Harper, akurat grzebał w swoim medpaku, wydobywając z niego następne sorty specyfików, którymi spryskiwał potraktowane blasterem ramię. Zagryzł zęby, ale nawet nie pisnął. - Kryształ to kupa roboty... - skrzywił się. - Szyfrowanie korporacyjne najwyższego szczebla, kupa kredytów potrzebna by... - zamarł, zerkając za plecy rozmówcy, w stronę śluzy. - Czemu ten pieprzony kontener pika?
I faktycznie. Kontener z lekami po cichutku pikał. Wyświetlacz pokazujący stan naładowania baterii (który nadal był znośny) nie pokazywał nic nadzwyczajnego. I chyba pikało coś w środku.
W tym momencie w kokpicie rozbrzmiał ostrzegawczy sygnał. Na czujnikach widać było szeroką wiązkę skanującą, próbującą spenetrować gęste pole szczątków, w którym się znajdowali. Coś o znacznej sile czujników gdzieś tam było i czegoś szukało. Póki co jednak szczątki i promieniowanie z pewnością utrudniało obcym pracę. |