Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2015, 16:22   #117
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Śniadaniowej Narady ciąg dalszy

Wieczne narzekania Midgardczyka zaczynało mu już działać na nerwy - Panie Vilmud zjedzcie kiełbasy, bo chyba z głodu nie jesteście sobą, dobra Piastańska - Zakpił, po czym dodał - Jak to nic nie postanowiliśmy?! To się nazwa burza mózgów INTELIGENTNI ludzie czasami tak robią! Nie moja wina żołnierzu szeregowy, że nie potraficie wyciągnąć wniosków z dyskusji i że macie problem, kiedy problem wymaga czegoś innego niż zajebania go toporem. Widać, że cierpicie na brak zajęcia, więc idzie odwiedzić waszą siostrę i krewnego w Zakonie i zaproście ich na ślub Radziwiłła. Mam nadzieje, że na tyle stary wojownik przestrzega praw gościnności jak na razie udało nam się dogadać z Bohemotem oraz Scorpią, więc nie są tak silni jak się prezentują a Dziadek Kościej najwyraźniej ma problemy ze zdrowiem, dlatego prowadzimy zimną wojnę. No, macie konkretne zadanie, więc przestańcie jęczeć jak stara baba - Podsumował Vilmuda.

- Co do słuchania się Grummana to szczwany lis wy rzeczywiście nie musicie się go słuchać, ale ma haki na mnie i chłopaków czyżbyście rozważali zmianę stron i dołączenie do rodziny w Zakonie? Mylicie się też, co do braku konkretnych decyzji - Zaczął wyliczać na palcach - Po pierwsze opracowaliśmy kilka wersji planu Terakotowej Armii i rozwiązania kwestii czerwonych cukierków wybiorę się dziś do Wild, Cats aby ustalić z nimi szczegóły, po drugie Stanisław wraz z bratem muszą się przebrać za Radziwiłła i wyprosić u Panny młodej przesunięcie ślubu, bo nasza sokolo oka snajperka przy nadziej oraz jej mąż czarny koń naszego wyścigu chcą w nim uczestniczyć. Trzeba też się z nimi skontaktować, bo najwyższy czas żeby Koniu też podjął jakieś ryzyko żonka już pokazała, że ma więcej jaj od niego i powinna zostać z tyłu, ale to twarda babka, więc się pewnie nie zgodzi. Widzicie wnioski z dyskusji!
- On akurat wtedy był nieprzytomny po wybuchu… - -wtrącił Stach, ale go zignorowano.
Vilmund przewrócił oczami słysząc kolejne pseudointelektualne pierdolenie alchemika.
- Vilmund bić zabić Ala! - Klepnął się w pierś po czy spojrzał krytycznie na ich alchemika.
- Zadowolony? Jak by pan inteligent nie zauważył to wiem, co to “bórza mozgłow” a szeregowym żołdakiem nie jestem, ale widać wioelkiemu intelektualiście to umknęło jak i cała inna masa rzeczy na przykład to, że burza mózgów skończyła się niczym, bo zaraz zeszliście na inne tematy i wywody zapominając, po co się zebraliśmy tam… No, ale twoje ego i głupota widać nie pozwala ci zauważyć takich faktów świetnie byście się sprawdzili wśród ślepo posłusznych alchemików w tajnych projektach. W końcu ignorancją i lekceważeniem dla inteligencji i godności innych osób już nadrabiacie. Zaproponowałem też by napuścić ich na siebie skoro to taka zbieranina najemnicza, ale widać to też zbyt prosty plan jak na takiego geniusza ja tylko jestem siepaczem a nie to, co ty. A wiem! Zrobimy po twojemu zabijemy ich i rozpuścimy ich zwłoki w końcu to twoje ulubione zajęcie jak już zauważyłem i takie finezyjne i na poziomie nie? Jak byś nie wiedział to negocjacje z najemnikami już nie raz się źle skończyły zwłaszcza, gdy ma się tak liczna grupę jak dowiemy się, kto tu pociąga za sznurki i co im obiecywał to można im napsuć krwi plotkami lub informacjami, że mają konkurencję? Najemnicy nie bardzo przepadają za konkurencją gdyby jeszcze któryś się osobiście nie lubili to byśmy mieli prostą robotę... Chyba, że po to ta trucizna jest by jak nie było konfliktu to go wywołać. Zawsze tez można spróbować ich przekonać, że zleceniodawca nie ma zamiaru zapłacić im wszystkim i ktoś jest spisany na straty a ktoś do sprzątnięcia reszty…

- Mały masz ten swój kijek w pogotowiu? - mruknął Stanisław po Piastiasku do brata. - To dobrze… No wiesz jakby się pobili...
-Matołku, ja nie wiem, czy na dużego starczy
-odparł również w języku ojczystym.
- Jeśli chodzi o najemników to popieram pana Vilmuda. Jeśli wszyscy są w tym mieście to można ich łatwo znaleźć. Nikt nie powiedział, że naprawdę mamy ich wytruć. Mi się zdaje, że tu idzie o kasę, albo informacje. A ja mogę spróbować popytać tych ludzi z redakcji. - zaoferował Stefan we wspólnym - Jako miejscowi mogą coś wiedzieć. Skoro uważają, że wszyscy jesteśmy komunistami, to mogą być chętni. Albo do okazji na materiał prasowy. Się zobaczy ile są warci po za odpisywaniem tekstów Drachmy

Zielarz zmarszczył brwi, ale w jego postawie nie było agresji, gdy się odezwał głos miał spokojny, ale w tonie dało się wyczuć chłód - Gdybym wykonał wtedy ludzką transmutacje to pewnie Prawda odebrałaby mi sumienie tak przynajmniej twierdzi Stanisław i wydaje mi się, że to słuszna teoria. Wtedy zapewne byłbym współpracownikiem i sam tworzył kamienie dla Ojca a potem stał się dobrowolną ofiarą w miejsce generała a dziś pewnie byłbym kimś na kształt Stadnicki albo narzędziem Zakonu. Lecz zamiast tego byłem przymusowym więźniem reżimu z pewnością areszt domowy jest lepszy od tego, co spotkało Mistrza, ale i tak zabrali mi większość życia, które minęło mi w strachu o to czy zabili moją rodzinę i przyjaciół. Sam zastanawiam się czy nie pójść w ślady Edwarda i czy nie oddać PRAWDZIE mojej alchemii jestem złączony więzami z Królem Szczurów i Alphonsem, więc mógłbym odejść z jego świata bezpiecznie. Może wtedy się wszyscy ode mnie odpierdolą i będę mógł zacząć żyć normalnie! Przez większość życia nie miałem się, do kogo odezwać a przed Greedowcami musiałem ukrywać, kim naprawdę jestem i co czuję, bo w półświatku słabość oznacza śmierć, więc za przeproszeniem będę pierdolił ile mam ochotę i przy każdej okazji a jak się wam to nie podoba to nie słuchajcie. - Zakończył napił się wody, po czym tak jakby nałożył na twarz maskę uśmiechnął się do wojownika z północy.

- Pomysł z najemnikami bardzo dobry! Proszę się tym zająć ja się na najmitach nie wyznaje ja się zajmę Zakonem, problemami alchemii i gangsterami, bo z tym sobie jakoś radzę
- Jak dla mnie Smutas, to nawet zły pomysł nie jest. Ja żyję 15 lat bez alchemii, a nieźle sobie radzę w życiu. Stasiek ma alchemię i jajecznicę ledwo umie przyrządzić. - potem jednak szturchnął mieszańca - Ale pamiętaj, że jesteś kurna uzdrowicielem! Ile razy nas na tym poskładałeś?!! Mnie ze 2 razy postrzeliło, a przy Staśku to nie mam pewności, czy w końcu nie będę musiał sobie nogi urżnąć niż mnie wyleczy! Nie mówiąc o pani Rizzie, Aśkę nam składałeś, i tyle innych osób. Szanuję decyzję, ale ile też na znachorstwie możesz.
-Wszystkie nieszczęścia w moim życiu wynikły z alchemii nawet jak stracę alchemie nadal zachowam wiedzę o zielarstwie i ludzkim ciele. Do tego może wszyscy dadzą mi święty spokój i będę mógł studiować medycynę a więcej ludzi zabiłem Alchemią niż uratowałem za pomocą Danchemii

- Pani Illeno jest jeszcze jedna drobna sprawa ostatnio się nauczyłem, że hermetyzm alchemików nie skutkuje w relacjach społecznych - Tutaj posłał przepraszające spojrzenie Ścieżce - Jest Pani w niebezpieczeństwie ze strony miejscowych gangsterów, ale opracowałem pewien plan. Oczywiście nie zmuszę Pani do niczego, jeżeli chcecie przystać na ich ofertę nie mam prawa was powstrzymywać, ale mam dla was kontrpropozycje pracy ochroniarza dla dziecka, w którego ciele uwięziono starożytnego demona oraz jego Matki.- Powiedział, po czym opowiedział Illenie o Magistrze swoich obawach i podstępie, który obmyślił a także o Selimie, drugim ukrytym obliczu chłopca a także o Dianie Bradley i jej tragicznej historii.
- Stasz mi o tym opowiadał o tym, jak mi chcą wypić krew czy coś. Mi tam wszystko. Jedno. Mogę się też opiekować tym chłopcem, ale nie wiem, czy nadaję się na opiekunkę dla dzieci - mruknęła ponuro wojowniczka
Przez całą dyskusję z Vilmundem Sao przytulała się do ramienia Stacha, groźnie przypatrując się rudowłosemu. Gdy Ilena się odezwała wymieniła ze Shieską spojrzenia, ale nic nie rzekła na ten temat, tylko wstała i powiedziała
- Ja… i reszta dziewczyn możemy pomóc. To faceci, a tacy są gadatliwi przy nas, no i jakby trzeba było to nam łatwiej coś im dorzucić do drinka czy co
- W życiu nie dosypałem czegokolwiek dziewczynie do drinka - obruszył się Stanisław.
- Pan Yaglo, jakbyśmy go grzecznie poprosili też może pomóc. No i chyba warto poszukać Juliesa
Shieska westchnęła
- Mogę się umawiać z nim na randki, mam jeszcze leki - powiedziała ponuro

- Nie wymagam takiej ofiary… Powoli. -burknął Stach - A w ogóle jak mamy z tego wynieść jakiś sens?! Ja w tych teczkach nie widzę żadnego powiązania! - wygramolił się z ramienia Sao, by machać rekami w miarę jak mówił - Ot zbiorowisko popaprańców pochodzących z różnych środowisk i lejących się w różnych częściach świata. Ale z jakiegoś powodu są związani z Ravenem. Pytanie, czy to starzy kumple, czy zaprzysięgli wrogowie? Raven z kolei nie pogardziłby, gdyby jego córka wyszła za Juliana. Na tyle by mi odpuścić. Choć współpraca z Julianem brzmi jak granie dziką kartą. I to książę któryś tam z kolei w kolejne do tronu w Aegurou. Jest zdesperowany na tytuł szlachecki, czy jak?
-To jakiś argument
-skwitował Stefan.
- A jedyne, co jeszcze mamy w teczkach to dane na temat konstantyńskich banków i Aerugio. Gdzie tu powiązanie?! Jeśli ta banda chce obrabować bank, to, czemu problem dotyczy nas w Amestris?!
-Mądrość ludowa rzecze:, „Jeśli nie wiadomo, o co chodzi to o pieniądze. “
-Aleś wymyślił, Stefek...
-To ty kombinujesz… Przeczytałem i te całą “Sztukę Wojenną” i “Księcia” z Crety czy Aeguro, co to było o wojnie i polityce. I tam były teksty typu jak z “Księcia” - “Ten, kto ma władzę, nie mu¬si ni¬kogo za nic przepraszać.” A tego Xingola to “Armia zginie, jeśli nie ma zaopatrzenia, jeśli nie ma żywności i jeśli nie ma pieniędzy.”
I w obu wychodzi, ze do utrzymania władzy trzeba kasy, czy cokolwiek wartościowego, co pozwala utrzymać władzę. Więc wychodzi na to samo, co “nie wiadomo, o co chodzi to o pieniądze”. Staranie się o władzę oznacza zdobywanie i utrzymanie się przy kasie.
-młodszy Nowicki zaczął szperać w teczkach dalej. Przy okazji ignorując jęki starszego.
- I nadal nie ma powiązania, matołku…
- Stawiam dychę, ze to powiązanie to kasa. -prychnął Stefan dalej czytając dokumenty. - To Raven walczył w Aeguro?
- Tam zdobył doświadczenie, jego matka była zresztą stamtąd pochodziła. Była chyba kucharką czy coś - mówił Havok.
- Wojna to wydatki, zysk dopiero potem. Ale także powód do chwały - rozmyślał mistrz i kontynuował:- Ale krótka wojna, może oznaczać szybkie zwycięstwo. Chce wynająć najemników, z których jeden ma wielkie poparcie w swoim kraju, a reszta to specjaliści w tym fachu. Jeśli miałby tego Juliusa, to on ma jakieś prawa do tronu. Jeśli najemnicy go obsadzą na tronie, a armia Amestris ruszy interweniować...
- Bzdura, nikt tego kretyna nie zechce na tronie, są chyba jakieś granice, prawda! - zakrzyknęła Shieska.
- Armia Aerugio jest kiepska, bo rządzą tam paniątka, ale ich partyzantka jest straszna i gdy bronią czegoś ważnego są groźni - mruknął Havok.
- Nie to, co Piastia i Ishv… Ekm… - Stefan uznał, że lepiej nie mówić o Ishvarze przy (eks-) żołnierzu Amestris, który nie jest Smutasem lepiej nie chwalić. - No z regionu, z jakiego pochodzę, to techniki partyzanckie są przekazywane z pokolenia na pokolenie - nic nie mógł poradzić na dumę ze swojego pochodzenia. - A Julian, mi się widzi, jako dość łatwy do sterowania. Ktoś mu wmówił, że jest ważniakiem, więc wystarczy go utrzymywać w tym przekonaniu. A wtedy będzie szedł jak się, komu podoba. Po prostu świetna marionetka. W tym “Księciu” było, że “Dowodzenie to kwestia inteligencji, wiarygodności, sprawiedliwości, odwagi i autorytetu.” I nie pamiętam jak to dokładnie szło, ale trzeba udawać, że ma się jakieś cechy.
-To się nie wymądrzaj, jak nie pamiętasz. -
westchnął Stach.
- To przestań konfiskować mi książki. Spaliłeś mi “Księcia” po tym jak go spróbowałem cytować Szkapie. Tak czy tak - Julian, jako książę ma autorytet i wiarygodność. Sterowanie nim ułatwia brak u niego Inteligencji. Sprawiedliwość i odwagę można odpowiednio wysterować zza kulis. Propaganda i fakt, że Julian jest za głupi by się bać. Ale przewrót polityczny? Czy ktoś mi powie, co ma Aeguro takiego, że warto się o nie bić? O państwo, w którym jak pan Havok powiedział leją się wszyscy między sobą jak u nas na licytacji o gniadego ogiera. O co warto się lać?
- Trzeba jeszcze dojść, kto tu ciągnie za sznurki a kto próbuje sabotować. Nie mamy pewności, jaki interes ma do nich Raven może też nie chce marionetki w Augerio. - skomentował wywód, midgardczyk.
- Słusznie, panie Vilmund! Pewno Raven, a dziadunio chce odebrać.... Czy raczej, kto się Uważa za Kuglarza, a kto nim naprawdę Jest? -Stefan pstryknął palcami.
- Aerugio to bogaty kraj, może nieco zacofany, ale to zawsze państwo. - rzekł mistrz.
- A Piastia? Cudne rolnicze krainy, wyborne jedzenie, dziewczyny najładniejsze, trunki jeszcze lepsze, długa i wspaniała historia bohaterstwa graniczącego z szaleństwem, a i tak świat ma nas w dupie… -oświadczył Stefan, przez którego przemówiła miłość do ojczyzny.
- Ale król ma jeszcze braci i jest popularnym władcą, który reformuje kraj - zakrzyknęła szczerze oburzona Shieska.
- Jak był ostatnio w Amestris to Rizza próbowała go zabić… I poszła z nim na randkę - rzekł Jean Havok. Shieska, Winry i Sao popatrzyły nań dziwnie - Oberwę kiedyś za zdradzanie tajemnic wojskowych - Goniec westchnął, ale Kate poklepała go po ramieniu
- Nikt nie lubi reformatorów, ale nie wiadomo, czy najemnicy wystarczą do objęcia władzy. Jeśli amia zachowa się lojalnie, to być może Raven będzie musiał wymóc na waszej armii wkroczenie. Tylko, że pan Ermin jest tylko niezłym generałem i z tego, co mówicie raczej tragicznym politykiem…
- Jeśli Amestris pójdzie na wojnę z Aerugio, to nikt nie pomoże Xing - Sao Opadła i przytuliła się do Stanisława.
- Wielkie mi, co? Amestris Piastii jakoś specjalnie póki, co nie pomogło. -skwitował Stefan - Wzięło sobie kawałek do rządzenia i siedzą na dupie. No pan generał siedzi na dupie też, ale coś tam działa…. I po za nim nikt, więc dupa na razie z odzyskania niepodległości. No, ale Piastia jeszcze nie zginęła. Więc tak czy tak wychodzi, że jak chce się chronić swoja dupę to trzeba samemu najpierw jej pilnować.
- Stefan…. warknął Stanisław przytulając Sao.
- A tak przepraszam pana Vilmuda za odbieganie od tematu. Tęsknota za ojczyzną... - młodszy Nowicki udał, że nie rozumie pretensji brata - Ale mistrzu Naszurindach. Jak państwo może być jednocześnie bogate i zacofane? Ja jestem z dziury w Piastii to się nie znam na polityce, choć staram się nadrobić. Skąd pochodzi bogactwo Aeguro? I co może być warte wywołania konfliktu zbrojnego?
- Czemu jesteś taki… taki… - Sao zaczęła płakać, a Winry i Shieska posłały młodemu wynalazcy spojrzenia pełne nagany.
- Nic już nie mów -burknął Stach do młodszego brata i przytulając Sao.
- Przecież nie kłamałem odnoszę się do doświadczeń, Piastii co może Drachma. I to jak przy tych no… stosunkach międzynarodowych sojusz polityczny nie daje gwarancji na obronę. Zwłaszcza, że jednemu generalikowi zależy na dobru wspólnym, a reszta liczy jak tu się nachapać i nie pobrudzić. - odgryzł się młody.- Nazwijcie mnie fatalistą, ale dla mnie polityka to morze cholernego cynizmu. Więc mistrzu Naruszindach, co ta loża cyników może chcieć od Aeguro?
- Bogactwo, Aerugio bierze się z kilku rzeczy. Jest niemal trzy razy większe od Amestris i ma o połowę więcej ludności, a do tego dochodzę zamorskie posiadłości, choć nieliczne. Sorrento to największy po Konstantine port morski, a do tego do Kraj ten posiada największą na Morzu Lazurowym i posiada tam wiele platform wiertniczych i wydobywa gaz, który kupuje Amestris. Kiedyś zdarzało się, że sprzedawali nam paliwo, ale teraz nie, aby to się stało. Już nikt po raz kolejny nie zaufa temu państwu, nie po kolejnym zerwanym pokoju. Pan Mustang zadał sobie wiele trudu, aby poprawić opinie na arenie międzynarodowej, ale teraz wszystko może być stracone. A czemu Aerugio jest zacofane? Przemysł tam raczkuje a inwestycje zależą nie od potrzeb a od dobrego humoru króla. Jeszcze dwadzieścia lat temu podnóżek królewski zarabiał równowartość trzydziestu tysięcy marek miesięcznie, a na budowę łaźni królewskiej wydano dwadzieścia milionów marek. Jedna trzecia ziemi i połowa majątku narodowego jest w rękach trzydziestu starych familii - Mówiła Shieska coraz głośniej
- Czyli stagnacja gospodarczo polityczna. - podsumował, Vilmund.
- W sumie to nie ma różnicy czy demokracja czy król - dopiero jak wpuścisz rybę do wody to się dowiesz, jaka jest - skwitował Stefan - Znaczy się, mistrzu to o paliwo się rozchodzi? W sensie to stamtąd się bierze benzyna? Z Aeguro?
- Nie tylko, raczej o władzę, szczerze mówiąc to, jeśli coś się sknoci to ceny paliwa poszybują w górę i będziecie musieli być bardzo grzeczni dla DRACHMy. - rzekł mistrz Nashurindach.
- Nic nowego… e, co?! Myśli mistrz, że to część planu za… znajomych Zakonników? - Stach z szoku oderwał się od Sao. Stefan zaś zagwizdał przeciągle.
- Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta - rzekł filozoficznie Mistrz - Skoro jest tu dziadek szanownego imć Vilmunda
- Ty siedź i się nerwuj podczas jedzenia, bo niestrawności dostaniesz i będzie na mnie i Sama - zrugała go Sao.
- Ale szanowny Dziadziuś twierdził, że nie zna Kościanego Dziadka, …Co by wskazywało, że nie ma nic wspólnego z Zakonnikami -zauważył Stefan marszcząc brwi. Przewrócił oczami słysząc rugania białogłowej - Sao, daj mu trochę przestrzeni. Ograniczając przestrzeń ograniczasz dostęp powietrza.
- Stary chyba chce, abyśmy właśnie zapobiegli interwencji, bo Aerugio jest chyba wrogie Drachmie… Wiecie, rozstrzelanie cara musiało się nie podobać, to prawie dwadzieścia jeden lat albo i więcej, ale królowie to pamiętliwe bestie. Komu rumu z fantastikiem - Havok wyjął dwie butelki zza pleców.
- Ty się nie mądrz ty Stefanie jeden. Ja jestem taką pielęgniarką, a Sam to lekarz
-kA podobno to w Piastii każdy uważa się za lekarza. Smutas, weź jej coś powiedź! A dajcie panie Havok trochę tej słabizny… - stwierdził Stefan po upiciu łyku.
- Ani mi się ważcie! On jest nieletni! -uprzedził Stanisław gwałtownie wstając.
Samuel zamyślony słuchał dyskusji nie znał się za bardzo na gospodarce i spiskach międzynarodowych starał się ułożyć wszystko w głowie, ale wywołano go do przysłowiowej tablicy- Kuzyneczko Stefek ma racje Mistrz nasiedział się w więzieniu w o wiele gorszych warunkach. Dorosły z niego człowiek, więc ma prawo się podenerwować a w razie problemów mam pod ręką walerianę i mieszankę ziół na trawienie sam obu tych rzeczy często używam - Dodał żeby starszy Pan nie poczuł się urażony.

Następnie zwrócił się do “nieśmiertelnej wojowniczki” - Pani Illeno nie byłaby pani opiekunką do dzieci tylko ich ochroniarzem, w dziecku uwięziono starożytnego demona a jego matka to królowa obalonego władcy kraju. Już raz została otruta, bo jedna z członkiń Zakonu chcę się zemścić na demonie wewnątrz Selima, bo zabił jej rodzinę, doszło do tego z mojej winy, bo nie dałem rady jej ochraniać pod nawałem innych obowiązków Lady Diana to bardzo miła kobieta i nienawidzi alchemików, więc nie musicie się bać energii Ki w ich pobliżu - Wyjaśnił - Co do tego ssania krwi to jest kolejny powód żeby zabrać was do tego naszego znajomego Doktora. Wiemy, że Zakon chcę stworzyć armię, Yomów bo chcieli ich zwłoki obawiam się, że skoro im na to nie pozwoliliśmy spróbują wykorzystać was i przydałoby się zbadać czy wasze zdolności przenoszą się przez krew a jeżeli tak to się ich oszuka. Nic się nie bójcie Pani Illeno pomogę wam się odnaleźć w tym nowym świecie - Powiedział z uśmiechem.

- No dobra to podsumujmy podział zadań Pan Vilmud zajmie się najemnikami a Pani Ścieżka zgłosiła chęć szpiegowania króla błaznów Juliana zgadza się ? - Nie bardzo podobał mu się ten pomysł, ale rozumiał, że bibliotekarka ma dosyć stania z boku i chcę być bardziej aktywna nie miał prawa jej tego wzbraniać - Pan młody wraz z bratem spróbują przesunąć datę ślubu i zaprosić kilku ważnych gości, Pan Havock Pani Katrina i moja najukochańsza kuzynka chyba mogliby pomóc przy logistyce prawda? Przyda się wam to doświadczenie i informacja gdzie, co dostać - Spojrzał pytająco na potencjalnych pomocników - Ja zaś najpierw pójdę do szefowych zdać raport i poprosić o dalsze rozkazy potem przeszedłbym się z Paniami Kate i Illeną do doktora, aby przy okazji zapytać o jego zdania w sprawie cukierków zależnie od tego, jakie informacje uda nam się zebrać podejmiemy wspólnie decyzje, co do dalszych działań. Czy coś pominąłem? Mistrzu to chcecie żebym zrobił wam ten deser z mleka, orzechów i słodkich owoców ?
 
Brilchan jest offline