Łuczniczka uśmiechnęła się jedynie półgębkiem na uwagę Hurgara, wszak taki olbrzym musiał wiedzieć, co mówi a i bezpodstawnie nie rzucałby dobrego słowa.
- Jestem Orla. Orla Morven z Dutendorf. - Przedstawiła się i zasiadła z mężczyzną do stołu, gdy ten się zwolnił. Posłuchała, co ma do powiedzenia i rzekła. - Też skłaniam się ku lasowi. Jeśli nawet trafimy tam na człowieka-bestię, chyba łatwiej będzie nam coś zaradzić, niż przy walce z duchem, czy demonem. Ponoć na nie trzeba czegoś więcej, niż ostra stal, czy strzały. Z magią nigdy do czynienia jeszcze nie miałam, ale mimo wszystko, jeśli mam wybierać, wolę iść tam, gdzie mam jakieś szanse w walce.
Hurgar sprawiał wrażenie nieokrzesanego barbarzyńcy z Północy, jednak mimo wszystko potrafił sprawić swoją stanowczością, głosem, postawą, że poczuła się w jego towarzystwie po prostu dobrze. I nagle nawet dziwne spojrzenia odnośnie jej uczestnictwa w tym szalonym zadaniu rozpłynęły się gdzieś wśród gości. Orla odwróciła się w stronę Johima i rzekła.
- Ale tę mapę dostaniemy, prawda, panie wójcie? - Posłała mu szeroki, uroczy uśmiech.