13-11-2015, 00:17 | #11 |
Reputacja: 1 | Nie było czasu, ani możliwości na kolejne zaklęcie. Nadszedł ten moment w którym trzeba przyłożyć świniakom pożądnie kijem. Starał się więc rozgonić okoliczne quilboary.
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame |
13-11-2015, 10:47 | #12 |
Reputacja: 1 | Kolejny strzał zmiótł głowę następnego napastnika rozbryzgując na walczących resztki mózgu i kości. Elldaris zataczał się i zmieniał kierunek ruchy. Ciosy mijały go o włos. Sam za to kąsał raz za razem, niestety cięcia nie były zbyt głębokie, ale spełniły swe zadanie. Wróg zatrzymał się. Telemnar tymczasem cofnął się o dwa kroki, chciał zmylić fintą pierwszego quilboara, ten jednak przejrzał jego zamiar i trafił elfa drzewcem włóczni w żebra. Jego kompan wietrząc okazję doskoczył z boku. Jednak jego ostrze ze zgrzytem zatrzymało się na ostrzu miecza. Tymczasem paladyn od niechcenia uderzył przeciwnika chcąc skrócić jego cierpienia. Ten jednak okazał się niewdzięcznym skurwielem i zanurkował pod ciosem i rzucając broń schwycił w ramiona sir Duncana. Pewnie chciał rzucić nim w rumowisko skalne, ale widać nie doceniał wagi paladyna w zbroi. Ash'Ai zamachnął się z boku chcąc odczepić od Duncana wroga. Niestety lub stety dla Duncana, kij odbił się niegroźnie od jego naramiennika. Podejrzenia Duncana stały się faktem, z góry posypały się kamyki i piach. Paladyn miał utrudnione zerknięcie w górę, ale za to troll bez problemu dojrzał kilka sylwetek quilboarów starających się zepchnąć wielki głaz wprost na paladyna, trolla i goblina. Nie było wiele czasu na reakcję. Jeszce chwila i głaz poleci w dół. Nie było szansy przebić się przez atakujących, zostać też nie mogli. Jedyną szansą było wycofanie się lub zlikwidowanie zagrożenia na górze. To ostatnie było dosyć utrudnione, jako że Khaozz akurat miał nienabitą strzelbę, zaś Ash’ai na raz był w stanie zająć się tylko jednym. |
13-11-2015, 11:56 | #13 |
Reputacja: 1 | Dzięki mocy swojej magii Elladris dość szybko zyskał przewagę nad przeciwnikami, stając się dla nich nieosiągalnym celem, a jednocześnie stopniowo ich wykrwawiając. Teraz zamierzał pokazać na co naprawdę go stać, zgrabnie, choć wciąż chaotycznie przemieścił się na pozycję największego zagęszczenia świniaków. Kiedy zamierzał wykonać swój popisowy atak usłyszał ostrzeżenie Duncana. Nie bał się samotnej walki, ale jeśli zostaną rozdzieleni nie będzie mógł wspomóc paladyna, a przecież po to razem wyruszyli... Roztrącił więc przeciwników i pomknął w stronę trójki weteranów, która trzymała się z tyłu. Ostatnio edytowane przez Eleishar : 15-11-2015 o 11:40. |
13-11-2015, 20:56 | #14 |
Reputacja: 1 | - To pułapka, spójrzcie do góry- warknął Duncan napinając muskuły i próbując strząsnąć z siebie kłujoświnię - Zabijesz mnie i siebie - rycerz spróbował zmienić chwyt na młocie i wbić zakończone szpikulcem drzewce w nogę oponenenta. |
17-11-2015, 20:54 | #15 |
Reputacja: 1 | -Zarządzam odwrót - Troll rozejrzał się dookoła starając się ocenić najbezpieczniejszą drogę -Rany jestem w stanie uleczyć, ale nie zmiażdżone czaszki!
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame |
17-11-2015, 22:56 | #16 |
Reputacja: 1 | Nie wyglądało to dobrze. Po raz kolejny te na pierwszy rzut oka bezrozumne zwierzęta pokazywały, że nie należy ich niedoceniać. Kto wie co mogło by się zdarzyć gdyby nie roztropność paladyna. W obecnej jednak sytuacji niewiele mogli już zrobić. Próba wycofania się do reszty towarzyszy była ryzykowna. Nie wiadomo kiedy głaz przestałby stawiać opór quilborom i stoczył się prosto na ich głowy. Elladris postanowił podjąć to ryzyko. On spróbował czegoś znacznie bardziej niebezpiecznego. Żebra nadal bolały po uderzeniu drzewcem. Czuł, że jego ruchy z tej strony utraciły odrobinę ze swojej tanecznej płynności. Na tych wojowników to jednak nadal wystarczyło. Odbijał kolejne sztychy i cięcia. Próbował ustawić się w odpowiedniej pozycji. Jego stopy przesuwały się po podłożu, ale on nie spuszczał z oczu atakujących go ostrz. Wtedy zauważył swoje okno. Cofnął lewy sejmitar w ostatniej chwili zaskakując przeciwnika, który spodziewał się oporu. Ten zachwiał się. Telemnar sparował drugie zdradzieckie ostrze po czym odbił się od wojownika w powietrze. Musiał skrócić dystans. Obracając się w powietrzu schował jedno z ostrzy, błyskawicznie sięgając do pasa przy którym dyndały niepozorne kawałki metalu. Każdy z nich był jednak idealnie dopasowany do jego dłoni oraz wyważony. A co najważniejsze, skąpany w silnej neurotoksynie. Wystarczyło trafić jednego z wojowników na górze by go sparaliżować i uniemożliwić zepchnięcie głazu. Sztylet poleciał z wizgiem ku swojemu celu. Telemnar zaś wylądował miękko na ziemi. Teraz nie było już odwrotu. Znajdował się dokładnie pomiędzy przeciwnikami. Prawa ręka znowu spoczęła na rękojeści. Gdyby przyszło najgorsze, zaznajomi te dzikusy ze Śmiercią i Zagładą. Zaznajomi je z Burzą Ostrzy.
__________________ you will never walk alone |
18-11-2015, 13:32 | #17 |
Reputacja: 1 | Elldaris wyprysną z tłumu wrogów,tylko jeden okazał się wystarczająco szybki, ale i tak ostrze ześlizgnęło się po pancerzu ledwo co wytracając z rytmu elfa. Duncan siłował się z quilboarem, z trudem zdołał przekręcić młot by szpikulcem zawadzić przeciwnika. Ale pomogło bo uchwyt rozluźnił się i paladyn odepchnął wroga i odskoczył w tył. Goblin tymczasem zajął kolejne stanowisko strzeleckie poza obszarem rażenia głazu i ładował flintę. Ash'Ai wycofywał się uważnie obserwując otoczenie, nie miał wielkiego wyboru do do drogi. Jedynie mógł trzymać się z dala od skalnej ściany by mu nikt chyłkiem nie zrzucił kolejnego głazu na głowę. Telemnar wyskoczył w powietrze i schowawszy miecz cisnął sztyletem. Ten poleciał z wizgiem ku swojemu celowi. Z brzdękiem ostrze odbiło się od głazu i wirując poleciało w dół. Jeszce spadając zobaczył nad głowami atakujących quilboarów poruszenie w załomie wąwozu, jakieś małe świnio podobne stworzenie siedziały zbite w gromadę. Przed nimi z bronią w rękach stało kilka samic quilboarów. Więcej dojrzeć nie zdołał, wylądował miękko i wyszarpnął miecz z pochwy. Błyskawiczne cięcia odrzuciły wrogów z przodu lecz ich nie zraniły, kolejny z boku zablokował jego miecz, a następny rąbnął go przez plecy maczugą. Głaz na szczycie zaczął powoli, majestatycznie spadać. |
18-11-2015, 22:26 | #18 |
Reputacja: 1 | Duncan zakręcił młynka młotem i rąbnął z całej siły w świniokolca. W idealnym świecie siła ciosu odtrąciłaby bestię w rumowisko skalne, naturalnie, Azeroth idealnym światem nie było. - Wycofujemy się - krzyknął głośno rycerz sugerując, że za jednym kamieniem mogą polecieć następne. |
21-11-2015, 11:53 | #19 |
Reputacja: 1 | Kiedy głaz zaczął toczyć się wzdłuż zbocza, świat na chwilę zwolnił. To adrenalina uruchomiła nowe podkłady sił. Jego plan zawiódł, stał teraz w otoczeniu kilkunastu przeciwników, a w oddali znajdowała się reszta plemienia, a głaz wkrótce mógł go odciąć od towarzyszy. Teraz miał tylko sekundy. Wykonał pół obrót. Ostrze wyciągane z nad głowy zablokowało pierwszy atak. Lewym odbił sztych włócznią i wykorzystał mocą jaką przy tym zyskał momentalnie wykonał pełen obrót w przeciwnym kierunku. Ostrza automatycznie ustawiły się do bloku. Plecami odbił się od przeciwnika wyrywając się z otoczenia. Nie oglądając się za siebie ruszył w kierunku towarzyszy. Dźwięki otoczenia dopiero teraz zaczęły do niego docierać. Odgłos rumoru był niebezpiecznie blisko. Włożył całe siły w bieg. Nagle poczuł uderzenie w ramie. Nie obejrzał się co go trafiło. Zatoczył się i skoczył do przodu lądując miedzy swoimi. Dopiero wtedy odważył się zerknąć za siebie. Bark pulsował tępym bólem. Mogło się skończyć na czymś gorszym niż tylko uderzenie. Bolesne, ale nie śmiertelne.
__________________ you will never walk alone |
21-11-2015, 12:07 | #20 |
Reputacja: 1 | - Dobra, teraz w długą! - zawołał goblin, gotów do odwrotu i strzału do przeciwnika, który zbliży się zanadto i komukolwiek ten odwrót utrudni. Choćby i ze specjalnego pocisku, gdyby było ich trzech lub więcej, a strzał nie trafiłby nikogo z drużyny. |