Barman w Romeo
-
Inspektor Moutier i Janvier, z policji kryminalnej - bez dalszych ceregieli podszedł do mężczyzny i wręczył mu zdjęcie zamordowanej- -
Poznajesz? - padło pytanie, które sugerowało że glina nie zamierza być aż nadto uprzejmy.
Barman jakby lekko zesztywniał. Rzucił okiem na zdjęcie:
- Pierwsze widzę. Pańska córka? - spytał krzywo się uśmiechając.
Moutier uśmiechnął się tylko a potem grzmotnął mężczyznę w brzuch. Uderzenie miało być szybkie i zaskakujące, tak by policjant mógł uderzyć kolanem albo w twarz albo w krocze cwaniaczka.
-
A teraz sobie przypominasz? - padło pytanie, gdy barman znalazł się na ziemi.
Mężczyzna zgiął się w pół wypuszczając ustami powietrze. Uderzenie kompletnie go zaskoczyło. Przez chwilę jęczał trzymając się za brzuch i próbując wstać. Gdy wreszcie odzyskał oddech łypnął wściekle oczyma na Moutiera.
Janvier chwycił go za ramiona, podniósł i pchnął na krzesło, które zaskrzypiało od nagłego ciężaru.
- No? - rzucił ponaglająca podsuwając mu pod nos fotografię.
Marcel spojrzał jeszcze raz na fotografię, tym razem uważniej.
- Była. Rozmawiała z panną młodą. Dobrą chwilę, ale pan Santoni im przerywał ze dwa razy zniecierpliwiony, potem mi zniknęła z oczu.
Usłyszeli skrzypienie otwieranych drzwi od łazienki i obaj śledczy jak na komendę odwrócili się. Z łazienki wyszedł młody, dwudzietokilkuletni mężczyzna przepasany jedynie ręcznikiem.
- Wszystko w porządku Marcel? - spytał niepewnie.
Moutier uśmiechnął się tylko na widok drugiego mężczyzny. Wskazał mu ręką najbliższe krzesło i rzucił tylko:
-
Siadaj. Janvier sprawdź jego dokumenty - a potem zwrócił się do “Marcela” -
O której godzinie widziałeś ją po raz ostatni? Dużo wypiła? Panna młoda zdawała się ją znać dobrze? - posypał się grad pytań.
- Nie licz na to, że będę go przeszukiwał. - prychnął Filip Janvier.
- Gdzie masz ciuchy chłoptasiu? - spytał.
Mężczyzna zarumienił się niczym panienka i pokazał na marynarkę przewieszoną przez krzesło. Janvier wyciągnął dokumenty.
- Alain Hollande. - przeczytał - Czym się zajmujesz?
- Jestem kelnerem w “Romeo”.
- Widziałeś ją? - Janvier pokazał zdjęcie dziewczyny.
Golas tylko kiwnął głową. Spojrzał na Marcela.
- Nic nie piła. - barman wzruszył ramionami - W ogóle nie podchodziła do baru. Alain z nią rozmawiał. Mów bo się nie odczepią.
Spojrzał ponuro na Moutiera.
- No widziałem ją, jak weszła do sali. Jakoś tak koło północy. Spytałem, czy szuka stolika. Powiedziała, że jest przyjaciółką panny młodej i przyszła tylko z nią porozmawiać. Potem nie zwracałem na nią uwagi. Roznosiłem napoje, ale jakiś kwadrans potem widziałem, jak wychodzi.
Zamilkł na chwilę, po czym dorzucił nieśmiało.
- Panowie, ja wiem jak to wygląda, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie chcę mieć żadnych kłopotów.
Moutier miał w dupie co obaj chłoptasie robili. Jego interesowało tylko jedno. Dziewczyna i jej zabójca.
-
Wyszła sama czy z kimś? - zapytał -
Kręcił się koło niej jakiś mężczyzna?
- Sama. Nie zauważyłem, by ktoś za nią szedł. - odpowiedział Alain.
-
W takim razie życzę udanego dnia. Jakbyście sobie coś przypomnieli dajcie znać. Chyba lepiej byście sami dzwonili, niż my byśmy musieli tu przychodzić - rzucił ostrzegawczo tylko. Marcel myślał jeszcze przez chwilę, a potem wręczył zaproszenie na wieczorne wesele. Marco Santoni i Janina Armenieu. Nie powinno być problemu z ich znalezieniem.
-
Jedziemy na bulwar Haussmanna. To tam ją widziano po raz ostatni raz żywą. Przejdziemy się stamtąd w kierunku Champs–Elysées - rzucił do Janviera gdy już wsiadali do samochodu.