Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-11-2015, 14:57   #421
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Rozkminy o domkorobieniu praca zbiorcza Muszkieterów :)

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



- Dość! Przestańcie stroszyć sierść i piórka! Nie zebraliśmy się tu by się żreć między sobą a macie we dwoje jakies sprawy do obgadnia to jazda na zewnątrz ale jak wrócicie spokój ma być! - wszedł pomiędzy Marcusa a Cas odpowiednio wskazując przy sierści i piórkach na futrzaka i pierzaka. Był zirytowany tym ciurkającym się konfliktem. Mieli coś do siebie najwyraźniej czy ku sobie to niech sobie dadzą po gębach albo uderzą w ślimaka i wrócą z unormowanym poziomem stresu i hormonów a nie minują całą atmosferę dookoła.

- Bill a ty siedź spokojnie bo jak łazisz Steve nie może podziałać swojego. Trochę współpracy dobra? Steve próbuje ci pomóc. Wysłałem sms do Angie. Może ona coś poradzi na te twoje rany. - rzekł już spokojniejszym tonem. Ale jak stukał tego sms był i tak zdziwiony, że Bill okazał tyle zdrowego rozsądku i opanowania i było to całkiem pozytywne zaskoczenie.

- Do Chris'a nie ma co dzwonić. Przemienił się i zgubił telefon. Póki nie poda nowego nie mamy z nim kontaktu. Ale on ma numer przynajmniej do Steve'a bo mu podał. A generalnie też mu powiedział o spotkaniu tutaj. Cóż... Sami widzidzie poziom jego zaangażowania, lojalności i chęci współpracy w tą sprawę... - wymownym gestem wskazał na jedno z pustych krzeseł na którym mógłby siedzieć kotołak gdyby tu był. W głosie wciąż słychać było irytację tak jak i gdy się w końcu odezwał na początku ale i wlał się wyraźnie spora dawka niechęci.

- Szczerze mówiąc nie wiem czy możemy na niego liczyć. Na pewno ma superważne sprawy do załatwienia. I nie wygląda mi by miał je prędko załatwić. A jedną ze spraw jest wydębienie od Adriana L4 na udział w tej spawie i to od początku naszej grupy. Więc jak dla mnie nie możemy jego udziału traktować na serio bo da dyla gdy tylko się nadazy okazja. - wciąż mówił oschle i nieprzyjemnie a przy końcówce wskazał palcem na Marcusa jakby potwierdział jego zdanie o kotołaku.

- Poza tym koleś jest jakiś zryty. Po prostu zryty. No kurwa mamy kocioł w pączkodajni, powineli nam Steve'a ja pędze do środka by go odnić a on co? Nic kurwa! - warknął rozeźlonym tonem gdy przypomniał sobie ostatnia akcję. - Ale chuj, nie każdy nadaje się do takich numerów. Darowałbym. Nie nadaje się trudno, widać ma inne talenta a tekie rzeczy nie są dla niego. No ale kurwa drzeć mi się potem w twarz, że to my mu coś zawdzięczamy?! - rozłożył w złości swoje wielkie łapy i powiódł wkurzono - zdezrientowanym spojrzeniem po zebranych z ogólną miną "WTF?!".

- Jakoś utorował mi droge do Steve'a przez pączkodajnie? Nie. Zasłonił mnie albo Steve'a własną piersią przed technokratą i jego fomorskim osiłkiem? Nie. Wyjebał dziurę w ścianie byśmy mogli zwiać? Nie. Podjechał po nas po akcji własnym samochodem by nas zgarnąć i wywieźć na bezpieczną odległość? Nie. Zatarł potem slady by nie było, ze tam byliśmy w ogóle? Nie. A może dał nam spodnie byśmy z siuśkami na wierzchu po miescie nie latali i ćwierćdolarówkę by zadzwonić do swoich? No kurwa też nie. I jeszcze mu na deser dał całe info cośmy się nałazili od początku tej sprawy a kurwa tam gnojka też z nami nie było i zgadnijcie co nam dał w zamian Chris? No kurwa na pewni nie było tam nic z "dziękuję" w roli głównej a w zamian jakieś kurwa zjebane pretensje i fochy w ogóle to, że nam łachę robi, że się z nami buja! I jeszcze kurwa się gnój wydarł, że ja jestem szpiegiem technokratów i chcę go upierrdolić! Co za debil! Jak chcę kogos ujebac to go kurwa znajduję mu kurwa upierdalam łeb przy samej dupie! Więc chuj mu w dupę z taką współpracą nie spierdala na inna kuwetkę... - zakończył swój nasycony wściekłością i złością wywodorelacje z ostatniej wspólnej akcji z wspomnianym bastetem i jej reperkusji potem po drodze i na drodze.

- I jeszcze kretyn groził, że KITT'owi drzwi wyrwie. Przy mnie... - wyburczał na koniec jedną z ostatnich przewin kotołaka.

Pochodził chwilę po pokoju ale, że on był duży a pokój nie koniecznie szybko poczuł się jak wilk w klatce i go to irytowało a nie uspakajało więc usiadł na krześle by trochę ochłonąć.

- Taa... Olać go. Można go wysłać gdzieś na miasto... Niech pokręci się wokół starego Szczeniaka albo zobaczy o co chodzi z Marvem i Trishą ale niech mi się lepiej nie pęta pod kończynami bo może mi się która na niego opsknąć... A poza tym nie można na niego liczyć więc trzeba mu dac coś co nie zawali głównej sprawy z tymi korpami jak mu coś znowu odwali. - rzucił już spokojniej próbując znaleźć jakieś wyjście z sytuacji względem kłopotwórczego basteta.

- Noo... A ten... Co do tych korpów... Pogadaliśmy trochę po drodze... - wskazał na Steve'a opatrującego Bill'a i ręką gdzieś za siebie na drzwi jak zazwyczaj gdy chodziło mu o KITT' na zewnątrz. - Mamy parę opcji na początek. Mysleliśmy o podpięciu się pod kamery miejskie na zewnątrz. Jakby się udało mielibyśmy podgląd na zewnątrz budynku. Dałoby nam to jakiś stały rytm i kto i jak i kiedy wchodzi i wychodzi. - zaczął omawiać wstępne założenia planu infiltracji budynku jakie zrobiła po drodze brygada KITT'a od czasu rozstania się z wnerwiajacym kotołakiem.

- Myślelismy też o zdobyciu planów budynku. Jak nie od architekta to w urzędzie miasta powinien być projekt. W końcu to budowla publiczna to pewnie jakiś ślad został. - rzucił nastepnym omawianym po drodze pomysłem.

- Gadaliśmy z Angie na złomowisku. Musieliśmy naprawić KITT'a po akcji. I ona mówi, że jak tamci mają zasejwowaną jakąś drogę ewakuacji przez kanały czy coś takiego to ona powinna raczej móc to odnaleźć. Jakby się udało mielibyśmy wejściówkę do wnętrza budynku. - siedział tak, że opierał swoje wielkie ramiona na oparciu krzesła i teraz wysunął jedną łapę i pokręcił nią dając znać, że to na razie plan a nie pewna informacja. W końcu dopiero o tym gadali dość pobieżnie bo trzeba było po naprawie KITT'a i wzięciu apteczkowych narzędzi Steve'a przyjechać w te pędy tutaj.

- Właściwie nawet moglibyśmy zaparkować KITT'a pod budynkiem. Jakby pająk albo inne cholerstwo przybywał tam na karmienie czy inne posyłki to KITT by pewnie się zoriencił. Ja mógłbym się przejść jako ktośtam tu czy tam i sprawdzić czy nie kręcą się tam jakieś nadnaturale. Ale pewnie nie po całym budynku więc jakoś trzeba by mieć konkretny adres. - wskazał sam na siebie podkreślając, że akurat niestety dość wyróżnia się z tłumu i raczej jakby drugi raz się szwendał w tej samej osoboscenie to nawet zabiegane korposzczury mogłyby go skojarzyć.

- Jest jeszcze pomysł ze zrobieniem bryki. Brykę powinno dać się zrobić dużo łatwiej niż domek. Ale już dość zaawansowany etap bo trzeba by mieć konkretną twarz która może coś wiedzieć o młodych albo może jakby ich przewozili nawet. - zakończył przedstawiać najważniejsze punkty o jakich gadali na złomowisku i po drodze. Miał nadzieję, że reszta też sypnie jakimś cwaniackim pomysłem. W sumie niezbyt orientował się w ich zasobach i możliwościach a wyglądało na to, że trzeba będzie zmobilizować co się da na taką akcję.

- A co do wizyty do Adriana... Trzeba tam pójść ale na mój gust pójść z konkretem. Co mu powiemy w tej chwili? Że chcemy zrobić korpowy domek? No pewnie powie, że róbcie i się rozjedziemy. Niee... Tak to niewiele załatwimy. To jest na móje oko konkretny facet i trzeba do niego przyjść z konkretem. Na przykład, żeby odwołał Chrisa bo i on nie chce i my go nie chcemy. Albo, że do zrobienia domku byłoby nam przydatne to i to. A co nam będzie potrzebne to będziemy wiedzieć jak zedytujemy plan. Ale na razie faktycznie jedna osoba mogłaby się bujnąć i poopowiadać mu co w trawie piszczy na mieście. Przy okazji można pogadać z Adą i innymi ciotkami Laury. I nie chce do tego zadania Chrisa bo ani mu nie ufam, że nam przekaże co się wywie ani nie wiadomo czy w ogóle coś w tej sprawie zrobi. Właściwie wasza trójka mogłaby się tym zajać. My spróbowalibyśmy ogarnąć wstępnie ten budynek. Chyba, że macie inne pomysły to nawijajcie. My się spieszyliśmy i na pewno żeśmy coś przeoczyli. - skończył mówić swoje i sięgnął po butelkę soku jaki przyniósł ze sobą i do tej pory mętlołił w łapach biedną butelkę przez co teraz plastik wyglądał jakby był wielorazowego użytku albo po tygodniu obtłukiwania się w zagraconym bagażniku.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-11-2015, 18:24   #422
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Wkurzona i zaspana Cas odsunęła koc słusząc monolog Jaya:
- Ja pierdolę! - wrzasnęła zaciskając piąstki - Serio? Serio? Na mnie wrzeszczysz a sam co? Rzygam tym całym hate speachem. - zamachała rączkami z przerażoną minką - Broń Heliosie, żeby wam wszystkim czym się przypadkiem nie narazić, bo normalnie od razu Wyprawa Krzyżowa się robi. Same chodzące ideały i przykłady świecące na złoto! Wiecie, że oprócz Adrianka i jego Rozjemców istnieje coś takiego jak życie? Normalne sprawy? Szkoła, rodzina i inne tego typu bzdety? I te gadki jak na szkolnym apelu o zaufaniu sraniu. Jestem w zespole od ilu? 48 godzin? I głowny temat to jaki kotołak jest zły i niedobry. No ile można?

- Jay z łaski swojej chcesz gadać z Adrianem na temat wywalenia Chrisa to gadaj. Ale nie w moim imieniu, nie żadne my. Wy!
Jak już tak szczerze gadamy to wiesz co? Czemu ja mam ufać Tobie, Wypłoszowi i tej trzeciej, co? Wymieniliśmy dwa zdania, a teraz też się chcesz oddzielać od reszty. Nie dostrzegasz w tym ironii?
- zmierzyła Godzillę wściekłym spojrzeniem.

Odetchnęła głeboko:
- Wszyscy się zgadzamy co dalej. Zdać raport Adrianowi, pogadać z Furiami, dalej rozkminiać i zbierać dalsze info, żeby powiązać dla Adriana wszystkie sznurki.

- Ja idę spać, bo nie spałam niewiadomo ile. - fuknęła i nakryła się kocem po czubek głowy - Jeżeli nie ma żadnych kontaktów do niego, to może on dojedzie w między czasie.
 
corax jest offline  
Stary 20-11-2015, 19:09   #423
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Mięśnie w końu odpuściły sobie napinanie. Całe zmęczenie po nie przespanej nocy, wrażeniach no i kłótniach dało o sobie znać w tej chwili.
- Wiecie co? Nie wiem jak wy ale ja to padam na pysk, zdrzemnę się. Pogadajmy jak wszyscy ochłoniemy i odpoczniemy, bo to nie ma sensu. - rzeczywiście, widać było po Marcusie że ledwie stoi na nogach.
Zajął fotel i pół siedząc, pół leżąc momentalnie zasnął.
 
Raist2 jest offline  
Stary 20-11-2015, 19:30   #424
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Ja tam nie mam z Chrisem Beefu i zgadzam się z Cassey że jeżeli nie znaleźliście na niego jakiś haków po za "ja go nie lubię" to nie dołączę się do twojego pomysłu żeby go wywalać. Jakbyście byli mortalami to bym powiedział żebyście zrobili solówę ale nie chcę żeby Jay rozerwał kota- Stwierdził Bill.

- A do Szefa trzeba iść bo mamy cholernie dużo ważnych info stary! Naszą misją było rozpoznanie kto porwał młodych. Już wiemy, do tego dochodzi info o pająku i zmorze w instytucje. To wszystko ważne ja na serio podziwiam co we czwórkę potrafcie załatwić ale jeżeli mamy pod nosem Żmijowatego maga który rzuca do walki Fermorami to trzeba nam kurwa zjednoczyć wszystkich w mieście do epickiej walki jak z eposu a nie rzucać się na nich naszą grupką!

- Co do kotka, ty nie widziałeś jak się prowadzi gang ? Szefowie takich grup są jeszcze bardziej jebnięci niż reszta nadnaturali i na każdym kroku szczają na każde drzewo i domagają się szacunku. Szara ma tak samo a skoro Adrian go przydzielił ma zostać i koniec ja Alfie nie zamierzam się sprzeciwiać i tobie też nie radzę Jay bo równy chłop jesteś i cię polubiłem. Nie wiem jak to jest u Mykoli ale u nas słowo szefa jest prawem jak ktoś mówi nie to są kłopoty

- Chciałbym żeby Chris opowiedział o pączkodajni ze swojego punktu widzenia jeżeli skrewił to dołączę się do skargi

Po wysłuchaniu odpowiedzi Godzilii i skończeniu cerowania też się jeszcze trochę zdrzemnie.
 
Brilchan jest offline  
Stary 20-11-2015, 21:55   #425
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



- Łatwo ci bagatelizować sprawę, mojego zdania o tym padalcu bo nie ty miałaś z nim przeboje ani teraz ani wcześniej Cas. - rzekł cierpkim tonem mokol na wybuch kruczycy. Mierzył ją chwilę wzrokiem siedząc na swoim krześle i przypatrywał jej się badawczo. - Widocznie osobiście musisz się przekonać jaki on jest. - mruknął w końcu pociągając łyka ze swojej zmaltretowanej butelki. Szkoda. Najwyraźniej natłumaczył się na darmo i to, że ktoś roluje cię na akcji i zostawia a potem jeszcze czuje się niedoceniany i pokrzywdzony do niej przynajmniej nie trafiło. Widać musiała sama to przeżyć by się przekonać.

- I jaki główny temat to ten sierściuch? Przyjechaliśmy bo Marcus do nas dzwonił i chcieliśmy pomóc z Bill'em by choć trochę go pozszywać. - tu wskazał dłonią wciąż trzymającą butelkę na Steve'a który wciąż dratewkował wilkołaka. - Widziałem, że dzwonisz do sierściucha to cię poinformowałem jak to sprawa stoi z jego telefonem na który dzwonisz. A resztę zrelacjonowałem z tego co się działo w pączkodajni i tuż po. Byście wiedzieli z kim podobno pracujemy nad tą sprawą. By nie było zatajania, otwarte karty, zaufanie i takie tam. Jak to w stadzie. - wykonał nieokreślony gest machnięcia i znów pociągnął łyka ze swojej plastikowej butelki. Miała idiotyczną pretensję, że powiedział co sądzi o niby koledze ze stada. Pewnie jakby nie powiedział a by wyszło też by mała pretensje.

- A co do gadania z Adrianem o Chrisie chyba się nie rozumiemy. Jeśli będę miał okazję to pogadam z Adrianem. Ale jeśli nie i a przykład padłoby na kogoś z was to myślę, że powinniście o tym wspomnieć. Dla dobra naszej grupy jako całości. Bo koleś jest problemotwórczy od początku tej sprawy. Mamy naszą grupę, mamy sprawę i mamy problem. Adrian może pomóc nam go rozwiązać przesyłając go do czego innego. Poza tym możecie się sami sierściucha spytać albo Steve'a czy KITT'a. Sam przy każdej okazji krzyczy, że nie chce pracować z nami nawet jako szef grupy co mu propnował podobno Adrian. No to jak nie chce to co mamy go zmuszać? Niech spada. - wzruszył ramionami i omiótł spojrzeniem ściany budynku. Były momenty takie jak ten, gdzie wszyscy albo większość grupy mogła się zebrać razem. Była nawet szansa, że mogą razem stawić się u szefa albo i sam ich wezwie. Ale do cholery nawet nadnaturale mieli swoje ograniczenia. Mogło się zdarzyć, że zwyczajnie jego samego a może i nikogo z Muszkieterów nie będzie na takim spotkaniu poza młodymi. I wówczas co? Nie przekażą prolemu dla szefa? To co jak się Muszkieterzy dowiedzą o czymś też mają to skitrać dla siebie? Boją się powiedzieć co trzeba Adrianowi czy jak?

- I słuchaj pełnym zdaniem co do ciebie mówię. Ja chętnie bym się pozbył tego krętacza i padalca z naszego składu. Ale jeśli to niemożliwe możemy go odesłać po innych tropach jakie mamy a jest ich całkiem sporo od początku sprawy. Więc oficjalnie będzie w Rozjemcach ale nie będzie się pętał pod nogami. - skwitował swój wniosek. Nie był pewny czy była zbyt zmęczona czy wkurzona by dostrzec detale o jakich wspominał. Chyba, że decyzję, że jest na ogólne rozwrzeszczane babsko - małolackie "Nie i chuj!" już podjęła i w sumie wówczas gadał na darmo. Ale może nie no to póki była nadzieja to próbował coś zdziałać.

- I to nie jest "ta trzecia" tylko Angie. Wspomniałem już jej imię. - wskazał ją palcem wciąż trzymając butelkę i głos mu na moment stwardniał. - Wpadła w zasadzkę w umbrze. Dlatego jeszcze jej tu nie ma. Jest cała ale musi się ogarnąć. - doprecyzował dane o "tej niby której czemu mają ufać". I o kimś z Muszkieterów do cholery! A jak już się ogarnie to pierwsze co zrobi to wpadnie podleczyć Bill'a tak samo jak oni wpadli by Wypłosz mógł go pozszywać chociaż.

- A czemu masz nam ufać? - spytał i powoli podniósł się i wolna reką odstawił krzesło choć wciąż pozostał w rozkroku. - Może dlatego, że gramy z tobą i resztą w otwarte karty? Złapaliście kogoś z nas na jakiejś ściemie? - spojrzał na Marcusa który się mościł w fotelu do spańska. - Wyrolowaliśmy kogoś z was? - przeniósł spojrzenie na Bill'a. - Zostawiliśmy kogoś z was na akcji jak ten gnojek nas? - wrócił z powrotem spojrzeniem na Marcusa. - No słucham jak ktoś ma do nas jakieś wąty czy pretensje to jest dobra okazja sobie to wyjaśnić. - powiódł spojrzeniem po kolei po całej trójce na chwilę zatrzymując się na każdej twarzy.

- Więc jeśli nikt nic do nas nie ma to chyba tak całkiem trefni nie jesteśmy. A zaufanie to dla mnie granie w otwarte karty. Tak jak ja to robie teraz. Mówię wam jak było w Starbucks'ie i mówię wam co sądzę o Chrisie. Mówię też czego się do tej pory dowiedzieliśmy o naszym wrogu, jakie wyciągnęliśmy wnioski i jakie zamierzamy powziąć kroki. Czyli wszystko co wiemy na tą chwilę. Mówię to bo wam ufam na tyle by to wam powiedzieć. Dla mnie wszyscy jesteście w porządku. I wedle tych samych kryteriów Chris nie. - rozłożył swoje szerokie ramiona i na chwilę odwrócił się do nich plecami podszedł do okna. Oparl się o nie zgiętym ramieniem, złożył dłoń w pięść i na zasłonił nią usta. Nie kumał o co jej chodziło. Albo serio było zmeczona albo stres ją zżerał by wyskakiwać z takimi oskarżeniami o brak zaufania. Wkurwiające. Przychodzisz, bierzesz pod skrzydła, wprowadzasz w sprawę, pomagasz na ile się da, mówisz o planach zrobienia domku i zamiast jakiś kurwa pomysłów to jakaś bezsensowna, histeryczna gadka, że Muszkieterzy sa trefni a Chris jest superfajny i w ogóle systemiarski dysydent. Wkurwiające.

- I nie, nie dostrzegam ironii w rozdzielaniu się. - oderwał pięść od ust i przemówił ponownie. - Mówię o podziale na grupy, akurat są nas dwie trójki w tej chwili. My w Starbuksie we trójkę daliśmy radę. Wy powinniście raczej dać radę dotrzeć do siedziby Adriana czy Ady. Trójkę to już nie tak łatwo zaskoczyć. Niebezpieczne może się okazać łażenie na solo. Zwłaszcza na akszynach. Steve byłby sam pewnie by go nam powinęli. Ale nie był nawet jak tak mogło wyglądać. Ubezpieczaliśmy go. Jak się podzielimy na inne składy powinno być podobnie. - podsumował swój wniosek. Na solo można było z zaskoka wziąć każdego lub prawie każdego. Ale jeśli nie był na solo to reszta grupy miałaby czas na reakcję. I bez paranoi. Gdyby tamte korpy miały takie laserowe namierzacze gdzie oni są już dawno by ich wyłapali na mieście. Zakładał, że na serio niebezpieczne są numery i akcje na ich terenie jak w tym wieżowcu właśnie albo tej furgonetkarni gdzie przywlekli się za Steve'm. Zresztą przeszli obok niego i Chrisa i też się chyba nie skapneli, że są ze Stevem. A założenie, że przeciwnik we wszystko o wszystkich i czai się za każdym rogiem z lotną brygadą wiec trzeba chorobliwie trzymać się razem skutecznie by sparaliżowało czy ograniczyło ich działania nawet bez ich realnego udziału czy akcji tych ich moronów, fomorów i innych takich sztuczniaków.

- A to co Bill mówi ma sporo sensu. - wskazał brodą na leżącego wilkołaka. - Może faktycznie za bardzo włączył mi się instyknt polowania by iść za tropem i potrzebuję nieco złapania dystansu. Masz rację Bill, o Fomorach i tych korpach trzeba powiedzieć Adrianowi od ręki. Musi wiedzieć co się u niego na podwórku wyrabia. - zgodził się z wnioskiem wilkołaka. - Epicka walka... Taka o której pisano by w sagach? Heh... Podoba mi się... Dobra okazja do porzucania samochodami i demolowania budynków... - uśmiechnął się do wilkołaka. Tak, Godzilla lubiła takie zabawy. Rosła w nim wtedy, ryczała z upojenia destrukcją, że wreszcie spuścił ja ze smyczy samokontroli i upajała swoja potegą.

- Mobilizacja do bitwy to bardzo dobry pomysł Bill. Bo to trochę czasu zajmie. Ale nasza operacja to namierzyć konkretne cele i odbić młodych. To trzeba będzie zrobić raczej przed bitwą i raczej zdecydowanie bardziej dyskretnie. Do bitwy możemy dołączyć jeśli będzie okazja ale jednak nasze zadanie jest nieco inne. - dodał nieco ze smutkiem i nostalgią. Chciał walk i bitwy. Albo szaleńczych wyścigów i pościgów po meście czy polowania. Był zrodzony do takich rzeczy. Taka miał naturę i wówczas bywał naprawdę szczęśliwy. Ale zadanie miał jednak inne. I chciał je wykonać. Poza tym tyle się naszukali i dowiedzieli o tych młodych, ze mimo, iż wcześniej ich nie znał to trochę ich jakby polubił.

- A z sierściuchem to sorry ale zwisa mnie jego gang. Adrian go przydzielił do tego zadania a na pewno wiedział kim jest Chris jak go przydzielał. Tak samo jak wiedział o każdym z nas. My robimy swoje mimo tego co mamy do zrobienia gdzie indziej. I pracujemy nad tą sprawą. A on co do tej pory zdziałał? Poza tym jest właśnie dokładnie jak mówisz Bill. Szef stada każe to szeregowy musi. Mnie Adrian i Carlson każą no to jestem i coś próbuję zdziałać. A bastet to zlewa i łazi swoimi kocimi drogami. Ale dobra i ty i reszta chcecie się przekonać osobiście to pewnie będziecie mieli okazję jeśli Adrian go zostawi z nami. Może ja do biednego sierściuszka nie mam odpowiedniego podejścia jakie wy macie a po tym co dziś nam odwalił na pewno nie mam cierpliwości. - machnął na koniec reką odkleił się od ściany i ruszył sprawdzając coś po kieszeniach. Czekał czy któreś z nich coś powie. - Idę do sklepu po jakąś szamę i takie tam. Chce ktoś coś? - rzekł wrzucając pustą już plastikową butelkę do śmietnika.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-11-2015, 22:38   #426
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
“Chris miałby być nam szefem?” - Dobrze że nim nie został. - mruknął pod nosem na wieść o tym.

- Jayson. Czy ja choć raz poddawałem was w wątpliwość? Ani razu. Nie daliście mi jeszcze powodu żeby tak było. Nie musisz też się bać o dojście do Adriana, tak prostemu zadaniu podołamy na pewno - powiedział z lekkim sarkazmem - ale jednak wolałbym żebyśmy wszyscy do niego poszli, jakby miał jakieś pytania, czy coś, i w ogóle lepiej to wygląda. A, i nie wkładaj mnie do jednego worka z nimi w kwestii Chrisa, ja też mu nie ufam od kąd “odszedł” - zrobił cudzysłów palcami - tym bardziej po tym co nam powiedziałeś. - ułożył się wygodniej na fotelu.
- I nie, dzięki, jadłem zanim przyjechaliście.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 20-11-2015 o 22:49.
Raist2 jest offline  
Stary 20-11-2015, 23:50   #427
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Cas machnęła ręką spod koca.
- Jay, nie mam nic do Ciebie, tak jak nie mam nic do Chrisa. Skończmy temat, bo się ciągnie jak smród po gaciach a ja naprawdę muszę się przespać.

- Jak chcesz jeść to przecież są zakupy i smażyłam jajecznicę i bekon.
 
corax jest offline  
Stary 21-11-2015, 01:07   #428
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Bank of America, Flagler Street
W banku znów się wściekł gdy powiedziano mu, że karty kredytowe będą “za kilka dni”.
wypłacił zatem bardzo mocną ilość gotówki upychając pliki banknotów w bocznych kieszeniach bojówek. Oczywiście w czystych nowych ciuchach, bez ran, siniaków i opuchlizny, bez zakrwawionej mordy - nie poznali w nim łachmaniarza jaki był tu wcześniej. Chris postanowił jednak się zemścić i jakiejś paniusi w szykownym stroju czekającej w kolejce do konsultanta bankowego, rzucił na ucho by uważała na swą (na oko) dziesięcioletnią córkę. Bo ochroniarz przy drzwiach cały czas jak ta nie patrzy, łapczywie wślepia się małej w to w co nie powinien. Chris aktualnie notował brak kurtki klubowej i posiłkował się uroczą aparycja wsparta sztucznym, choć wystudiowanym zmieszaniem - która matka nie chwyciła by się tej myśli gdy zasiano ziarno podejrzenia? Wychodząc zupełnie przypadkiem boleśnie stanął ochroniarzowi na nogę, a przepraszając szepnął, że “on tam się nie zna i nie wie co paniusia w zielonym kombinuje, ale jej mała albo szokująco wcześnie zaciążyła albo ma tam coś co przypomina spluwę”.
Nie zastanawiał się czy nie poobserwować z zewnątrz co z tego wyniknie. Śpieszył się, a jak Cattie trafi się jasny dzień to nie będzie musiał długo prosić by wyłuskała mu film z kamer banku z danej godziny.

- Hallo, Stevie? - odezwał się do zestawu słuchawkowego siedząc już na motocyklu. Nie uruchamiał go jeszcze, słuchawki to słuchawki ale Kaszlak to Kaszlak.- Wszystko na razie ogarnąłem, jestem wolny. Gdzie mam podjechać? I chcecie coś z 7eleven? Bo ja po tym poranku to muszę coś chlapnąć.
* * *
Jadąc pod wskazany adres coraz bardziej czuł głód i mocno ucieszył się widząc chińską restaurację nie dalej niż sto metrów od celu trasy. Zatrzymał i wszedł do środka zamawiając żarcie na wynos.
Że się śpieszył, to nie czekając na odbiór zamówienia skoczył do 7eleven naprzeciwko z którego wyszedł bogatszy o dwie paczki papierosów i dwa sześciopaki Budweisera. Niby Wypłosz nie dawał zamówień ale kotołak czułby się głupio jakby wparował z piwem dla siebie nie mając dla innych gdyby wszyscy chcieli. Markus i Bill, Jay - nie jemu nie da bo to buc, ale Wypłosz, Angie, dwoje nowych przysłanych przez Adriana, sam Kotołak... jak nie liczyć = 7, czyli jak nie 6 to 12. Paddy zawsze twierdził, że rozdzielanie sześcioraczków to grzech śmiertelny.

Odebrawszy pudełko z żarciem na wynos podreptał pod wskazany adres.
Trzymając w rękach dwa sześciopaki i chińszczyznę zapukał kolanem i odczekał chwilę.
W dość ekwilibrystyczny sposób nacisnął klamkę i wszedł do środka.
-Nnnnnnno czeeeeeeeeść - rzucił patrząc na ekipę jaka w większości jak widać ucięła sobie drzemkę.
Postawił sześciopaki na stole wyciągając jedną puszkę.
Usiadł na parapecie otwierając ją przy czym spieniony napój ochlapał mu pianą lekko koszulkę która dawała w oczy czarnym nadrukiem „I like Cocks" i dużo mniejszą ccionką "and I hate when my brother steal my t’shirts”.
Zdawał się być pełen dobrego humoru.
- Strzałka Mała. - uśmiechnął się do Cassey. - Jestem Chris.
Wziął do ust pierwszy kęs aromatycznej mieszanki mięsa, sosu i ryżu.
- Fhehtujhtcie se. - Wskazał na piwo mówiąc z pełnymi ustami.
Gdy przełknął dodał:
- A reszta? Angie wciąż lata za swoimi sprawami? I Adrian do naszej samobójczej ekipy nie wysłał dwoje....? - Potoczył wzrokiem po reszcie zatrzymując go na kruczycy co miałoby sugerować, że bynajmniej nie widzi jej podwójnie.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 21-11-2015 o 03:46.
Leoncoeur jest offline  
Stary 21-11-2015, 13:42   #429
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Noo, taką pobudkę lubię a Jacoba niestety już nie poznasz... - Bill jedząc chińszczyznę i popijając piwo streścił Chrisowi co zaszło w Umbrze przy instytucje oraz ustalenia ich narady był naprawdę prostym stworzeniem wystarczało go nakarmić dać okazje do zabawy i nie obrażać a był gotów dać się pokroić za kompana stąd do Kotołaka czuł raczej sympatie.

- Ja tam nie wiem co Godzilla ma do ciebie. Ja tam lubię was obu ty przyjąłeś nas w klubie jako gości i przyjaciół a twoje chłopaki też są miłe pogadałem trochę z nimi i jeden podwiózł mnie do Złomowiska wielkoluda jak był grill KITTowcy też są mili, cool i cacy. Ogólnie mamy robi za stado więc chciałbym żeby już teraz można było atmosferę oczyścić Mógłbyś opowiedzieć co się stało w tej pączkodajni z twojego punktu widzenia ? - Poprosił przyjaznym tonem.
 
Brilchan jest offline  
Stary 21-11-2015, 14:21   #430
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Rozczochrana jak nieboskie stworzonko Cas, wychynęła spod koca. Przetarła piąstkami zaspane oczy i uśmiechnęła się szeroko na widok kotołaka.
"Wiedziałam, że przyjedzie."
Wygrzebała się spod przykrycia i ściągnęła bluzę - zdecydowanie było jej za gorąco. Bransoletki zadźwięczały, gdy kruczyca rozciągała swoje drobne ciało, przeciągając się na całą szaleńczą długość (metr sześćdziesiąt z bardzo niedużym groszkiem) z cichym chrupotaniem stawów.
Podeszła do paka z piwem i zanim ktokolwiek zdążył zareagować, wypiła duszkiem ponad połowę puszki po czym natychmiast dostała.... czkawki.
Słuchając przemowy Billa, podeszła do kotołaka i oparła się poufale o jego kolano. Obserwowała go przekrzywiając głowę z prawa na lewo i czkając radośnie. Od czasu do czasu kiwała potakująco głową zgadzając się z Billem.

- Chris - czkawka - a jak już skończysz o - czkawka - Star- czkawka - bucksie, to będę potrzebowała - czkawka - Twojej pomocy, ok? - uśmiechnęła się szeroko i ponownie czknęła, aż jej całe ciałko podskoczyło w miejscu.
Z niewinną minką brała koteczka pod włos. No bo kto może się oprzeć bezpośredniej prośbie o pomoc? Szczególnie od małego, niewinnego kruczka. A przynajmniej na to liczyła.

- Potrzebuję się dowiedzieć od Ciebie - czkawka - bo Ty jesteś szefem tam wśród -czkawka, jechała mu kocim ego - kotów, nie? To kto to - czkawka - łazi po instytucie Kingstone - czkawka - a może to Ty? - znowu poczęstowała kota uśmiechem, przy okazji sprawdzając czy kotołak nie ma na sobie jakichś fajnych błyszczących cuśków. - To bardzo ważne - czkawka - dodała na zakończenie.
 
corax jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172