Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2015, 09:28   #14
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Tehanu zwlekał z wyjściem z karczmy ile się dało i ostatecznie dowiedział się tego co chciał. Przede wszystkim “Śliski” i kobieta nie mieli zamiaru dzielić się informacjami z miejscowymi a co więcej zajmowali się eksterminacją stworów z rozdarcia. Uśmiechnął się do siebie. Wychodząc ze zrujnowanej karczmy. Pokręcił się jeszcze w pobliżu tylko tyle by zorientować się gdzie para łowców chce się zatrzymać. Potem wszedł między budynki miasteczka rozglądając się za handlarzami których planował odwiedzić gdy się rozmówi z łowcami.
“Pod Kruka” trafił okrężną drogą nieco później niż śledzona dwójka. Otrzepał płaszcz i nogi ze śniegu podszedł do kontuaru.
- Piwa i pokój. - Położył na stole dwie różne monety.
Gdy postawiono przed nim kufel i klucz upił łyk trunku. Odwrócił się plecami do kontuaru i oparł. Rozejrzał się po sali w końcu znalazł wzrokiem kobietę, która zaopiekowała się dziennikiem. Upił jeszcze łyk i ruszył w ich stronę. Bez pytania dosiadł się do ich stołu zabierając po drodze wolne krzesło.
- To co sądzicie o tym elfickim bełkocie. - Zapytał bez ogródek. Nie zamierzał się bawić w podchody. Jeżeli w tym co mówiła kobieta było chociaż ziarno prawdy, koniokrad mógł poczekać. A wszystko wskazywało że coś było na rzeczy i chciał w tym wziąć udział.
- Słyszałem co ta czarodziejka mówiła - Podrapał się znacząco po swoim kocim uchu - Słyszałem co wy mówiliście a skoro nie pochwaliliście się kapitanowi to albo sami chcecie się tym zająć albo macie w tym jakiś interes. Jeżeli to pierwsze to idę z wami, jeżeli to drugie... też nie będę narzekał.

Jaszczur i kobieta spojrzeli po sobie w milczeniu, gdy ten się do nich dosiadł. Złotowłosa uniosła brew w zdziwieniu. Jej aparycja mogła wskazywać, że jest człowiekiem, elfem albo może aniołem, który za karę rozstał się ze swoimi skrzydłami. W każdym razie uszy miała niestety skryte pod włosami by móc określić ich kształt. Zimne spojrzenie jasnoniebieskich oczu jakim uraczyła kotowatego jednoznacznie dawał do zrozumienia, że nie podoba jej się jego najście. Paznokciami lewej dłoni zastukała o blat stołu. Prawa ręka powędrowała do jej lewego boku.

- Mruczek, kurwa, kim ty do cholery jesteś? - odparła patrząc na niego podejrzliwie. - Może byś się przedstawił najpierw z łaski swojej, a nie rzucasz gadką o temacie, który może wysadził Upiora... - dodała szeptem. W jej głosie dało się słyszeć irytację.

- W rzeczy samej - odezwał się nieco spokojniej jaszczur zgadzając się z punktem widzenia kobiety.

Kotoczłek uśmiechnął się, co nieobyci z jego rasa mogli różnie interpretować.
- Skoro przykułem waszą uwagę… - zaczął dość beztrosko.- …Jestem Tehanu. Kucharz... - skłamał perfidnie rozsiadając się tak by było widać dwa buzdygany. - ...i wierzcie mi jestem w temacie Upiora - podrapał się znacząco za kocim uchem - bardzo zainteresowany. Zwłaszcza gdyby okazało się że to prawda.

- Widzę, że z tłuczkami do mięsa to się nie rozstajesz - skomentowała bez entuzjazmu i spojrzała na swojego kompana. Na jej twarzy było widać zmęczenie.
- Co takiego miałoby się okazać prawdą? - odparł kotołakowi jaszczur, obracając w dłoni kubek, któremu wydawał się poświęcać całkowitą uwagę.

- Sposób na zamknięcie rozdarcia, portalu - nachylił się nad stołem, westchną i upił łyk piwa. - Po co się obwąchiwać jak psy. - Postanowił wyłożyć karty na stół. - Jeżeli chcecie coś z tym zrobić to tak samo jak Ja. Jeżeli chcecie to pchnąć komuś kto będzie wiedział co z tym zrobić chętnie przyłączę się do niego. Prościej się nie da powiedzieć.

Set upił nieco wina i postawił kubek na stole. Milczał przez dłuższą chwilę.
- Ta elfka mogła być szalona - zaczął, a na jego słowa kobieta westchnęła przeciągle. Zabrała rękę od miecza i oparła się łokciami o stół. Dzban tak jak i jej kubek były już puste - Wśród parających się magią to nie jest rzadkość. Mogła też się pomylić w swoich badaniach. To się zdarza. Równie prawdopodobne jest to, że ktoś ją kiedyś okłamał. - westchnął. Spojrzał ze smutkiem na pusty dzban. - Zamknięcie Rozdarcia… to brzmi jak jakieś fantastyczna mrzonka. Nie powinniśmy robić sobie zbyt dużych nadziei.

Kotoczłek uśmiechną co dla nieobytych z tą rasą mogło sprawiać mylne wrażenie.
“W końcu jakieś postępy” pomyślał
- Wiem - powiedział filozoficznie. - Ale ta mrzonka musiała być na tyle przekonywująca że przekonała trzech “ludzi”. - Wyraźnie się rozluźnił bo ostatnie słowa powiedział z wyraźnym zadowoleniem w głosie. - Ponoć to miejsce, ten Lew Zimowy, jest niedaleko. Nawet jak to pogoń za własnym ogonem to te parę dni warte są zachodu. - Nie dał się zbyć kotoczłek

- Skoro to tak blisko to nawet wiele czasu na to nie stracimy - odezwała się kobieta patrząc na jaszczurzego towarzysza z lekkim uśmiechem. - Zlecenie już skończyliśmy, a nowe można złapać po drodze - oparła głowę na ręce podpartej na blacie.

- Wybornie. Ty jesteś Reeva słyszałem, a Ty? Też miło by było się przedstawić - zwrócił się do jaszczurowatego. - To ruszamy jutro przed południem? - zaproponował.

- Niech będzie - zgodził się po chwili czym wywołał zadowolenie na twarzy kobiety.

- Dziwne imię ciekawe co znaczy w twoim języku? - zapytał z przekąsem. W sumie nie miało to znaczenia do póki mieli sprawdzić co mieli sprawdzić.

- Mów na niego po prostu Set. - wtrąciła się. Miała dużo lepszy humor niż jeszcze chwilę temu.

- Miło. - odpowiedział. - A dziennik? Było coś ciekawego czy smakołyki zostawiła w tym Lwie. - Zaśmiał się gardłowo ze swojego żartu.

- Porozmawiamy o tym jutro w drodze - odparła Reeva stanowczym tonem dając do zrozumienia, że na dziś chcą już zostać sami.

Chwilę ciszy przerwało charakterystyczne burczenie. Tehanu pomasował się po brzuchu.
- No sprawy zawodowe wzywają. Spotkajmy się tu przed południem.
Wstał i tak jak przyszedł tak zawiną się w stronę kontuaru. Podszedł do barmana.
- Kolację i grzańca a na wcześnie rano śniadanie. Na jutro bym tez zamówił rację, na kilka dni. Dajmy na to na cztery. Mocno przyprawione. Tak żeby smakowało jak domowe lub świeżo zrobione po podgrzaniu. - Zostawił zapłatę na barze i ruszył do wolnego stolika. Tej dwójce nie chciało się gadać, a kotowaty nie miał w zwyczaju integrować się na siłę.

Stary Bosco zapisał sobie co zażyczył sobie Tehanu dokładnym, starannym pismem i podał tak sporządzoną ulotkę do kuchni gdzie przy garnkach pracowała jego żona. Do samego kotoczłeka, gdy ten już zajął miejsce, po chwili przyszła hobbitka z tacą, a na niej kozi udziec i duży kufel grzanego piwa.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline