Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2015, 14:57   #421
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Rozkminy o domkorobieniu praca zbiorcza Muszkieterów :)

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



- Dość! Przestańcie stroszyć sierść i piórka! Nie zebraliśmy się tu by się żreć między sobą a macie we dwoje jakies sprawy do obgadnia to jazda na zewnątrz ale jak wrócicie spokój ma być! - wszedł pomiędzy Marcusa a Cas odpowiednio wskazując przy sierści i piórkach na futrzaka i pierzaka. Był zirytowany tym ciurkającym się konfliktem. Mieli coś do siebie najwyraźniej czy ku sobie to niech sobie dadzą po gębach albo uderzą w ślimaka i wrócą z unormowanym poziomem stresu i hormonów a nie minują całą atmosferę dookoła.

- Bill a ty siedź spokojnie bo jak łazisz Steve nie może podziałać swojego. Trochę współpracy dobra? Steve próbuje ci pomóc. Wysłałem sms do Angie. Może ona coś poradzi na te twoje rany. - rzekł już spokojniejszym tonem. Ale jak stukał tego sms był i tak zdziwiony, że Bill okazał tyle zdrowego rozsądku i opanowania i było to całkiem pozytywne zaskoczenie.

- Do Chris'a nie ma co dzwonić. Przemienił się i zgubił telefon. Póki nie poda nowego nie mamy z nim kontaktu. Ale on ma numer przynajmniej do Steve'a bo mu podał. A generalnie też mu powiedział o spotkaniu tutaj. Cóż... Sami widzidzie poziom jego zaangażowania, lojalności i chęci współpracy w tą sprawę... - wymownym gestem wskazał na jedno z pustych krzeseł na którym mógłby siedzieć kotołak gdyby tu był. W głosie wciąż słychać było irytację tak jak i gdy się w końcu odezwał na początku ale i wlał się wyraźnie spora dawka niechęci.

- Szczerze mówiąc nie wiem czy możemy na niego liczyć. Na pewno ma superważne sprawy do załatwienia. I nie wygląda mi by miał je prędko załatwić. A jedną ze spraw jest wydębienie od Adriana L4 na udział w tej spawie i to od początku naszej grupy. Więc jak dla mnie nie możemy jego udziału traktować na serio bo da dyla gdy tylko się nadazy okazja. - wciąż mówił oschle i nieprzyjemnie a przy końcówce wskazał palcem na Marcusa jakby potwierdział jego zdanie o kotołaku.

- Poza tym koleś jest jakiś zryty. Po prostu zryty. No kurwa mamy kocioł w pączkodajni, powineli nam Steve'a ja pędze do środka by go odnić a on co? Nic kurwa! - warknął rozeźlonym tonem gdy przypomniał sobie ostatnia akcję. - Ale chuj, nie każdy nadaje się do takich numerów. Darowałbym. Nie nadaje się trudno, widać ma inne talenta a tekie rzeczy nie są dla niego. No ale kurwa drzeć mi się potem w twarz, że to my mu coś zawdzięczamy?! - rozłożył w złości swoje wielkie łapy i powiódł wkurzono - zdezrientowanym spojrzeniem po zebranych z ogólną miną "WTF?!".

- Jakoś utorował mi droge do Steve'a przez pączkodajnie? Nie. Zasłonił mnie albo Steve'a własną piersią przed technokratą i jego fomorskim osiłkiem? Nie. Wyjebał dziurę w ścianie byśmy mogli zwiać? Nie. Podjechał po nas po akcji własnym samochodem by nas zgarnąć i wywieźć na bezpieczną odległość? Nie. Zatarł potem slady by nie było, ze tam byliśmy w ogóle? Nie. A może dał nam spodnie byśmy z siuśkami na wierzchu po miescie nie latali i ćwierćdolarówkę by zadzwonić do swoich? No kurwa też nie. I jeszcze mu na deser dał całe info cośmy się nałazili od początku tej sprawy a kurwa tam gnojka też z nami nie było i zgadnijcie co nam dał w zamian Chris? No kurwa na pewni nie było tam nic z "dziękuję" w roli głównej a w zamian jakieś kurwa zjebane pretensje i fochy w ogóle to, że nam łachę robi, że się z nami buja! I jeszcze kurwa się gnój wydarł, że ja jestem szpiegiem technokratów i chcę go upierrdolić! Co za debil! Jak chcę kogos ujebac to go kurwa znajduję mu kurwa upierdalam łeb przy samej dupie! Więc chuj mu w dupę z taką współpracą nie spierdala na inna kuwetkę... - zakończył swój nasycony wściekłością i złością wywodorelacje z ostatniej wspólnej akcji z wspomnianym bastetem i jej reperkusji potem po drodze i na drodze.

- I jeszcze kretyn groził, że KITT'owi drzwi wyrwie. Przy mnie... - wyburczał na koniec jedną z ostatnich przewin kotołaka.

Pochodził chwilę po pokoju ale, że on był duży a pokój nie koniecznie szybko poczuł się jak wilk w klatce i go to irytowało a nie uspakajało więc usiadł na krześle by trochę ochłonąć.

- Taa... Olać go. Można go wysłać gdzieś na miasto... Niech pokręci się wokół starego Szczeniaka albo zobaczy o co chodzi z Marvem i Trishą ale niech mi się lepiej nie pęta pod kończynami bo może mi się która na niego opsknąć... A poza tym nie można na niego liczyć więc trzeba mu dac coś co nie zawali głównej sprawy z tymi korpami jak mu coś znowu odwali. - rzucił już spokojniej próbując znaleźć jakieś wyjście z sytuacji względem kłopotwórczego basteta.

- Noo... A ten... Co do tych korpów... Pogadaliśmy trochę po drodze... - wskazał na Steve'a opatrującego Bill'a i ręką gdzieś za siebie na drzwi jak zazwyczaj gdy chodziło mu o KITT' na zewnątrz. - Mamy parę opcji na początek. Mysleliśmy o podpięciu się pod kamery miejskie na zewnątrz. Jakby się udało mielibyśmy podgląd na zewnątrz budynku. Dałoby nam to jakiś stały rytm i kto i jak i kiedy wchodzi i wychodzi. - zaczął omawiać wstępne założenia planu infiltracji budynku jakie zrobiła po drodze brygada KITT'a od czasu rozstania się z wnerwiajacym kotołakiem.

- Myślelismy też o zdobyciu planów budynku. Jak nie od architekta to w urzędzie miasta powinien być projekt. W końcu to budowla publiczna to pewnie jakiś ślad został. - rzucił nastepnym omawianym po drodze pomysłem.

- Gadaliśmy z Angie na złomowisku. Musieliśmy naprawić KITT'a po akcji. I ona mówi, że jak tamci mają zasejwowaną jakąś drogę ewakuacji przez kanały czy coś takiego to ona powinna raczej móc to odnaleźć. Jakby się udało mielibyśmy wejściówkę do wnętrza budynku. - siedział tak, że opierał swoje wielkie ramiona na oparciu krzesła i teraz wysunął jedną łapę i pokręcił nią dając znać, że to na razie plan a nie pewna informacja. W końcu dopiero o tym gadali dość pobieżnie bo trzeba było po naprawie KITT'a i wzięciu apteczkowych narzędzi Steve'a przyjechać w te pędy tutaj.

- Właściwie nawet moglibyśmy zaparkować KITT'a pod budynkiem. Jakby pająk albo inne cholerstwo przybywał tam na karmienie czy inne posyłki to KITT by pewnie się zoriencił. Ja mógłbym się przejść jako ktośtam tu czy tam i sprawdzić czy nie kręcą się tam jakieś nadnaturale. Ale pewnie nie po całym budynku więc jakoś trzeba by mieć konkretny adres. - wskazał sam na siebie podkreślając, że akurat niestety dość wyróżnia się z tłumu i raczej jakby drugi raz się szwendał w tej samej osoboscenie to nawet zabiegane korposzczury mogłyby go skojarzyć.

- Jest jeszcze pomysł ze zrobieniem bryki. Brykę powinno dać się zrobić dużo łatwiej niż domek. Ale już dość zaawansowany etap bo trzeba by mieć konkretną twarz która może coś wiedzieć o młodych albo może jakby ich przewozili nawet. - zakończył przedstawiać najważniejsze punkty o jakich gadali na złomowisku i po drodze. Miał nadzieję, że reszta też sypnie jakimś cwaniackim pomysłem. W sumie niezbyt orientował się w ich zasobach i możliwościach a wyglądało na to, że trzeba będzie zmobilizować co się da na taką akcję.

- A co do wizyty do Adriana... Trzeba tam pójść ale na mój gust pójść z konkretem. Co mu powiemy w tej chwili? Że chcemy zrobić korpowy domek? No pewnie powie, że róbcie i się rozjedziemy. Niee... Tak to niewiele załatwimy. To jest na móje oko konkretny facet i trzeba do niego przyjść z konkretem. Na przykład, żeby odwołał Chrisa bo i on nie chce i my go nie chcemy. Albo, że do zrobienia domku byłoby nam przydatne to i to. A co nam będzie potrzebne to będziemy wiedzieć jak zedytujemy plan. Ale na razie faktycznie jedna osoba mogłaby się bujnąć i poopowiadać mu co w trawie piszczy na mieście. Przy okazji można pogadać z Adą i innymi ciotkami Laury. I nie chce do tego zadania Chrisa bo ani mu nie ufam, że nam przekaże co się wywie ani nie wiadomo czy w ogóle coś w tej sprawie zrobi. Właściwie wasza trójka mogłaby się tym zajać. My spróbowalibyśmy ogarnąć wstępnie ten budynek. Chyba, że macie inne pomysły to nawijajcie. My się spieszyliśmy i na pewno żeśmy coś przeoczyli. - skończył mówić swoje i sięgnął po butelkę soku jaki przyniósł ze sobą i do tej pory mętlołił w łapach biedną butelkę przez co teraz plastik wyglądał jakby był wielorazowego użytku albo po tygodniu obtłukiwania się w zagraconym bagażniku.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline