Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2015, 02:22   #27
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
"JedzÄ…, pijÄ…, lulki palÄ…,
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalÄ…"



Droga do Zaren minęła im bez większych komplikacji. Niepokój jednak pozostawał ciągle z Litworem. Całe życie uczył się jak żyć wśród obdarzonych magią i przyzwyczaił się do traktowania swojego braku, jako tarczy przed całym złym światem. Czasem nawet mieczem przeciwko mniejszemu bądź większemu złu. Teraz musiał się odnaleźć w nowej sytuacji. Skoro Darkar przechadzał się po Rivoren, Aigam nie był bezpieczny przed jego magią, jak już się niedawno przekonał przy spotkaniu ze spaczonym gryfem. Zaś magia najwyższej klasy lała się strumieniami od niedawna. Zdawało się że obie strony powoli zaczęły sięgać po asy w rękawie. Czy może to jeszcze nie były asy?


"Podparł się w boki jak basza;
"Hulaj dusza! hulaj!" - woła,
Åšmieszy, tumani, przestrasza."


Hałas w karczmie nieco przeszkadzał mu w rozmyślaniu, ale był za to wdzięczny. Koncentrowanie się na jednej rzeczy mogło się źle skończyć. Umysł się zamykał na inne możliwości i rozwiązania. Wziął solidny łyk wina, spłukując wizję oczu Odrodzonego i zabójczej mgły, która za nimi podążała przez pewien czas. Dmuchnął na ścianki kielicha, skraplając swój oddech. Następnie zrobił dwie kropki palcem, a poniżej wygiętą w dół linię. Dodał jeszcze kreskę mniej więcej na środku. Uśmiechnął się do swojego tworu, który z kolei uśmiechał się do niego. Dopił wino i dolał sobie do pełna.


"Wtem gdy wódkę pił z kielicha.
Kielich zaświstał, zazgrzytał;
Patrzy na dno: Co u licha?
Po coś tu, kumie, zawitał?


Diablik to był w wódce na dnie,
Istny Niemiec, sztuczka kusa;
Skłonił się gościom układnie,
Zdjął kapelusz i dał susa."


Aigam zastanawiał się co tak naprawdę mogli zrobić. Oiren twierdziła, że priorytetem dalej było odnowienie filarów. Tylko że już teraz wypędzony odwieczny pogrywał sobie jak chciał po tej stronie, a reszta odwiecznych zdawała się to albo ignorować, albo nie była w stanie nic zrobić. Czemu? Śmiertelnicy mieli odwalić za nich całą brudną robotę? Może byli bezsilni. Może cała sprawa była dla nich przepychankami w piaskownicy, a mieszkańcy Rivoren byli tylko babkami z piasku. Darkarowi nie podobało się jak inni się bawią i zaczął sikać do piaskownicy. Może śmiertelnicy byli po prostu fragmentami gry, pionkami. Zacisnął dłonie na kielichu aż zbielały. Miał dość.


"Diabeł do niego pół ucha,
Pół oka zwrócił do samki,
Niby patrzy, niby słucha,
Tymczasem już blisko klamki."


Miał dość wina jak na ten dzień. Wiedział doskonale że na właśnie takich myślach żywiły się strach i zwątpienie. Rodzice porażki i zniechęcenia. Mógł mieć swoje rozważania, cała sprawa mogła być tylko wielką rozgrywką. Jednocześnie czuł jednak, że jeśli jest choć cień szansy, że od całej eskapady faktycznie zależały losy mieszkańców Rivoren jak i całej krainy, to nigdy nie da sobie spokoju, jeśli nie da z siebie wszystkiego. Czknął głośno, wziął gigantyczny kawałek szarlotki, spory kawał mięsa i ruszył do stajni. - Jeśli będziecie mnie potrzebować, to będę u Puszka, ale u siebie, ale póki co idę zobaczyć co u mojego marnola. - Powiedział do reszty siedzących na dole nieco zmęczonym głosem, na wypadek gdyby to kogokolwiek interesowało, lub musieli się ewakuować w pośpiechu.




Fragmenty ballady "Pani Twardowska" Adama Mickiewicza.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline