własnej krwi jak indiańskie barwy bojowe - Już jestem spokojny - Oznajmił bezbarwnym głosem w duchu dziękując przodkom za ich wsparcie. - Wtedy wydawało się, że Cass jest w większym niebezpieczeństwie niż wilkołak atakowała ją jakaś potworniasta pielęgniara. Pochwyciłem dziewczynę żeby osłonić ją przed atakiem i jedną ręką spróbowałem trafić pigułę, ale odwinęła się i wytrąciła mi z ręki Cassey, młoda straciła przytomność, Jacob wydał z siebie ostatnie tchnienie a w drzewo obok mnie walną pierun... - Młody wilkołak zamilkł po raz drugi. - Uwierzycie mi niczego w swoim życiu nie pragnąłem bardziej niż oddać się furii i rozerwać potworzyce i pająka na strzępy. Ale Przodkowie w swej mądrości mnie powstrzymali. Po pierwsze, dlatego że nie mam prawa sprzeniewierzać się ostatniej woli zmarłego towarzysza, po drugie, dlatego że nie wiemy czy przeciwnicy są tam z woli Kingston czy nie a za chwile może się zaroić tam od cholernych zaalarmowanych Fey więc zamiast się bronić chwyciłem nieprzytomną i przeskoczyłem przez murek, kiedy pizda w czepku szatkowała mi plecy, ledwo się ruszałem a musiałem nieść młodą więc nie mogłem nawet próbować odzyskać ciała Jacka - Spuścił smętnie głowę. - Dałem, Cassey ten Bondowski telefon, co mi kazaliście z niego dzwonić, że niby bezpieczny, ale cholerstwo przestało działać. Spotkaliśmy jeszcze jakąś wampirzyce, która nas podwiozła - Dodał jakby od niechcenia. - Ja wiem, że szukanie młodych jest najważniejsze, ale bardzo mi zależy żeby Dowiedzieć się czy Piguła i Pajęczak to zwierzaki, Sookie jeżeli to możliwe zabić je a co najważniejsze odzyskać zwłoki Jacoba o odprawić nad nimi rytuał przejścia duszy. Niestety go nie znam, więc potrzebuje się albo nauczyć albo znaleźć kogoś, kto zna... Wiem, że był z rozjemcami kilka godzin, ale był członkiem stada i musimy to dla niego zrobić - Oznajmił. Nagle sobie o czymś przypomniał - Ktoś powinien pojechać do Czarnych Furii je przepytać żeby nikt nie mówił, że Rozjemcy są ten tego... "stronnicy?" - Nie był do końca pewien słowa. - Ja się nie nadaje bo nienawidzą Pomiotów i facetów w ogóle... Szkoda że Jacoba już z nami nie ma... Może niech pójdą nasze dziewczyny a do pomocy wezmą Marcusa albo Chrisa ? Bo jeden to wilk a drugi wygadany na Jaya chyba by nie zareagowały za dobrze nie jestem pewien co do Steva... Ona dziwne są takie.- Zastanawiał się na głos. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 18-11-2015 o 11:50. |
18-11-2015, 12:34 | #393 |
Krucza Reputacja: 1 | Cas siedziała na parapecie zaledwie jednym uchem słuchając zgromadzonych mężczyzn. I myślała. „Na chu.... cholerę Adrian wysłał taką ekipę na poszukiwania jakieś dwójki niewiadomokogo? Jakaś laska i jej facet zaginęli i nagle tworzy na to międzyrasową kuwa jego mać ekipę pieprzonych błędnych rycerzy? Przecież to nie ma żadnego sensu. Nagle się okazuje, że w to wplątani są fomorzy, fomorowie, fomory? A pies im mordy lizał jak się to odmienia. Do tego nagłe zaciekawienie z zewnątrz, porypane wróżki, robiące jakieś przekręty u siebie na podwórku plus pieprzone grecki Furie. Za chu... cholere nie rozumiem o co tu chodzi. Jak to się wszystko ma tej zaginionej dwójki?” Im bardzej dumała, tym bardziej wkurzona była na Adriana. Taki z niego cwaniak i twardziel, ale żyje jakimiś pieprzonymi mżonkami, kuwa Utopią. A w dodatku znowu czuła, że traci tę niewielką kontrolę, jaką udało jej się załapać w końcu po śmierci rodziny. Śmierć Jacoba, rany Billa. I to wszystko przez kogo? Przez imć jego wysokość. Cassey nieco podświadomie czuła, że to nie do końca prawda, ale teraz to nie było ważne. "Kto to wogóle jest? Dlaczego niby mam go słuchać? Ani ja garou ani on corax." Coraz bardziej się napuszała, czupurniała i nabzdyczała na parapecie, kręcąc się i przekrzywiając głowę co i raz na boki jakby nasłuchując czegoś. W końcu prowadziła wewnętrzny monolog. Głupio by było nie słuchać samej siebie. Poruszyła parę razy nerwowo ramionami i w końcu wbiła zadziornie ręce w bluzę z gniewnym wyrazem na buzi. Oczka groźnie łypały spod nastroszonej grzywki. - "Już ja mu nagadam!" – obiecała sobie. Pytanie Jaya wyrwało ją nieco ze skupienia: - Co? Ta, wszystko ok. – powiedziała roztargnionym tonem – Numer telefonu do tej wampirzycy to... – podała Wypłoszowi – może warto sprawdzić. Chociaż i tak pewnie lewy. Tak jak jej van. – Cassey opisała van i podała nr rejestracyjny. – Ta wampirzyca niby bezklanowiec. Ale cholera ją tam wie. Strasznie ciekawska była. Wypytywała co szeregowcy sądzą o układzie w mieście. Zamilkła. - A wogóle to w tym instytucie ostro nie gra. – wybuchła – wokół niego też, zero duchów, zmor. Pająk pilnuje instytutu ale raczej nie jest elfi. Nie właził przez mur wokół instytutu. Za dużo nitek porozplatanych w cholere w Umbre. Telefony padły i do nikogo nie można się było dodzwonić. Znowu zamilkła. |
18-11-2015, 12:44 | #394 |
Reputacja: 1 | Marcus, oparty o ścianę, przywitał się z przybyłymi zdawkowym - Siema. - widać że nie był w najlepszym humorze. - Bill najprawdopodobniej na tydzień jest wyłączony z gry, i to tylko pod warunkiem że będziesz leżał na dupsku, w formie Pana Hyda, Crinos albo Hispo. Inaczej się nie wyliżesz z tych ran. Nie znam się na medycynie ale widziałem kilka razy takie przypadki kiedy pomagałem…. mojej Mentorce. No chyba że ktoś tu umie leczyć dotykiem. Na wieści o firmie przewozowej i fomorze jeszcze bardziej sposępniał, do tego Bill opowiedział co dokładniej się stało w Umbrze. “Że też mię kurwa z nimi nie było” teraz tego żałował. Zrobił kilka kroków do przodu żeby lepiej go słyszeli. - Słyszałem że jakieś pijawy spoza miasta nas w nocy zaatakowały i to całkiem sprawnie, oddział alfa - "Ale to śmiesznie brzmi" - został nawet ranny na tyle że potrzebowali opieki szamanów. Ja sprawdziłem informacje o tym pająku, i o sposobach tropienia w Umbrze. Pająk rzeczywiście może być inteligenty, chociaż ponoć jakoś dziwnie, można z nim się spróbować dogadać, najprędzej ponoć zrobili by to jacyś Wirtualni Adepci, magowie, ale nie ma żadnego w Miami, ewentualnie można spróbować dogadać się z Tubylcami Betonu żeby z nim pogadali, też podobno czasem korzystają z usług tych duchów. Co do tropienia, można próbować samemu, ale trzeba się na tym znać, bo to w chuj trudne i można się samemu zgubić, można też poprosić duchy żeby nam w tym pomogły. Ktoś z was może Skakać w bok, poza mną i Billem? - odwrócił się twarzą do ściany - A zapomniał bym… - odwrócił profilem twarz w stronę środka pokoju - Miałem nieprzyjemne spotkanie z tym chujem Marvem, nie wiem skąd ale dowiedział się że byłem w porcie dwie noce temu. Dziad dał mi spokój jak dowiedział się co dokładnie tam robiłem, spokojnie mówiłem mu tylko o sobie, nic o was, ale nie wiem czy nie będzie się teraz nadmiernie mną interesował. Na wspomnienie o spotkaniu z Marvem nie wytrzymał, porażki na prawie każdym kroku (a przynajmniej nie wielkie postępy), śmierć Jacoba, i poważnie ranny Bill, nawet pijawki, i jeszcze czepiająca się byle Małpa. Uderzył pięścią w ścianę posypując kilka kawałków tynku na ziemię. - KURWA! Dlaczego wszędzie same trudności?! Dlaczego kurwa wybrał mnie a nie kogoś bardziej kompetentnego?! Dlaczego na każdym kroku dostajemy po dupie?! - “Rozszarpie go. Wyrwę mu serce i je wpierdolę. Nic z chuja nie zostanie. Zajebie skurwysyna.” Szał powoli zaczynał się przelewać w nim, mięśnie się napięły, musiał się wyładować, przekleństwo Garou dawało o sobie znać “Powinieneś się trochę uspokoić, nie lecieć z pięściami na wszytko. Szkoła już się skończyła...” rozbrzmiały mu w głowię słowa Eileen, dzięki nim, udało mu się uspokoić. Odwrócił się spowrotem do wszystkich. - Sorki za ten wybuch. Według mnie, od teraz nie powinniśmy się rozdzielać idąc na spytki, czy na akcje, czy gdziekolwiek indziej nie licząc kibla, czy domów. Jak widać oddzielnie jesteśmy leszcze, i wszyscy nami pomiatają, niech spróbują kiedy wszyscy jesteśmy razem. - “Nie pozwolę żeby ta Watah więcej ucierpiała” popatrzył się po wszystkich. Ostatnio edytowane przez Raist2 : 18-11-2015 o 12:56. Powód: Dostosowanie posta do Cas oraz dołożenie info. |
18-11-2015, 13:13 | #395 |
Reputacja: 1 | Bill pokiwał głową - Dobry pomysł, trzeba się trzymać razem najlepiej postawić na nogi tą ciężarówkę ze złomowiska i jeździć w dwa wozy. Co do tych ran to nie wiem goją się jak na małpię a ja nie mogę sobie pozwolić żeby leżeć na dupie. Tak jak mówiłem mam kilka innych talentów po za walką nikomu nie będę zawadzał. - Taa, teraz to trzeba ustalić jakiś raport dla Szefa i kto mu to powie. Trzeba by też się odezwać do Slada żeby dowiedzieć się czy ta ciekawska z ciężarówki faktycznie dostała jego zgodę czy to może ta zdzira co wrobiła Glii i Sinclera w szambo i trzeba coś zrobić z Umbrą bo nie można tak obrażać świata Duchów. |
18-11-2015, 13:25 | #396 |
Reputacja: 1 | Hialeah Gardens Police Department
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |
18-11-2015, 13:33 | #397 |
Krucza Reputacja: 1 | Cas uśmiechnęła się ślicznie - jej buzia nagle zrobiła się całkiem sympatyczna: - Ja mogę zanieść raport Adrianowi. I tak mam z nim spotkanie.- dodała zupełnie lekkim tonem i zamachała nogą, opuszczoną z parapetu. |
18-11-2015, 21:58 | #398 |
Reputacja: 1 | Wypłosz popatrzyła ciekawie na Cassie. Chwilę temu Marcus proponował, aby się już nie rozdzielali, a tutaj już ktoś się wyrywał, aby zrobić coś na własną rękę. - Zaczekaj chwilę. Skoro udajesz się do Adriana, to proponuję, abyśmy podsumowali informacje dotyczące śledztwa. Udało się nam określić, że w miejscu, gdzie zaginęli Laura i Szczeniak, niemal chwilę po ich zniknięciu, znajdowała się furgonetka pewnej firmy przeprowadzkowej. Ta firma ma silne związki z korporacją Electronic Inc, korporacją, która jest prawdopodobnie prowadzona przez nieokreślonych nadnaturali. Parę dni temu Laura odwiedziła razem z klasą siedzibę tej firmy w Miami. Wiemy, że dziewczyna wróciła bardzo nieswoja, przerażona. Sprawdziliśmy mocniej firmę przeprowadzkową i niemal od razu nadzialiśmy się na fomora i cyborga. To czyni ich, przynajmniej w moich oczach, głównymi podejrzanymi w sprawie porwania - Stevie zamilkła na chwilę, a głos jej zadrżał - To udało nam się ustalić. Skoro mają tutaj fomora, możemy podejrzewać, że Electronic Inc zgromadziło tu całkiem duże siły. To oni mogli tak zaniepokoić Marva, Marcus. A co do pająka... Stevie umilkła ze łzami w oczach. Chciała dodać coś jeszcze o odejściu Jacoba, ale brakło jej słów. Wilkołak odszedł tak szybko i w tak bezsensowny sposób. Jego strata była nieodżałowana. - Co dokładnie dowiedziałaś się o Instytucie, Cassie? Co tam nie gra? |
19-11-2015, 00:23 | #399 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli - Wiesz Steve, ja myślę, że tam w Starbucksie to oni myśleli, że jesteś naprawdę sam. I skoro podstawili furgon pod tylne drzwi to od początku planowali cię porwać. Ale na szczęście nie byłeś na serio sam to im pokrzyżowaliśmy plany. - Jay zagadnął kumpla w pewnym momencie. Na jego rozum to gdyby tamci wiedzieli o reszcie Muszkieterów czekających w rezerwie to nie czekali by tak bezczynnie w furgonie widząc jak Jay i Chris czajnikują się przed wejściem. Chociaz z drugiej strony najwyraźniej nie zamierzali z niego korzystać od początku to mogło im to nie psuć planów. - Noo... I wszystko wskazuje, ze te korpy to będzie nasz najbliższy i główny cel. Ten syf którym poczęstowali Steve'a w pączkodajni zdjął go od ręki. Nawet nie zdążył jęknąć. Gdyby KITT nie trzymał ręki na pulsie to byśmy nawet nie wiedzieli, że coś się stało albo byłoby już za późno. No i takie cacko wymaga już trochę hi - techowych technologii by wyprodukować bo w zwykłym sklepie z bronią czegoś takiego nie kupisz. Nawet w SWAT czy wojsku mortali wątpie by takie coś mieli. A czymś takim to myślę, że mogli zdjąć z zaskoka młodych. - pokiwał swoją wielką głową i poważnym wyrazem twarzy Godzilla. - Więc pasi sprzęcior do tych korpów. - dodał rozginając z pięści kciuk mając najwyraźniej zamiar rozliczyć swoje przemyślenia po kolei. - Dalej ten pająk. To nie jest standardowy pająk z umbry ino podpakowany. Biała Łuska mówił, że jednym z tych co mogliby zmajstrować takie cudo są właśnie ci z technokracji. Więc kolejna rzecz wskazująca na nich. Teraz myślę, że coś węszy wokół szpitala na polecenie korpów. Czyli coś tam myślą, że jest ciekawego. - w tym miejscu rozgiął palec wskazujący. - Całe porwanie zdarzyło się nie całą dobę po wizycie młodych w siedziby tej firmy. A Laura najwyraźniej coś musiała zauważyć bo była zdenerwowana. Tamci mogli się skumać, że ona coś skumała i ją znikli a przy okazji Szczeniaka. - rozgiął trzeci palec rozglądając się przy tym po twarzach zgromadzonych. - Same porwanie zostało zorganizowane przez furgonetkę z firmy która jest firmą - córka dla naszych korpów i często robi dla nich zadania. - czwarty palec został otwarty. - No i na koniec okazało się, że jeden z pracowników tej firmy furgonetkowej to pomiot technokracji tak samo jak jeden jego pomocników. - ostatni z palców został rozwarty i Jay stał z rozcapierzoną dłonią. - Do tego do zamaskowania śladów porwania użyto nieprzeciętnie wysokich umiejętności techniczno - magicznych. Normalnie nic nie wskazuje na porwanie. Musieliśmy załatwić sprawę analogowo i z innej strony by się przebić przez tą mistyfikację. Więc prawdopodobnie na ich usługach jest jakiś magohaker czy duet albo zespół o niesamowitych możliwościach. Nie wiemy czy na stałe czy do tamtego numeru ale musimy się liczyć z tym, ze w razie ruchów wokół centrum będziemy mieć z nim do czynienia. - zacisnął dłoń w pięść gdy wspomniał o ostatnim ważnym elemencie powiązań z korpami na jakie się natknęli do tej pory. - No ale cel wygląda na solidny do obrony. Trzeba go rozpoznać nim się przystąpi do właściwej infiltracji. Wiemy, że paru hakerów próbowało się włamać ale żadnemu się nie udało. Popaliło im dodatkowo kompy, jednemu mózg a inny w ogóle zniknął. Więc taki numer to nie przelewki. No ale jest szansa, że natkniemy się wreszcie na jakiś ślad młodych a kto wie, może samych młodych. - wzruszył na koniec swoimi wielkimi barami. Cel wyglądał mu na trudny i najeżony przeszkodami ale wierzył, że wspólnymi siłami znajdą jakąs lukę by się nia prześliznąć. W końcu spojrzał na Cas. Trochę się wtrącił w gadkę Steve ale teraz dał wygadać się reszcie. Zwłaszcza, ze też czekał na relację kruczycy na wydarzenia z ubry.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
19-11-2015, 12:18 | #400 |
Krucza Reputacja: 1 | Cas popatrzyła po zebranych: - No ale ja na razie nigdzie nie idę – wzruszyła ramionami – na razie się naradzamy, nie? No i czekamy na tego jak mu tam... Chrisa. Wiadomo co z nim? Spojrzała pytająco po Jayu i Wypłoszu siedzącym ze łzami w oczach. Ona sama sprawiała wrażenie, jakby jej śmierć Jacoba zupełnie nie obeszła. Ściągnęła brwi pod grzywką. - Mówię tylko, że i tak mam coś do obgadania z Adrianem to mogę mu ten raport zanieść. Albo możemy pojechać wszyscy razem i pogadać z nim grupą. Obojętne. – wzruszyła ramionami - Ale spotkanie z nim chcę załatwić przed Furiami, ok? Spojrzała na Jaya: - Z tego samego założenia wyszłam, widząc, że w Umbrze siedzi mega wykuwiony pająk z wielgachną siatą a wokół Instytutu nie ma „żywej” – zrobiła w powietrzu znak cudzysłowu – duszy. On tam nie jest ze zlecenia Kingstone, on tam podsłuchuje, obserwuje i robi czystkę. Inaczej by go duchy i zmory zalały. W instytucie za dużo żarcia dla nich. – mówiła coraz szybciej. - Problem w tym, że w środku też jakby pusto, coś tam się nie tak dzieje. Inaczej psychiatryk powinien być pełen. Nie udało się za wiele dowiedzieć. Spotkałam jedną dziewczynkę z lalką, która ciągle gadała o Panu Wilku, który przychodzi jak gasną światła. Wspomniała też o koteczku i jego pielęgniarce. I że Pan Wilk się pojawił po ich wizycie. Dodatkowo jak sprawdziłam po drugiej stronie zasłony to na miejscu ten dziewczynki siedziała stara kobieta też z lalką podpięta pod kroplówkę. W pokoju, w którym światło nie gasło. W którym zdjęto jakieś malunki ze ścian. – Cassey trajkotała jak najęta i nagle powiedziała nieswoim, dziecięcym głosikiem: „Nie umiem rysować. Nie pozwalają mi. Mówią, ze kredki są zbyt szpiczaste i mogłabym sobie zrobić krzywdę. Nowa pielęgniarka przyniosła kotka i przyszedł pan wilk. I popsuły się obrazki. Pielęgniarka i jej kotek chyba się przestraszyli, bo już nigdy nie przyszli.” - po czym jakgdyby nigdy nic wróciła do swojego głosu: - No to teraz pytanie: czy dziewczynka, Jane, to był pasożytniczy duch czy nie? Jeśli tak to czemu akurat ona była tam w miarę bezpieczna. Gdy inne duchy zostały ewidentnie wywleczone do zielonego pokoju? Ta zmora co pilnowała wejścia jako pielęgniara, mogła by ją bez problemu zeżreć. A tego nie zrobiła... Cassey nabrała wdechu i rzuciła po spojrzeniem po twarzach facetów wpatrujących się w nią jakby sama wyszła z zakładów dla czubków: - No co? – nie czekając na odpowiedź kontynuowała – więc dla mnie to ta dziewczynka jest jakoś połączona z kobietą. Jeśli tak, i jeśli dziewczynka jest faktycznie odbiciem tej staruszki zza zasłony, to pytanie kim jest ta kobieta, co nie? No bo nie każdy pozostawia tak potężne odbcie w Umbrze, czaicie? – rozejrzała się po towarzystwie i zesunęła z parapetu. Zaczęła chodzić po salonie i machać rączkami. - Może to jakiś wilkołak albo nie wiem, ktoś mega hiper super duper mocno przebudzony. Jeśli tak, to są duże szanse, że tej Jane zza zasłony mogło po prostu odbić, jeśli np. nie została nauczona ogarniać jak to to kontrolować. No i sobie wymyśliła tego Pana Wilka jako wiecie inną personę? Może to ją pająk chce? Ale nie może wejść? Coś go ten mur otaczający powstrzymuje. – zaczęła mówić coraz bardziej skrótami nawet sobie nie zdając sprawy – Ale jeśli tak, to znaczy, ze w instytucie Kingstone przetrzymuje innych nadnaturali i robi na nich eksperymenty. I mi się to nie podoba. Ale jestem przeświadczona, że o pająku nie ma pojęcia. No i chciałabym wiedzieć, czemu koteczek i pielęgniarka mieliby tak bardzo wkurzyć Pana Wilka? Hm?? Ten Chris to kot, nie? Kiedy on przyjedzie? |