Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2015, 23:37   #97
Okaryna
 
Okaryna's Avatar
 
Reputacja: 1 Okaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputację
Whitney sukcesywnie wyparła ostatnie wydarzenia z głowy i miała nadzieję, że nikt nie będzie skory wyciągać tego z powrotem. Praca nad śmiesznym czymś spadła jak z nieba. Teraz już nie musiała nawet udawać, że zdarzenia z gangerami miała głęboko w poważaniu. Ochoczo zabrała się za obczajanie cacuszka.
- No, pokaż co tam masz. Nie wstydź się - mówiła do pudełka z namaszczeniem. Jeśli się okaże, że to coś ciekawego to kto wie? Może nawet nie skasuje tego śmiesznego chłopka za usługę. Swoją drogą osoba zleceniodawcy spłynęła kompletnie na drugi albo i nawet trzeci plan. I lepiej, aby ten się jej tu nie wcinał, bo przejdzie przyspieszony kurs latania. Każdy wie, że czego dotknie się facet to popsuje!
Nawet nieobecność siostry stała się odrobinkę bardziej znośna, kiedy to miała coś do roboty.

Chłopak podał jej radio i czekał przypatrując się co dziewczyna robi z jego zabaweczką. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak jakieś radyjko. Widziała z i charakterystyczną skalę z falami i pokrętło do ich zmieniania, choć antenka była urwana i został tylko kikut, a obudowa była zarysowana w wielu miejscach. Zwłaszcza wokół spawów plastikowej obudowy, zupełnie jakby ktoś próbował nożem czy czymś podobnym je podważyć. Widziała też modne i praktyczne przed wojną wejścia USB i to ze dwa, i jeszcze na karty pamięci i nawet w jednej wciąż była jedna karta.

Przy pomocy narzędzi do tego stworzonych było wręcz dziecinnie proste odkręcenie śrubek utrzymujących cacuszko w całości. Wewnątrz zaś ukazało się wnętrze którego można by się spodziewać. Minimalne urządzonko głośniczka, bateria niewiele większa niż w przedwojennych komórczakach i pewnie stara i do wymiany bo zdechła zupełnie. Bez prądu to i Edison nie pojedzie więc mogła sprawdzać “na sucho” stan radyjka, ale pewność by miała po podłączeniu do jakiegoś źródła zasilania. Jednak w pobliżu o ile karawaniarze nie mieli czegoś skitranego jedynym źródłem był motocykl tego Szutera. Na pewno by dała radę podłączyć się do akumulatora motocykla chociaż by sprawdzić czy to maleństwo w ogóle działa. Szuter zaś dostał to samo radosne zadanie co jej siostra więc jeszcze był w obozie ale wkrótce powinien ruszyć.

Oczywistym było, że Winchesterówna będzie chciała przetestować radyjko pod zasilaniem.
- Potrzebuję baterii albo innego źródła energii - mruknęła bardziej do siebie niż do chłopka obok. Rozejrzała się po okolicy jakby szukając jakiegoś cudu czy objawienia. A był nim motor tego dziwnego ni to żołnierza ni innego narwańca. Okazja napatoczyła się sama. Szubrawiec, Szumek - czy jak mu tam było miał udać się na zwiad. A jak zwiad to i motoru brać nie będzie. Trzeba by było być idiotą, aby zabierać tak głośną maszynę na coś tak wymagającego ostrożności i ciszy. Wystarczyło tylko poczekać. Nie miała bowiem najmniejszego zamiaru pytać faceta o zgodę na użyczenie motocyklu. Sama go sobie weźmie! A póki co to zajmie sìę jeszcze trochę tym śmiesznym pudełeczkiem. Tak, aby nie zwracać na siebie uwagi.
- Skąd to masz? - zapytała chłopa od radia. Nie do końca miała ochotę na pogawędki, ale pochodzenie urządzenia było dla niej co najmniej intrygujące.

- A co to ma za znaczenie? Działa? Albo będzie? Wiesz co to jest i jak to naprawić? - chłopak był chyba w podobnym do niej wieku i przestawiał jej całą gamę zaufania i ciepłych uczuć tak samo jak ona jemu. W końcu zauważyła, że czwórka wyznaczona przez szefa do sprawdzenia miejscówy na noc zbiera się do odjazdu. A ten strzelec jedzie konno z tą milczącą zazwyczaj Indianką a jej siostra jeszcze nawija z jednym konnych zwiadowców.

- Wygląda mi na małe przenośne radio, działać będzie, ale potrzebuję źródła zasilania, aby być w 100% pewną. Ale spoko, spoko. Nasz dziwaczny pan w dziwnym gorsecie dostarczy nam tyle prądu ile zamarzymy - powiedziała wesoło uśmiechając się drapieżnie - A co do samego radia, to pytam tylko z ciekawości, ale widzę, że gdzieś je prawdopodobnie podwinąłeś - skwitowała jego tajemniczość obserwując z ukosa jak Szumek i jego czerwona przyjaciółeczka odjeżdżają w cholerę.. znaczy na zwiady. Pozbierała radyjko do jakiej takiej kupy i ruszyła bez czajenia się w stronę motocykla. ‘Nadchodzę, piękności!’.

- Ej! Żadne podwinąłeś dobra?! Uważaj sobie… - syknął na nią wyraźnie rozeźlony chłopak. - Leżało sobie to se wziąłem co ma tak leżeć… I tak by ktoś wziął to wziąłem pierwszy… - dodał machając obojętnie ręką. Ruszył jednak za nią. I za swoim radiem.

Doszli do wozu, na którym jak na wystawie, prezentował się zdobyczny motocykl mianowanego zwiadowcy. Przed chwilą paru karawaniarzy pomogło mu wtoczyć mechanicznego rumaka na tą platformę bo jak świetnie wiedziała detroidzka monterka dla pojedynczego człowieka, wniesienie kilkusetkilogramowej maszyny, na prawie metr nad ziemię było bardzo trudnym zadaniem. Ale dzięki temu teraz gdy wskoczyli oboje na wóz ona mogła popracować w trakcie leniwego turkotania się wozu. Woźnica i jego sąsiad wozu za nimi obserwowali ich poczynania i coś rozmawiali ze sobą chyba o nich sądząc po spojrzeniach. Ci którzy jechali na wozie z motorem też ciekawie pozerkiwali od czasu do czasu na to co wyczyniają z mechanicznym pojazdem.

- Właściwie to jak się nazywasz? - spytał stojący obok właściciel radia obserwując jak bliźniaczka grzebie w torbie z narzędziami. Z pomocą narzędzi odkręcenie styków od akumulatora było całkiem proste. Podobnie jak podłączeniu pary kabli z urządzenia do urządzenia. No przynajmniej dla niej była to prościzna ale sądząc po minie chłopaka dla niego niekoniecznie. W końcu kablami popłynął prąd i od razu widziała jak gdzieś z boku zaświeciła się jakaś dioda. Gdy odwróciła radio frontem do siebie i pokręciła gałką po suwadle zakresu fal usłyszeli charakterystyczny trzask eteru. Działało. Tyle, że znalezienie działającej stacji radiowej graniczyło z trudem. Choć radio wyglądało na sprawne. Gdyby gdzieś była stacja nadawcza albo nawet zwykła krótkofalówa można by na nim chociaz odbierać emisje sygnału. Chociaż wiedziała, że gdyby miała czas no i takie radio mogłaby przerobić je na prawdziwą krótkofalówkę. Choć dość nieporęczną no i bez drugiej krótkofali. Z drugiej strony gdyby miała jedną to już jakby w połowie drogi do dwóch. Zawsze bliżej.

Inną sprawą była bateria. Teraz póki radio było podłączone pod źróło zasilania to działało. Ale bateria była do dupy. Widziała od razu, że wylała już dawno i nie było sensu nawet próbować jej reanimować. Nawet gdyby zostawiła radio na ładowanie na całą noc to i tak by nic to nie dało.

- Hej, panienko… - rozmyślania przerwał je głos jakiegoś jeźdźca który zrównał się z wozem - A ten Szuter pozwolił ci grzebać przy tym motorze? - spytał gdy uznał, że zwróciła na niego uwagę. W głosie wyczuwała podejrzliwość pomieszaną z niepewnością.

- Kultura wymaga, aby wpierw się samemu przedstawić zanim się spyta kogoś o imię - mruknęła zajęta swoją robocizną na zadane pytanie - Whitney - odpowiedziała w końcu nawet na chwilę nie odrywając wzroku od radyjka - Działa, ale baterie są śmiertelnie chore na śmierć - dodała po chwili unosząc w końcu wzrok na rozmówce - możemy z tego zrobić krótkofalówkę.. Nie wiem po co, bez drugiej, ale na pewno będzie to dużo bardziej przydatne niż radio, które nie może złapać sygnału radiowego, bo takie już raczej nie istnieją - tokowała będąc w swoim żywiole. Odpięła urządzenie od napięcia akumulatora motocykla i złożyła je do kupy. Usłyszała zawołanie jakiegoś obwiesia i odruchowo spojrzała na właściciela głosu.
- Ten cieć i tak nie zrobi z tego motoru większego użytku więc sama stwierdziłam, że się poczęstuję - odparła wzruszając ramionami. Gdyby była złośliwa to by zostawiła mu poplątane kable, ale nie miała ochoty na wysłuchiwanie późniejszego zrzędzenia więc przywróciła jednoślad do stanu sprzed całej zabawy z prądem. Tamten ciul i tak nie zauważy różnicy. Podała za to chłopakowi złożone elegancko radio kompletnie tracąc zainteresowanie jeźdźcem.

- A no tak, wybacz… Jestem Hugh. - właściciel radyjka wyciągnął rękę by się z nią tradycyjnie przywitać i zdawał się być trochę skonfundowany jej uwagą do jego zachowania.

- Słuchaj mała, nie chcesz tu mieć z nikim problemów to lepiej nie grzeb w nieswoich rzeczach. Nie ruszasz naszych rzeczy i nikt nie rusza twoich rzeczy. Tak to tutaj u nas działa. - jeździec rzucił krótko obserwując jak składa swoje zabawki i chyba czekając aż zsiądzie z wozu. Odwrócił wzrok podobnie jak Hugh, gdyż gdzieś z czoła karawany doszły ich odgłosy jakiejś awantury.

Machnęła ręką na ględzącego faceta i sprawnie spakowała swoje zabawki z powrotem do torby. Spojrzała na dłoń chłopaka i wstając zdjęła, usmarowaną jakimiś olejami i inny chłamem tego typu, rękawice aby odwzajemnić uścisk. Co do drugiego, to nie miała zamiaru wdawać się w rozmowy z jakimiś dziadami. Zeskoczyła sprężyście z wozu i miała zamiar udać się do ‘swojego’, kiedy usłyszała jakieś odgłosy. Odwróciła odruchowo głowę. Aha, posprzeczali się. Tina znowu wkręciła sobie, że zwierzęta coś knują. Wzruszyła tylko ramionami i ruszyła w kierunku jakiegoś niezatłoczonego wozu w celu odpoczęcia od świata.
 
__________________
Once upon a time...

Ostatnio edytowane przez Okaryna : 20-11-2015 o 23:40.
Okaryna jest offline