Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2015, 14:48   #5
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Jedynie zmarszczyła lekko brwi, widząc wątpiące spojrzenie wójta. Mogła się tego spodziewać, w końcu kobiety wdług mężczyzn nadawały się tylko do garów i rodzenia dzieci i żadna, absolutnie żadna, nie mogła próbować żyć w sposób inny, niż narzucony głupią tradycją. Taki mieli klimat, jednak ona nie zamierzała ulegać stereotypom. Zresztą, inaczej by gadali, gdyby zobaczyli, że jej łuk to nie jest tylko dodatek do garderoby. Nie miała zamiaru dać im tej satysfakcji. Przelotnie zerknęła na olbrzyma o wielkich niczym bochny chleba mięśniach, który również zainteresowany był tą robotą - wyglądał na nieco nieokrzesanego, ale z pewnością mógł się przydać przy takim zleceniu, zwłaszcza, że widać po nim było, że z walką jest za pan brat.

Kończąc posiłek, słuchała Johima z zaciekawieniem, analizując jego słowa. Moczary i duch wiedźmy, las i zaszyty w nim człowiek-bestia a na koniec nawiedzone przez demona kopalnie. Sama z wioski była i wiedziała, że ludziska wszędzie zabobonami żyją, jednak w każdym zabobonie jakieś ziarno prawdy tkwiło. Jak sam wójt stwierdził, droga do księżniczki do prostych nie będzie należeć, ale przecież jakoś trzeba się było zapisać w pieśniach skaldów, prawda? Poza tym, gdyby chciała stoickiego i sielskiego życia, to by uprawiała zioła z matką w Dutendorf, albo co chwilę z nowym zwierzem na ramieniu wracała z ojcem z polowań. Tutejsze zlecenie było wyzwaniem i chciała się sprawdzić. A że żadna z dróg łatwa nie była, rzekła znad talerza.
- Mi zupełnie obojętne, którędy pojedziemy. W naturze czuję się, jakbym była u siebie, nawet, jeśli to jakieś przeklęte mokradła, góry czy inne lasy. - Miała nadzieję, że jej głos brzmiał dobitnie i przekonująco. W oczach kilku zebranych wokół widziała wciąż tę nutkę dezaprobaty.
- Do garów, babo! - Krzyknął ktoś ze zbiorowiska, ale Orla nawet nie zareagowała na tę zaczepkę.
Zerknęła za to na umięśnionego mężczyznę o surowej twarzy i skierowała do niego swe słowa.
- Widać, woju, żeś z niejednego pieca chleb jadł... którędy byś poprowadził? Jeśliś wciąż gotowy na tę wyprawę, wiedz, że masz mój łuk i moje zdolności. - Odłożyła talerz na stół i założyła ręce pod piersiami, wyczekując na rozwój sytuacji. Omiotła wzrokiem całą salę, nie pochylając wzroku przed żadnym z męskich, wątpiących spojrzeń.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline