Kiedy głaz zaczął toczyć się wzdłuż zbocza, świat na chwilę zwolnił. To adrenalina uruchomiła nowe podkłady sił. Jego plan zawiódł, stał teraz w otoczeniu kilkunastu przeciwników, a w oddali znajdowała się reszta plemienia, a głaz wkrótce mógł go odciąć od towarzyszy. Teraz miał tylko sekundy.
Wykonał pół obrót. Ostrze wyciągane z nad głowy zablokowało pierwszy atak. Lewym odbił sztych włócznią i wykorzystał mocą jaką przy tym zyskał momentalnie wykonał pełen obrót w przeciwnym kierunku. Ostrza automatycznie ustawiły się do bloku. Plecami odbił się od przeciwnika wyrywając się z otoczenia. Nie oglądając się za siebie ruszył w kierunku towarzyszy. Dźwięki otoczenia dopiero teraz zaczęły do niego docierać. Odgłos rumoru był niebezpiecznie blisko. Włożył całe siły w bieg.
Nagle poczuł uderzenie w ramie. Nie obejrzał się co go trafiło. Zatoczył się i skoczył do przodu lądując miedzy swoimi. Dopiero wtedy odważył się zerknąć za siebie. Bark pulsował tępym bólem. Mogło się skończyć na czymś gorszym niż tylko uderzenie. Bolesne, ale nie śmiertelne.
__________________
you will never walk alone